Anioł ciemności. Rozdz. 4.

ROZDZIAŁ IV

Dopiero późnym wieczorem Eliza mogła wreszcie otworzyć pamiętnik babci. Gdy tylko upewniła się, że mama poszła spać czym prędzej wyjęła pamiętnik z szuflady i położywszy go na biurku wsłuchała się w ciszę panującą w całym domu. Upewniwszy się, że nikt jej nie przeszkodzi wyjrzała przez okno, po czym zasunęła zasłony, by nikt nie zajrzał do środka. Było to praktycznie niemożliwe, ale wolała dmuchać na zimne przypominając sobie to, co zdarzyło się w parku. Nie chciała by kolejny raz coś przeszkodziło jej w czytaniu dziennika. Za oknem zrobiło się już ciemno, więc Eliza zapaliła lampkę i usiadła przy biurku. Otworzyła dziennik na pierwszym wpisie. Wzięła głęboki oddech i zaczęła czytać.

5 stycznia 1997, wieczorem
Dzisiaj odkryłam, że mogę nauczyć się kontrolować swoją moc. Czasami jest ona tak silna, że nie potrafię nad nią zapanować. Od kiedy jednak uczę się magicznej sztuki wszystko wydaje się prostsze. Gdy moja mentorka przekazała mi księgę eliksirów obawiałam się, czy sobie poradzę. Teraz nie mam już wątpliwości, że dam sobie radę. I wiem, że mogę wykorzystać swoją moc do czynienia dobra. Chcę jak najlepiej wykorzystać swój dar.
 Jednak wszystko jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Moją radość zakłóca widmo ciążącej na mnie odpowiedzialności za los mojej rodziny. Nie wiem czy zdołam ją ochronić. Najbardziej boję się o ukochaną wnuczkę Elizę. Biedactwo nie wie jeszcze, że to od niej będzie zależała przyszłość świata. Że to ona teraz musi wypełnić przepowiednię...

