Anioł ciemności. Rozdz. 12.

ROZDZIAŁ XII

Gdy Eliza się obudziła za oknem było już jasno. Słabe promienie słońca nieśmiało przebijały się przez chmury. Dziewczyna przez chwilę wsłuchiwała się w ciszę panującą w całym domu, gdy nagle przypomniała sobie o eliksirze, porwaniu i o mamie. Czym prędzej wyskoczyła z łóżka i pędem zbiegła schodami na dół do sypialni Elżbiety. Wpadła do pokoju  i rozejrzała się po całym pomieszczeniu. Po chwili gwałtownie posmutniała. Łóżko było zasłane. Nie było najmniejszego śladu, że mama wróciła.
Czując napływającą falę smutku Eliza usiadła na fotelu i rozpłakała się.
- Gdzie jesteś mamo? Tak bardzo za tobą tęsknię...
- Nie płacz Elizo - usłyszała tuż obok szept anioła.
Czym prędzej otarła łzy nie chcąc by Eryk je zauważył. Nie chciała ani jego współczucia ani jego litości.
-  Czego chcesz? - rzuciła ostrym tonem chcąc go zranić. Chciała żeby i on cierpiał.
- Przyszedłem tak, jak obiecałem. Chcę żebyś poznała prawdę o swoim przeznaczeniu.
Eliza zmrużyła oczy uważnie go obserwując. Dostrzegła, że jego piękna twarz zdradza oznaki zmęczenia a niesforne czarne włosy są potargane, jakby hulał w nich wiatr. Czarne, lśniące skrzydła zwisały po obu stronach ramion anioła. Spojrzenie ciemnych, niemal czarnych oczu Eryka było pełne skruchy. I chyba żalu? Eliza dostrzegła to wszystko, a mimo to powiedziała:
- Idź sobie, nie chcę cię widzieć! I rzuciwszy aniołowi niepewne spojrzenie zaczęła poprawiać zmięte ubranie. Czuła się dziwnie onieśmielona obecnością ciemnowłosego chłopaka. Długie włosy miała poplątane, zielone oczy błyszczały wściekłością a policzki pokrył rumieniec gniewu. Nieświadoma tego, jak wygląda niespodziewanie podniosła się z fotela i rzuciła ostrym tonem:
- Nie chcę cię tutaj! Idź sobie tam skąd przyszedłeś i nigdy więcej nie wracaj!
Anioł milczał. Z uwagą i z zachwytem obserwował aurę dziewczyny. Wszystkimi zmysłami wyczuwał łączącą ich więź.
I pragnął coraz bardziej czystej duszy Elizy.
- Chcę żebyś poznała prawdę o sobie - powiedział Eryk ignorując swoje odczucia. - Posiadasz niezwykłą moc Elizo. Twoja babka także ją posiadała. Od wieków w twojej rodzinie, co drugie pokolenie w linii żeńskiej rodziła się kobieta obdarzona magiczną mocą. Nie wiem czy ci wiadomo Elizo, ale jesteś ostatnią czarownicą czystej krwi...
- Co takiego? - zdziwiła się słysząc jego słowa. - Myślisz, że ci uwierzę? Jeśli tak to jesteś w błędzie. Nie ufam ci już - odparła patrząc Erykowi chłodnym spojrzeniem prosto w oczy.
- Ale to prawda Elizo, nie okłamałbym cię w tak ważnej sprawie - zapewnił.
- Jeśli to wszystko, co masz mi do powiedzenia to możesz wyjść - oznajmiła tonem nieznoszącym sprzeciwu i odwróciła się plecami do anioła. Nie chciała dłużej na niego patrzeć. Sprawiało jej to coraz większy ból. Eliza nie rozumiała tego, co czuje. Nie ufała ani jemu ani samej sobie.
- Nie, to nie wszystko, dziewczyno. Wiem, że zasłużyłem sobie na twoją nieufność - na jego twarzy malowała się skrucha - ale wierz mi, że nie mogłem postąpić inaczej. Najwyższy nie przyjmuje odmowy ani sprzeciwu. Tych, którzy nie są mu posłuszni karze surowo. Mam ci przekazać, że najpóźniej wieczorem twoja mama wróci do domu. Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Eliza powoli odwróciła się w jego stronę i  patrząc  Erykowi w oczy poprosiła:
- Czy to już wszystko, co chciałeś mi powiedzieć? Jeśli tak wyjdź.
- Dobrze -  zgodził się anioł choć zrobił to niechętnie - ale najpierw muszę wyznać ci  jeszcze coś bardzo ważnego. Otóż przepowiednia głosi, że raz na sto lat ostatnia czarownica czystej krwi musi połączyć się z aniołem ciemności, by moc czarownic przetrwała. To na tobie ciąży odpowiedzialność za przekazanie magicznej mocy kolejnemu pokoleniu - powiedział uważnie obserwując grę uczuć malująca się na twarzy dziewczyny.
 - Musisz oddać swoją duszę aniołowi, żeby nie stracić mocy - ciągnął Eryk doskonale zdając sobie sprawę z tego, że częściowo mija się z prawdą i nie mówi dziewczynie wszystkiego.
 - Ty jesteś czarownicą, a ja aniołem - rzekł kuszącym głosem i uśmiechnął się uwodzicielsko.          Jednak jego powabny uśmiech nie zwiódł Elizy. Dziewczyna słysząc słowa ciemnowłosego najpierw zbladła, by za chwilę jej twarz pokryła się czerwienią, a z oczu posypały się iskry.
- Chyba nie mówisz tego poważnie? Wynoś się stąd! - rzuciła wzburzona wskazując ręką drzwi
a później okno.  - To wszystko są jakieś kłamstwa! Nie wierzę w ani jedno twoje słowo!
- Jak uważasz Elizo - rzekł urażony jej tonem Eryk. - Ale przed przeznaczeniem nie da się uciec - powiedział i zniknął.
Eliza stała oniemiała niczym posąg niezdolna do najmniejszego ruchu. W uszach wciąż brzmiały jej słowa Eryka.
- Nie, to nie może być prawda -  szepnęła drżąc na całym ciele i próbując się uspokoić. - Gdy tylko mama wróci porozmawiam z nią. Ona powie mi prawdę. Jednak słowa Eryka zasiały już lęk
i niepokój w duszy Elizy.




Komentarze