Anioł ciemności. Rozdz. 17.

ROZDZIAŁ XVII

Od samego rana Eliza zastanawiała się jak sprawdzić działanie eliksiru zapomnienia, który wczoraj przyrządziła. Wreszcie wpadła na pomysł, żeby podać go Erykowi. Miała nadzieję, że uda jej się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Raz, zemści się na ciemnowłosym za wszystkie kłamstwa, którymi ostatnio ją karmił a dwa sprawdzi, czy magiczna mikstura ma jakąś moc. Gdy  dziewczyna przekroczyła próg swojego pokoju Felix natychmiast wybiegł jej na powitanie i ocierając się o jej nogi domagał pieszczot. Pogłaskała kota i wyciągnęła z torby opakowanie słodkiej śmietanki.
- Mam tutaj coś dla ciebie Feliksie.
 Kot wspiął się na kolana Elizy i poruszył wąsami. Oblizał się. Ona widząc to nalała trochę śmietanki do miski Feliksa i postawiła ją na podłodze. Felix podbiegł do stojącego na ziemi smakołyku, obwąchał go bardzo dokładnie, po czym ze smakiem zaczął chłeptać. Pił i pił a jego wąsy były całe w śmietanie.
Eliza wybuchnęła śmiechem.
- Ale z ciebie łakomczuch – stwierdziła obserwując posilającego się kota. Po czym przypomniała sobie o czymś i szybko wyszła. Z kuchni zabrała dwie szklanki, które napełniła sokiem pomarańczowym i wróciła do swojego pokoju. Postawiła obie szklanki na biurku.
- Teraz czekamy na naszego gościa.


*
Eryk zjawił się dopiero wieczorem, gdy Eliza miała właśnie zamiar położyć się spać.
- Co tym razem cię sprowadza? - zapytała go starając się nie patrzeć na jego piękne czarne jak atrament skrzydła, ani w jego mroczne oczy.
- Gdzie twój kot Elizo? - rozejrzał się niespokojnie po pokoju, ale nigdzie nie dostrzegł Feliksa.
-  Czyżbyś się za nim stęsknił? Eliza z trudem stłumiła wesołość. - Nie martw się. Dzisiaj nic ci nie grozi z jego strony - zapewniła.
Eryk chyba jej nie dowierzał, bo popatrzył nieufnie w jej jasnozielone oczy obawiając się jakiegoś podstępu.
- Chciałabym się z tobą pogodzić Eryku. Zapomnijmy o wszystkich nieporozumieniach i zacznijmy wszystko od początku. Na znak zgody wypijmy po szklance soku. To dowód wzajemnego zaufania. Zgadzasz się? Mówiąc to dziewczyna podeszła do biurka, na którym stały szklanki z sokiem pomarańczowym. Z kieszeni piżamy, niepostrzeżenie wyjęła małą buteleczkę i nalała odrobinę eliksiru do szklanki z sokiem przeznaczonej dla Eryka. Odwróciła się i podała ją aniołowi. Ten niczego nieświadomy wziął szklankę. Ale wciąż patrzył nieufnie na dziewczynę. Czekał aż ona pierwsza napije się soku. Eliza wzięła swoją szklankę z sokiem i wypiła wszystko do dna patrząc przy tym aniołowi prosto w oczy. Widząc to Eryk zrobił to samo. Już po chwili poczuł, że coś jest nie tak, ale było za późno. Pogrążył się w ciemności. Jakby nagle wciągnęła go czarna otchłań.
Gdy się ocknął leżał na podłodze. Dziewczyna z długimi brązowymi włosami, w błękitnej piżamie pochylała się nad nim. Jej twarz wyrażała niepokój i zaciekawienie jednocześnie.
- Kim jesteś? - zapytał i zdezorientowany rozejrzał się po pokoju czując kompletną pustkę w głowie. - Gdzie ja jestem?
- Mam na imię Eliza. Naprawdę nie wiesz kim jesteś?
