Recenzja książki.

Dom czwarty, Katarzyna Puzyńska, literatura polska/kryminał, Cykl: Lipowo, tom 7, wyd. Prószyński i Sk-a 2016, str. 576.

Była policjantka Klementyna Kopp po czterdziestu latach wraca w rodzinne strony. Na prośbę matki ma przyjrzeć się sprawie pewnego morderstwa. W drodze na miejsce znika bez śladu. Mieszkańcy Złocin zgodnie twierdzą, że nigdy nie dotarła do miasteczka, ale aspirant Daniel Podgórski wkrótce odkrywa, że musiało być inaczej. Dlaczego wszyscy kłamią? Co tak naprawdę przydarzyło się Klementynie? Kto maluje tajemnicze graffiti z czarną szubienicą i podrzuca martwe ptaki? Jaki ma z tym wszystkim związek okrutna egzekucja dokonana nad jeziorem Bachotek w październiku 1939 roku?

Choć lubię Puzyńską to tym razem mnie rozczarowała. Śledztwo nawet nie było śledztwem, a cała sprawa praktycznie sama się rozwiązała, choć i tu muszę przyznać,że nie do końca. Raził mnie też styl pisania,i rzucanie mięsem prawie bez przerwy. Daniel coraz bardziej irytuje. Klementyna ok, ale znowu jej prawie nie było choć sprawa była ściśle z nią związana. Mam nadzieję, że inne tomy serii będą lepsze. Jedyny plus to chyba taki, że szybko się czyta, mimo objętości.


Komentarze