Dziewczyna przerwała lekturę pamiętnika, bo nagle do jej świadomości dotarło, że nie jest sama w pokoju. Odczucie było tak silne, że Eliza aż rozejrzała się zaniepokojona. I natychmiast odkryła, co jest przyczyną tego przeczucia. Albo raczej kto. Na jej łóżku na wpół siedział na wpół leżał ciemnowłosy chłopak z cmentarza. Anioł Ciemności. Dzisiaj też spowijała go wyłącznie czerń. Czarny długi płaszcz, czarne spodnie i czarne buty. Nie wyłączając skrzydeł. Te również były czarne, jak atrament. Spojrzenie miał przenikliwe. Uważne. Lustrujące.
Jednak to pełen zadowolenia uśmieszek na jego twarzy wytrącił Elizę z równowagi. Krew się w niej zagotowała. Z trzaskiem zamknęła pamiętnik i przyciskając go mocno do piersi jak tarczę podniosła się z krzesła.   
 Skąd on się tutaj wziął? - przebiegło jej przez myśl i robiąc krok w stronę ciemnowłosego wypaliła:
- Co ty tutaj robisz? Jak mnie znalazłeś? Głos jej drżał, choć nie chciała okazywać żadnych emocji. Zwłaszcza przed nim. Wiedziała równie dobrze, że tym razem nie może sobie pozwolić na żaden nierozsądny ruch.
Anioł nim odpowiedział przesunął leniwym spojrzeniem po sylwetce dziewczyny by na koniec spojrzeć jej prosto w oczy. Uśmiechnął się i Eliza poczuła jak pali ją twarz. Nienawidziła tego jak jej zdradzieckie serce reaguje na tego chłopaka. Z płonącymi ze złości oczyma zażądała:
- Odpowiadaj natychmiast!
Ciemnowłosy w odpowiedzi rzucił jej zdziwione spojrzenie i ze spokojem odparł:
- Sama wskazałaś mi drogę, dziewczyno. Nie trudno było cię znaleźć. Mam nadzieję, że tęskniłaś. - Elizo... - dodał poufałym tonem anioł.
- Skąd znasz moje imię? - chciała wiedzieć ignorując jego poufały ton. Poczuła niepokój. Nie wiedziała, co jest takiego w tym chłopaku, że za każdym razem czuje się wytrącona z uwagi i dziwnie poddenerwowana.
- Wiem o tobie dużo więcej niż ci się wydaje - odrzekł z podejrzanym błyskiem w oku ciemnowłosy.
Wytrącona z równowagi jego wyznaniem Eliza nie wytrzymała napięcia.
- Ty wstrętny... Arogancki... Obłudny... Ty...
Nie dokończyła, bo anioł przerwał jej wpół zdania pytając z wyraźną kpiną w głosie:
- Jestem aż tak wspaniały?
Natychmiast zapragnęła zetrzeć ten pewny siebie i arogancki uśmieszek z twarzy anioła. Nie zastanawiając się ni sekundy nad tym, co robi cisnęła w ciemnowłosego tym, co miała akurat pod ręką - dziennikiem babci. Dziennik ze świstem huknął w ścianę tuż przy głowie chłopka sprawiając, że w miejscu, w które uderzył pamiętnik ziała teraz ogromna dziura, z której unosiły się czerwonawe opary podobne do mgły.  
Na  twarzy anioła odmalowało się najwyższe zdumienie.
- Tego już za wiele! - wykrzyknął. I błyskawicznie zeskoczył z łóżka. - Już drugi raz wyprowadziłaś mnie z równowagi. Jeszcze nikomu nie udała się ta sztuka. Jak się na mnie nie rzucasz to próbujesz mnie zabić dziennikiem! Jego oczy przybrały barwę burzowego nieba. Płonęły z wściekłości. Pierś unosiła się i opadała. A siła jego mocnego uścisku, gdy ścisnął ramię Elizy była obezwładniająca. Pod dziewczyną aż ugięły się nogi. Obawiała się, że tym razem przesadziła.
- Teraz jesteś mi winna przeprosiny - stwierdził z satysfakcją - omal mnie nie zabiłaś.
- Przepraszam - wyjąkała cichutkim głosem Eliza ze wzrokiem spuszczonym na podłogę. Nie miała odwagi spojrzeć aniołowi w oczy.
Ciemnowłosy roześmiał się słysząc te przeprosiny.
- Ja chyba śnię. Myślisz, że wystarczy zwykłe przepraszam? Jeśli tak, to jesteś w błędzie, dziewczyno. To nie wystarczy. Jesteś mi winna... pocałunek - powiedział po chwili zastanowienia.
Eliza osłupiała słysząc to absurdalne żądanie.
- Po moim trupie! - wysyczała próbując przy tym wyrwać swoje ramię z uścisku chłopaka. Na próżno.
- Nie szarp się - syknął jej do ucha anioł.