- Nie. - pokręcił przecząco głową - Powiedz mi co się stało. Dziwnie się czuję. Rozejrzał się ponownie po całym pomieszczeniu chcąc sobie przypomnieć, gdzie jest. Na próżno. W głowie miał białą plamę. - Nigdy tutaj nie byłem. Chciał się podnieść, ale stracił równowagę i zachwiał się. Nadal kręciło mu się w głowie. Eliza podtrzymała go za łokieć, żeby Eryk się nie przewrócił albo co gorsza znowu nie zemdlał. Poczuła jak ogarnia ją panika. - Co ja najlepszego zrobiłam - przeraziła się. - Nie pomyślałam o tym, co może się stać, gdy on naprawdę straci pamięć. Co ja mam teraz zrobić? - myślała. - Ale przynajmniej wiem, że eliksir działa. Może w pamiętniku babci znajdę wskazówkę w jaki sposób odwrócić działanie eliksiru. Pocieszona tą myślą otworzyła szufladę biurka i wyciągnęła starą, oprawioną w wyblakłą skórę księgę. Kartkowała dziennik z uwagę zapominając o ciemnowłosym chłopaku.
Eryk chodził po pokoju zdezorientowany, czując kompletną pustkę w głowie. Po chwili usiadł na łóżku Elizy i zapatrzył się w przestrzeń. Felix, który siedział pod łóżkiem, wyszedł stamtąd
i przysiadł kilka kroków od anioła uważnie go obserwując. Co chwila zerkał też na swoją panią. Chciał mieć pewność, że nic nie umknie jego uwadze. Eliza wreszcie znalazła to, czego szukała. Już wiedziała, co ma zrobić.
- Antidotum. Musze przyrządzić antidotum. Tylko wtedy Eryk odzyska pamięć. Przeczytała raz jeszcze przepis, po czym zamknęła dziennik i podeszła do siedzącego na łóżku anioła.
- Dobrze się czujesz Eryku?
W odpowiedzi chłopak spojrzał na nią jakby dopiero teraz ją zobaczył.
- Naprawdę niczego nie pamiętasz? - zapytała, a w jej głosie przebrzmiewała troska.
Anioł milczał. Eliza widziała, jak chłopak z wysiłkiem stara się cokolwiek sobie przypomnieć. Ale bez efektu. Wciąż niczego nie pamiętał. Posmutniał. Pokręcił przecząco głową.
- Kim ja jestem?
- Jesteś aniołem ciemności - wyjaśniła. - Anioły ciemności to istoty, które spowija ciemność
i które pragną za wszelką cenę zdobyć dla siebie czystą duszę, bo same jej nie posiadają. Najlepiej od istoty o magicznych zdolnościach - ciągnęła Eliza, dziwiąc się samej sobie, że mówi chłopakowi o tym wszystkim.
- To znaczy, że ja nie mam duszy? - zdziwił się Eryk.
- Tak mi się wydaje...
- Ale przecież ja wszystko czuję. Jak to możliwe skoro nie mam duszy?
Eliza wzruszyła ramionami.
- Przykro mi, ale nie znam odpowiedzi na twoje pytanie.
- A gdzie mieszkam?
Dziewczyna przez chwilę zastanowiła się nad odpowiedzią, aż tajemniczy głos podpowiedział jej, co ma mówić. - W Krainie Ciemności.
Co to za głos w mojej głowie? I skąd on się wziął? 
Z zamyślenia wyrwało ją pytanie Eryka.
- Gdzie jest ta kraina?
- Między niebem a piekłem - odparła odruchowo po raz kolejny zdziwiona skąd to wszystko wie. - Tutaj dzieje się coś dziwnego, pomyślała z niepokojem. - Muszę jak najszybciej przyrządzić to antidotum. A na głos powiedziała:
- Muszę wyjść na chwilę.
