Anioł ciemności. Rozdz. 1.
ROZDZIAŁ I
Dziesięć lat później. Listopad 2009 roku. Cmentarz. Późny wieczór.
Szesnastoletnia Eliza właśnie chciała zapalić znicz na grobie swojej babci,
gdy ktoś ją potrącił.
- Ej ty! Patrz jak chodzisz! - oburzyła się dziewczyna.
Wokoło było ciemno, tylko światełka palących się zniczy rozświetlały groby
znajdujące się
w pobliżu tworząc widok zapierający dech w piersiach.
w pobliżu tworząc widok zapierający dech w piersiach.
- Przepraszam, nie zauważyłem Cię - usłyszała w odpowiedzi.
Odruchowo spojrzała w tamtą stronę.
I zamarła.
A serce gwałtownie jej zabiło. Przed nią stał chłopak, sądząc po wyglądzie
- nastolatek. Długie do ramion ciemne włosy okalały bladą, niepokojąco
przystojną twarz. Granatowe, niemal czarne oczy błyszczały podejrzanym
blaskiem. Biła od niego aura pewności siebie. I mocy, która cicho szemrała pod
skórą.
Eliza wzdrygnęła się, a po plecach przebiegł jej dreszcz. Nie wiedziała,
czy stojący przed nią chłopak jest człowiekiem z krwi i kości, czy zjawą. Z
uwagą spojrzała na blade dłonie nieznajomego, powiodła też spojrzeniem po jego
szczupłej sylwetce, okrytej długim atramentowym płaszczem, łopoczącym na
wietrze.
Chłopak stał nieruchomo uważnie się
wpatrując w jasnozielone oczy Elizy w taki sposób, że dziewczyna poczuła
się nieswojo pod jego lustrującym spojrzeniem.
Cisza przedłużała się i Eliza bała się, że będą tak stali przez całą
wieczność. W powietrzu unosił się zapach palących się zniczy. Dziewczyna na
moment zamknęła oczy z nadzieją, że gdy je otworzy wszystko okaże się tylko
snem. Jednak, gdy powoli podniosła powieki ujrzała, że nieznajomy nadal stoi
przed nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy, lecz cisza panująca na cmentarzu
została przerwana nagłym, niespodziewanym podmuchem wiatru, który poruszył
zeschłymi liśćmi na pobliskiej gałęzi.
Eliza była coraz bardziej niespokojna. Ciemnowłosy chyba zauważył jej
zdenerwowanie, bo nagle uśmiechnął się tak, że poczuła jak zdradziecki,
niechciany rumieniec wypływa jej na twarz. W duszy ucieszyła się, że jest wieczór i na cmentarzu panuje
półmrok. Ręce jej drżały i w obawie, że nieznajomy to dostrzeże schowała je do kieszeni szarego
płaszcza, który miała na sobie.
Z trudem przełykając ślinę nieswoim głosem zapytała:
- Czy jesteś duchem?
Natychmiast pożałowała tego, że nie ugryzła się w język. Pewnie teraz uzna
mnie za wariatkę, pomyślała z rozgoryczeniem, a cień irytacji przebiegł jej po
twarzy. Eliza nie znała tego chłopaka, a mimo to zapragnęła wypaść jak
najlepiej w jego oczach. Nie wiedziała skąd to uczucie i drażniło ją to.
Dlatego, gdy usłyszała jego odpowiedź wypowiedzianą szeptem mimowolnie zadrżała.
- Nie jestem duchem, dziewczyno - głos miał niski, ale kuszący jak
czekolada, aksamitny.
- Kim więc jesteś? - zapytała uważnie patrząc chłopakowi w oczy.
Ten w odpowiedzi tylko się uśmiechnął.
A Eliza oniemiała. Aż otworzyła usta ze zdumienia, dopiero teraz dostrzegła
na plecach chłopaka duże, czarne jak atrament skrzydła. Zapierające dech w
piersiach, piękne skrzydła.
- Jestem aniołem ciemności, dziewczyno -
wyjaśnił, spoglądając na nią spod przymrużonych powiek. Na jego usta
wypłynął chytry uśmieszek. Podobny jak u demona.
Wyprowadzona z równowagi Eliza nie wytrzymała.
- Kłamiesz! Nie wierzę Ci – jej jasnozielone oczy zapałały ogniem.
Ciemnowłosy widząc to roześmiał się
na całe gardło, a jego śmiech rozszedł się echem po całym cmentarzu. Eliza
poczuła się jeszcze bardziej upokorzona. Nie lubiła, gdy ktoś stroił sobie z
niej żarty. Czerwona z wściekłości zrobiła krok w stronę anioła. Długie
jasnobrązowe włosy rozwiewał jej wiatr. Nie pozwolę, żeby ktoś robił ze mnie
idiotkę, pomyślała a na głos powiedziała:
- Nigdy nie słyszałam o żadnych aniołach ciemności. Koniec tych żartów! -
po czym nie zastanawiając się nad tym, co robi rzuciła się w stronę
ciemnowłosego chcąc oderwać mu te jego doczepiane w jej mniemaniu skrzydła.