Eliza słyszała mocne bicie jego serca. I swojego serca. W ustach jej zaschło. Czuła jak robi jej się gorąco.
Nie będę go całować - pomyślała ze złością.
- Długo mam jeszcze czekać? - wyrwał ją z zamyślenia głos ciemnowłosego. - Powoli tracę cierpliwość...
- Niedoczekanie twoje! Budzisz we mnie wstręt! - wykrzyczała mu w twarz.
- Czyżby? W takim razie przekonajmy się o tym jak bardzo... - nie dokończył, bo w tym momencie poczuł ostry ból w kostce. Ta wariatka mnie kopnęła, przemknęło zdumionemu aniołowi przez myśl. Z sykiem odskoczył od Elizy rozcierając sobie bolącą kostkę.
Dziewczyna przerażona tym, co zrobiła ze strachu zaczęła cofać się, aż jej plecy natrafiły na drzwi szafy. Dalej już nie mogła się cofnąć.
Ciemnowłosy widząc to dostrzegł swoją szansę.  Teraz mi nie ucieknie, pomyślał i już po chwili znalazł się obok Elizy. Stanął tak blisko, że dziewczyna poczuła, jak jego gorący oddech owiewa jej szyję.
- Teraz ... mnie ... pocałujesz... - wycedził przez zęby - a ja zastanowię się nad dużo gorszą karą dla ciebie, gdybyś okazała się mało przekonywująca, rozumiesz? Jego ostry ton sprawił, że Eliza poczuła, że nie ma wyboru. Musi ulec. Zamknęła oczy i nachyliwszy się w stronę chłopaka delikatnie dotknęła ustami jego ust i szybko się odsunęła. Wstrzymała oddech czekając na reakcję anioła na ten ,,pocałunek”.
Ciemnowłosy był w szoku, a po chwili wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Śmiał się tak bardzo, że aż z oczu popłynęły mu łzy.
Na policzki Elizy wypłynął krwisty rumieniec. Poczuła się upokorzona, więc spuściła wzrok. Anioł ujął ją pod brodę i rzekł:
- Patrz mi prosto w oczy i uważnie słuchaj tego, co do ciebie mówię, bo nie lubię się powtarzać. Nie trudno było się domyślić, że jest zły. I więcej niż bardziej niezadowolony. - Masz ostatnią szansę. Albo mnie pocałujesz naprawdę albo ...
- Albo co? - wtrąciła Eliza.
- Albo zabiorę twoją duszę do piekła!
Słysząc groźbę w głosie anioła Eliza stwierdziła, że tym razem ciemnowłosy nie żartuje.
Chce pocałunku? - a więc dobrze  i wpiła się wargami w usta chłopaka. Był to mocny i gorący pocałunek. Eliza poczuła jak płonie w niej ogień, jej aura zapłonęła blaskiem i połączyła się z aurą ciemnowłosego. Równie gwałtownie i niespodziewanie przerwała pocałunek. Natychmiast zamknęła oczy, nie chcąc aby ciemnowłosy wyczytał cokolwiek z jej spojrzenia. Ciężko oddychała. Nie wiedziała, że spojrzenie anioła jest nie mniej gorące a jego oczy przybrały barwę ciemnego granatu.
Anioł zrobił krok w tył i rzekł:
- Dużo lepiej. Przeprosiny przyjęte.
Wtedy dopiero Eliza otworzyła oczy i spojrzała na niego. Z ulgą odetchnęła.
 - Ale to nie koniec, jeszcze się spotkamy, dziewczyno.... - było to niczym obietnica.
 I zniknął.
 Eliza powolnym, zrezygnowanym krokiem podeszła do łóżka i podniosła pamiętnik, który wciąż leżał tam, gdzie go rzuciła. Na dzienniku nie było żadnych śladów zniszczenia. Ściana też wyglądała tak samo, jak przed zdarzeniem sprzed chwili. Dziura w ścianie zniknęła. Nie było najmniejszej szczeliny, co nieco zdziwiło Elizę. Ale postanowiła o tym teraz nie myśleć, co innego ją nurtowało.
-  Coraz mniej z tego wszystkiego rozumiem - rzekła do siebie w zamyśleniu. - W dodatku nadal nie wiem, kim była babcia. I o co chodzi z tą przepowiednią - zastanawiała się. - Czy kiedyś uda mi się przeczytać ten przeklęty pamiętnik? Z tego wszystkiego nie dowiedziałam się jak mnie znalazł ten arogant.
I wtedy na łóżko sfrunęło aksamitne, czarne pióro.
 A Eliza doznała olśnienia.
 - Ależ byłam głupia! To przez pióro z jego skrzydła, które przyniosłam z cmentarza wiedział, gdzie mnie szukać. Jutro je wyrzucę - postanowiła i uśmiechnęła się. - Już mnie nie znajdzie ten arogancki anioł. 
Dziewczyna nie wiedziała jak bardzo się myli, ale o tym miała się dopiero przekonać.






Komentarze