Anioł ciemności. Rozdz. 5.

ROZDZIAŁ V

Elizie śniła się babcia. Szły razem ścieżką, gdy nagle ziemia zaczęła się zapadać wciągając je obie. Spadały i spadały w ciemną czeluść bez dna, gdy nagle Eliza obudziła się przerażona, ze strachem ściskającym ją za gardło. Była zlana potem, ciężko oddychała, jak po wyczerpującym biegu. Serce waliło jej jak oszalałe. Jednak po kilku minutach jej oddech zaczął się uspokajać. Poczuła zimną strużkę potu spływającą jej po plecach. Wzięła głęboki oddech i podniosła się z łóżka. Wciąż jeszcze lekko drżała na całym ciele. Chcąc pozbyć się niemiłego uczucia, które jej towarzyszyło we śnie wzięła kilka głębokich oddechów. Żeby całkiem się rozbudzić zrobiła jeszcze kilka przysiadów i parę skłonów. Pomogło. Po czym podeszła w stronę okna i otworzyła je wpuszczając do środka chłodne, ożywcze powietrze. Choć była już późna jesień słońce przyjemnie grzało w twarz. Eliza rozkoszowała się chwilę tym uczuciem, gdy nagle sobie o czymś przypomniała. Szybko narzuciła szlafrok na błękitną piżamę i założyła kapcie, po czym cicho, na paluszkach wyszła z pokoju. Stanęła na korytarzu chwilę nasłuchując. Jednak w całym domu panowała kojąca cisza.
- Dobrze, że mama jeszcze śpi - pomyślała i skierowała się schodami na strych. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Panował tam półmrok, bo małe okienko wpuszczało niewiele światła do środka. Poszukała dłonią kontaktu i zapaliła światło. Strych zalała jasność. Eliza rozejrzała się po tym niewielkim pomieszczeniu. Pod ścianami stały liczne staroświeckie kufry, walizy, pudła i pudełka. W samym rogu pomieszczenia stał metalowy wieszak na kółkach a na nim wisiały ciasno jedno przy drugim ubrania. Na oko wiekowe. Jednak Elizę interesował tylko drewniany, bogato zdobiony kufer, w którym znalazła wcześniej pamiętnik i inne stare księgi należące niegdyś do babci Emilii. Dziewczyna podeszła do kufra i nachyliwszy się otworzyła go, po czym zajęła się uważnym przeszukiwaniem jego zawartości.
- Musi tutaj gdzieś być - myślała o kluczu.
- Do tej księgi nie ma klucza, dziewczyno...
Eliza aż podskoczyła ze strachu. Odwróciła się gwałtownie.
- Nigdy więcej tego nie rób! - mruknęła. Wciąż drżała na całym ciele przyciskając rękę do serca.   - Wystraszyłeś mnie!
- Wybacz Elizo - rzekł ze skruchą ciemnowłosy. Opierał się o filar podtrzymujący strop. Spojrzenie miał nieprzeniknione. Od stóp do głów towarzyszyła mu czerń. Przez chwilę oboje milczeli uważnie patrząc sobie w oczy.
Eliza odezwała się pierwsza:
- Skąd się tutaj wziąłeś?
W odpowiedzi anioł uśmiechnął się.
- Byłem ciekaw, jak idą ci poszukiwania klucza – odparł, z trudem zachowywał powagę.
- Skąd wiesz, że szukam klucza?
- Wiem o wszystkim, co dzieje się w twoim życiu Elizo – uśmiechnął się znacząco. - I także to, o czym pragniesz poznać prawdę, jednak niczego nie mogę ci zdradzić. Jeszcze nie pora na to. Nie jesteś gotowa,  żeby zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem.
- Ty coś wiesz o przepowiedni?! Eliza była w szoku uświadomiwszy sobie, że on coś wie na temat, na który ona za wszelką cenę chciałaby poznać prawdę. - Musisz mi powiedzieć wszystko, co wiesz - rzuciła z ogniem w głosie, co tylko dodało jej urody. Blask, który roztaczała jej aura był torturą dla anioła, któremu od dawna towarzyszyła wyłącznie ciemność i wieczny mrok. Mimo to wiedział, że musi ukryć swoje uczucia pod maską obojętności. Nie może teraz ulec podszeptom serca. To rozum dyktował, co należy robić.
- Przykro mi, ale nie mogę ci niczego powiedzieć. Jeszcze nie teraz - oznajmił odwracając się.
Nie chciał żeby dziewczyna coś wyczytała z jego spojrzenia. Widok pięknych, czarnych jak heban skrzydeł ciemnowłosego sprawił, że Eliza na chwile zamarła i wpatrywała się w nie jak urzeczona.
- Jak ty właściwie masz na imię? - zapytała nieswoim głosem wciąż się w niego wpatrując.
Anioł  uśmiechnął się słysząc jej pytanie.