- Zaraz cię zdemaskuję!
W tym samym momencie poczuła, że leci w powietrzu, a po chwili leżała na
ziemi ciężko dysząc. Ciemnowłosy stanął nad nią w rozkroku i wziął się pod
boki. Wiatr rozwiewał jego długie włosy, czarny płaszcz szeleścił na wietrze.
Ale wyraz jego twarzy nie wróżył nic dobrego.
- Zdenerwowałaś mnie, dziewczyno -
mruknął lodowatym głosem, który przeszywał chłodem aż do szpiku kości. - Uwierz
mi, nie radzę ci tego robić więcej. Następnym razem nie będę taki pobłażliwy.
Jestem A n i o ł e m C i e m n o ś c i –
przeliterował - nie żadnym przebierańcem.
Milczała, nie zdolna wydobyć głosu z
oburzenia. Wiedziała też aż za dobrze, że się wygłupiła. Ale nie chciała tego
przyznać i dać mu satysfakcji ze swojego upokorzenia.
Ciemnowłosy wyciągnął rękę w stronę
Elizy, by pomóc jej wstać.
Ale ona spojrzała nieufnie na jego
dłoń obawiając się podstępu.
- Nie bój się, nic ci nie zrobię, dziewczyno - zapewnił patrząc jej przy
tym prosto w oczy.
Zawahała się, ale po namyśle
niechętnie podała mu swoją dłoń i po chwili stała naprzeciw niego na chodniku.
Anioł wciąż nie puścił jej ręki ze swojej dłoni i chociaż miał chłodną
skórę dziewczyna poczuła bijące od niego ciepło i ogarniającą jej duszę
elektryzującą zmysły gorączkę. Wstrzymała w napięciu oddech i szybko wyrwała
dłoń jakby ta ją parzyła.
Ciemnowłosy rzucił jej pełnie zrozumienia spojrzenie i uśmiechnąwszy się
porozumiewawczo zapytał:
- Czyżbyś też to poczuła,
dziewczyno?
- Nie wiem o co ci chodzi - odparła wiedząc, że nie mówi mu prawdy.
A wtedy on nachylił się w jej stronę
i wyszeptał:
- Kłamiesz... - głos miał niski i
chropawy. Jego szept sprawił, że Eliza kolejny raz w trakcie ich krótkiej
rozmowy zadrżała. Nie chciała jednak, żeby anioł dostrzegł jej reakcję, ale jak
na złość
w głowie miała pustkę i wszelki rozsądek na chwilę ją opuścił. Nieświadoma tego, co robi utonęła w ciemnej, rozburzonej toni hipnotyzującego spojrzenia anioła. Nie wiedziała, jak długo się w niego wpatruje, gdy nagle usłyszała:
w głowie miała pustkę i wszelki rozsądek na chwilę ją opuścił. Nieświadoma tego, co robi utonęła w ciemnej, rozburzonej toni hipnotyzującego spojrzenia anioła. Nie wiedziała, jak długo się w niego wpatruje, gdy nagle usłyszała:
- Będziesz moja dziewczyno... - on także patrzył jej prosto w oczy. - Twoja
czysta dusza już niedługo będzie moja... - ciemnowłosy musnął pocałunkiem
delikatnym, jak skrzydła motyla policzek dziewczyny, po czym zniknął. Eliza
przez dość długą chwilę stała nieruchomo wciąż czując na twarzy palący dotyk
ust nieznajomego. Wreszcie, gdy poczuła, że drży z zimna ocknęła się z
odrętwienia, w które wprawił ja ciemnowłosy.
- Anioł ciemności! Też mi coś! - prychnęła. Ale gdy po chwili przypomniała
sobie dotyk jego ust na policzku i już niczego nie była taka pewna. Emocje
powoli opadały i dziewczyna stwierdziła, że wszystko musiało się jej
przywidzieć. Rozejrzała się po cmentarzu i dostrzegła nieliczne osoby przy
pobliskich grobach.
- Jak to możliwe, że wcześniej nie widziałam tych ludzi? - zastanawiała się
- Czyżby mi się wydawało, że byłam tutaj sama? I co z tym aniołem ciemności?
Może to też wyobraźnia spłatała mi figla? Dziewczyna już miała się odwrócić,
gdy niespodziewanie na chodniku coś mignęło w świetle rzucanym przez palące się
znicze. Zaciekawiona schyliła się i podniosła błyszczące, aksamitnie gładkie,
czarne jak atrament pióro.
- Ależ to niemożliwe! - zdumienie odmalowało się na jej twarzy. Jednak
czarne pióro, które trzymała w dłoni było jak najbardziej prawdziwe.
- Wkrótce będziesz moja dziewczyno...
Usłyszała szept ciemnowłosego tuż przy swoim uchu, ale oprócz niej nikogo
nie było w pobliżu.
- Muszę stąd jak najszybciej wyjść inaczej zaraz oszaleję - i nie oglądając
się za siebie opuściła cmentarz nieświadoma, że jest odprowadzana przez parę
czarnych, mrocznych oczu.
Komentarze
Prześlij komentarz