 Chłopak spojrzał na nią swoimi ciemnymi oczami. Eliza dostrzegła na jego twarzy bezradność, zdezorientowanie i rozpacz. I chyba cień strachu? Czy mi się wydaje czy on jest przerażony? Sama jakoś nie mogła sobie wyobrazić tego, że traci pamięć. Jak to jest mieć pustkę w głowie i niczego nie pamiętać - myślała.
 - Zostań tutaj - poleciła aniołowi. - Obiecuję, że pomogę ci odzyskać pamięć.
- Felix pilnuj naszego gościa - rzuciła do swojego kota, po czym wybiegła z pokoju zostawiając w nim dwie milczące czarne istoty.


*
Dopiero będąc w piwnicy Eliza zdała sobie sprawę z tego iż głos, który dzisiaj słyszała należał do jej babci. W pierwszej chwili dziewczyna nie wiedziała, co o tym myśleć, ale już w następnej coś innego zwróciło jej uwagę. 
Z kąta przy komodzie zaczął wydobywać się bowiem podejrzany biały dym, którego woń przypominała palące się kadzidło. Dym narastał, by po chwili rozpłynąć się.
I wtedy Eliza ujrzała ubraną w fioletowe szaty postać stojącą plecami do niej. Sądząc po wyglądzie i włosach związanych w węzeł na karku musiała to być kobieta. Eliza stała jak sparaliżowana a serce jej zmarło. Poczuła jak jej moc budzi się i rozlewa po całym ciele. I w tym samym momencie zjawa odwróciła się. A Eliza oniemiała.
To była jej babcia.
- Witaj Elizo!
Dziewczyna nie mogąc uwierzyć w to, co widzi przyglądała się kobiecie, którą pamiętała
z dzieciństwa i z którą od zawsze łączyła ją silna więź. Babcia Emilia wyglądała zupełnie tak jak Eliza ją zapamiętała. Miała rude włosy okalające bladą, usianą piegami twarz i jasnozielone oczy. Takie same jakie miała wnuczka. Co więcej była szczupła i młoda. Wyglądała na jakieś trzydzieści kilka lat.
- Witaj babciu. Eliza usłyszała swój głos, który nagle wydał jej się dziwnie obcy. Jakby oktawę wyższy i drżący. Wciąż wpatrywała się w Emilię nie mogąc uwierzyć, że to co widzi to nie jest wytwór jej wyobraźni.
- Wiem, że mój widok może być dla ciebie szokiem Elizo, ale musiałam się zjawić. Czułam, że potrzebujesz mojej pomocy. Więź która nas łączy wciąż jest na tyle silna bym mogła wyczuć twoje emocje. Bez względu na to gdzie jestem. Wiem też, że odkryłaś prawdę o swoim pochodzeniu.
- Mam do ciebie tyle pytań babciu, że nawet nie wiem od czego zacząć.
- Przykro mi Elizo, ale nie mogę zostać długo. Przyniosłam ci tylko coś czego potrzebujesz.
I wyciągnęła z kieszeni fioletowej szaty ampułkę z jakąś oliwkową cieczą.
- To jest antidotum Elizo. Weź je proszę. Jeszcze nie raz ci się ono przyda. I podała wnuczce eliksir. Eliza przyjęła podarunek od babci i ścisnęła go w dłoni, jak cenny klejnot.
- Skąd wiedziałaś babciu, że jest mi potrzebne antidotum?
W odpowiedzi kobieta tylko uśmiechnęła się tajemniczo, po czym zniknęła tak nagle jak się pojawiła. Eliza stała zdezorientowana na środku piwnicy i nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą się wydarzyło. Stałaby tak pewnie całą noc, gdyby nie przypomniała sobie, że na górze w jej pokoju został Eryk. Z Feliksem. Pędem rzuciła się do wyjścia wyobrażając sobie jak krwawy widok może zastać. Wbiegła czym prędzej po schodach do swojego pokoju i ujrzała jak Eryk śpi na jej łóżku a Felix grzecznie pilnuje go. Kot usłyszał szmer przy drzwiach i obejrzał się.