- Ciekawska jesteś - stwierdził nadal się nie odwracając. - Niewielu zna moje imię. Ale może tobie je zdradzę? - zastanawiał się. - Musisz jednak coś dla mnie zrobić...
- Nie wierzę! - wybuchła nagle Eliza. - Czy ty niczego nie robisz bezinteresownie? Jej głos aż ociekał sarkazmem. - A już zaczynałam cię lubić.
 Słysząc jej słowa anioł odwrócił się i uśmiechnął. Uśmiech pewnego siebie aroganta. Już ja zetrę ten uśmieszek z twojej twarzy, pomyślała z mściwą satysfakcją Eliza.
- Już taki jestem, dziewczyno - odparł ciemnowłosy. - I zwykle dostaję to, czego chcę, czego zapragnę...- dorzucił niskim i chropawym głosem sprawiając, że serce jej zadrżało.
- Niedoczekanie twoje - pomyślała. Zaczepny ton jego głosu był niczym płachta na byka dla wybuchowego temperamentu Elizy. Tym razem nie dam się wyprowadzić z równowagi.
- Nie bądź taki pewien siebie - zgasiła go. - Ze mną nie pójdzie ci tak łatwo. A teraz zdradź mi swoje imię albo wyjdź i nigdy nie wracaj! - zażądała.
- A co jeśli nie? Mylisz się myśląc, że możesz mi rozkazywać. Oboje wiemy, że jestem ci potrzebny, bo wiem coś bardzo ważnego. Coś o czym i ty chciałabyś się  dowiedzieć, nieprawdaż?
Eliza doskonale wiedziała, że anioł ma rację, ale za żadne skarby świata nie przyznałaby tego głośno. To nie leżało w jej charakterze.
 - Więc co mam zrobić żebyś dał mi wreszcie spokój? - zapytała ugodowo.
Jednak ciemnowłosy szybko pozbawił ją złudzeń.
- Elizo - rzekł niskim głosem - nie ma takiej rzeczy, którą mogłabyś zrobić, żebym dał ci spokój.
W Elizie aż zagotowała się krew na te słowa. Nie zamierzała jednak dać się sprowokować. Nie tym razem.
- To, co mam zrobić żebyś zdradził mi swoje cenne imię?
- Po co ten sarkazm? - roześmiał się w odpowiedzi anioł. -  Musisz mi zdradzić swój sekret.
A w zamian ja zdradzę ci swoje imię. A w dowód na to, że nie jestem tak zepsuty, jak myślisz zdradzę ci jak otworzyć księgę - kusił patrząc uważnie w oczy Elizie.
Nie cierpię go! Jak ja go nie cierpię! - pomyślała z gniewem. A na głos powiedziała:
- Dobrze, niech więc tak będzie.
Mierzyli się wzrokiem.
- Jaki jest twój sekret Elizo?
Dziewczyna zastanawiała się chwilę, co odpowiedzieć. Czy mam skłamać? Czy powiedzieć prawdę? Nie chciała zdradzać nikomu tego, co było jej najskrytszą tajemnicą. Niedawno odkrytą. Bała się, że anioł będzie chciał wykorzystać podstępnie to, co mu wyjawi. Nie wiedziała czy może mu ufać. 
Ciemnowłosy czekał w milczeniu obserwując grę uczuć malującą się na twarzy Elizy. Bawił się doskonale widząc, jak dziewczyna męczy się nad tym, co zrobić, czy zdradzić sekret nieświadoma tego, że on od dawna go zna. Chciał ją jednak sprawdzić.
A była to idealna okazja.
- Nie mam żadnych sekretów - skłamała patrząc ciemnowłosemu  prosto w oczy.
- Mylisz się. Każdy ma jakiś sekret Elizo. -  Dobrze się zastanów - poradził jej.
- Uch... - westchnęła, wzięła głęboki oddech, po czym jednym tchem wyznała: - Niedawno odkryłam w sobie czarodziejską moc... 
- Brawo Elizo! - pochwalił ją. - Teraz nagroda dla ciebie, tak jak obiecałem.
Spojrzała na niego z niedowierzaniem, nieufnie.
- Ty o tym wiedziałeś... - było to stwierdzenie, nie pytanie.
- Mówiłem ci, że wiem o tobie wszystko.
- To niesprawiedliwe! - wybuchła ponownie dziewczyna. Jej oczy sypały iskry. - Ja o tobie nie wiem nic!
- Eryk...
- Co? - zdziwiła się.
- Mam na imię Eryk - powiedział ciemnowłosy.
- A księga? - przypomniała sobie Eliza. - Jak otworzyć księgę?
- Jest tylko jeden sposób, żeby ją otworzyć.
- Jaki? Powiedz mi Eryku.
- Siłą woli. Tylko siłą woli można otworzyć tą księgę. I już po sekundzie go nie było. Zniknął tak nagle jak się pojawił, zostawiając zdezorientowaną Elizę.
Myśli kłębiły jej się w głowie.

- Eryk... Och... Eryk! Jak ja go nienawidzę! - wykrzyczała całą swoją złość tupiąc nogą
w podłogę i zaciskając pięści. - Siłą woli, też mi coś - prychnęła. -  Łatwo powiedzieć. To jakiś żart? Skąd mam wiedzieć, że mnie nie okłamał? Czy mogę mu ufać? A co jeżeli to jednak prawda? Czy uda mi się otworzyć tę przeklętą księgę?


Komentarze