Gdy zobaczył Elizę poderwał się ze swojego miejsca i podbiegł do niej i zamiauczał.
- Dobrze się spisałeś Feliksie -  pochwaliła go i pogłaskała po grzbiecie. Felix zamruczał w odpowiedzi. Jego kocie oczy błyszczały jak gwiazdy. - Co ja bym bez ciebie zrobiła? Na szczęście mam już antidotum, teraz tylko trzeba jakoś obudzić Eryka i mu je podać.


*
Dziesięć minut później Eliza stała z szklanką wody w ręku przy łóżku, na którym teraz spał w najlepsze anioł ciemności. Do wody dodała antidotum i napój zabarwił się na oliwkowo.
- Eryk. Obudź się! - potrząsnęła chłopakiem. Ten mruknął coś i przewrócił się na wznak nadal śpiąc w najlepsze.
- Jak ja mam go obudzić? - zastanawiała się. - Chociaż z drugiej strony może to lepiej, że śpi.
I niewiele zastanawiając się nad tym, co robi Eliza pochyliła się nad śpiącym aniołem i wlała trochę zielonkawego płynu ze szklanki wprost w rozchylone usta Eryka. Anioł zakrztusił się, ale odruchowo przełknął płyn, po czym się obudził. Zamrugał powiekami. Rozejrzał się dookoła siebie. A jego spojrzenie nabierało ostrości.
- Czemu leżę na twoim łóżku? Jakoś dziwnie się czuję, dziewczyno...
- Pamiętasz mnie?! - ucieszyła się i zaczęła pląsać po pokoju. - Udało się! Dziękuję babciu - wyszeptała.
Anioł spojrzał na nią jakby była niespełna rozumu.
- O co chodzi? Dziwnie się zachowujesz Elizo - stwierdził. Po czym podniósł się z łóżka i stanął przy dziewczynie, uważnie patrząc jej w oczy. Kątem oka dostrzegł zbliżającego się Feliksa odsunął się więc na bezpieczną odległość i zapytał:
- Dowiem się wreszcie o co chodzi?
- Podałam ci eliksir zapomnienia - wyznała cicho.
W Eryku aż zagotowała się krew z wściekłości. Tego już było za wiele. Ta mała spryciula robi na mnie eksperymenty z magicznymi miksturami. Ależ byłem głupi, że jej nie doceniłem - pomyślał.
- Muszę przyznać, że jestem zaskoczony. Nie spodziewałem się że zostanę twoim królikiem doświadczalnym - wycedził przez zęby - a skoro już nim jestem to chyba w ramach rekompensaty należy mi się jakaś nagroda? I nie czekając na reakcję dziewczyny przyciągnął ją jednym ruchem do siebie i pocałował. A sekundę później poczuł jak coś ostrego wpija mu się w stopę. Odskoczył
z sykiem a mimo to ból  nie zelżał. Felix wisiał wczepiony w jego stopę. Eryk widząc to próbował go strącić.
- Głupi kocur!
- Ej nie krzycz na mojego kota! - oburzyła się Eliza. - Już dobrze Feliksie możesz go puścić. Myślę, że Eryk żałuje tego jak się zachował. I że przeprosi za swój błąd.
- Co takiego? Mam przepraszać? Za co? Za to że cię pocałowałem? - parsknął śmiechem. - Zabawna jesteś Elizo. Zmywam się stąd. Ale pamiętaj, że mamy rachunki do wyrównania - w jego głosie dało się wyczuć groźbę. I zniknął.
Eliza rozwścieczona rzuciła szklanką w miejsce, gdzie stał przed chwilą anioł. Ta rozprysła się w drobny mak, a po chwili zamieniła w czerwony pył i zniknęła. Moc Elizy rosła z każdym dniem. Nadchodził dzień, kiedy dziewczyna będzie musiała sięgnąć do najgłębszych zakamarków swojej duszy i zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem.


Komentarze