Anioł ciemności. Rozdz. 3.

ROZDZIAŁ III

 Eliza postanowiła, że zamiast siedzieć na nudnych lekcjach pójdzie do parku i tam w spokoju przejrzy dziennik babci. Czuła, że w nim znajdzie odpowiedź na nurtujące ją pytania. Ufała swojemu szóstemu zmysłowi, który nigdy jeszcze jej nie zawiódł. Chciała jak najszybciej przejrzeć pamiętnik skierowała się więc do parku, który odwiedzała zawsze wtedy, gdy musiała przemyśleć coś ważnego, albo gdy chciała pobyć w samotności.
W chwili, gdy Eliza przekroczyła bramę niebo zasłoniły stalowo-sine chmury, nisko sunące po niebie a wiatr jakby ustał i nastała złowroga cisza. Stare akacje rosnące wzdłuż alejki były bezlistne a ich konary powykrzywiane we wszystkie strony. Trawa rdzawo-zielona zdradzała oznaki jesieni. Liście złote, brązowe, czerwone i żółte liczne ścieliły trawniki. Alejki wybrukowane były płaskimi dużymi kamieniami. Był to stary park. Z tajemnicą i legendą. Podobno park ten należał kiedyś do potężnej białej czarownicy, która zawładnęła miasteczkiem w 1344 roku i za pomocą magii władała nim ponad trzysta pięćdziesiąt lat. Czy było to prawdą? Któż to wie, ale ludzie lubili snuć sobie opowieści o strasznej czarownicy i jej tajemnych praktykach. Zawsze to jakaś rozrywka w nudnym, nieciekawym życiu. Eliza sceptycznie podchodziła do tych opowieści. Nie wierzyła w nie. Uważała, że to bajki. Z westchnieniem ulgi usiadła na swojej ulubionej ławce, położonej w centralnej części parku, skąd roztaczał się widok na cały park. Tuż obok ławki znajdowała się fontanna, w której uspokajająco szemrała woda. Fontanna uformowana była na kształt starej kobiety, ubranej w długą szatę i przewiązaną w talii sznurkiem, w podobny sposób, jak kiedyś ubierali się starożytni Grecy. Kobieta miała długie włosy i wieniec laurowy na głowie. W dłoni trzymała duży dzban. To właśnie z tego dzbana wypływała woda. Eliza lubiła to miejsce. Mogła tutaj w ciszy kontemplować piękno otaczającej ją przyrody i rozmyślać. Często siadywała przy fontannie i czytała przez długie godziny. Dzisiaj jej myśli skupiały się wyłącznie wokół babci. I pamiętnika. Eliza od zawsze czuła bardzo silną więź z babką i wciąż nie pogodziła się z jej odejściem. Jak przez mgłę pamiętała szczęśliwe dzieciństwo u jej boku. Dlatego znaleziony na strychu dziennik był dla Elizy tak ważny. Wręcz bezcenny. Była to jedna z niewielu rzeczy, które zostały jej po ukochanej babci. Dziewczyna w zamyśleniu otworzyła szkolną torbę i wyciągnęła pamiętnik gładząc palcami okładkę. Ręce drżały jej z emocji i podekscytowania. Z wielką ostrożnością otworzyła dziennik na pierwszej stronie. Dużymi starannie wykaligrafowanymi złotymi literami ktoś, zapewne babcia Emilia, wpisał datę prowadzenia dziennika: 1997 - 1999.
- Dwa ostatnie lata życia babci - pomyślała. I przewróciła stronę, by odczytać pierwszy wpis.
Wtedy wydarzyły się dwie rzeczy jednocześnie. Niespodziewany, silny podmuch wiatru wyrwał dziennik z rąk dziewczyny a fontanna ożyła. Zmieniła się w kościstą staruchę ubraną w długi płaszcz z kapturem i wyciągnęła swoją szponiastą dłoń w stronę Elizy. Przerażona dziewczyna kompletnie się tego nie spodziewając poczuła, jak robi jej się gorąco ze strachu i zdrętwiała, gdy kobieta - fontanna spojrzała jej prosto w oczy szalonym, pełnym nienawiści i gniewu spojrzeniem, które przenikało chłodem aż do szpiku kości.
Eliza nie mogła wykonać najmniejszego ruchu tak bardzo była przerażona. Czuła się jak sparaliżowana. Wiedziała jednak, że za wszelką cenę musi ratować pamiętnik.
- Nie mogę go stracić. Z najwyższym trudem oparła się szalonemu spojrzeniu staruchy
i wyrwawszy się z odrętwienia zerwała się z ławki by podnieść dziennik. Udało jej się to w ostatniej chwili. Jednym ruchem wrzuciła go do torby.
- Oddawaj dziennik! - zaskrzeczała piskliwym głosem kobieta - fontanna robiąc krok
w stronę Elizy a dźwięk jej wysokiego, skrzekliwego głosu aż wwiercał się do uszu dziewczyny tak, mocno że musiała zasłonić je rękoma. I wtedy przez umysł Elizy przebiegła fala mocy.
- Chcę żeby nastała cisza – poczuła jak ogarnia jej ciało wibrująca energia, i dziwne gorąco, i wyszeptała z zamkniętymi oczami:
- Zamilknij na wieki!
Moc i energia przemknęły przez ciało Elizy i równie szybko minęły. Była to zaledwie sekunda.
I wtedy dziewczyna otworzyła oczy, choć serce wciąż biło jej jak oszalałe.
Jednak to, co zobaczyła wprawiło ją w kompletne osłupienie. W miejscu gdzie jeszcze przed chwilą stała starucha znajdowała się teraz kupka drobnych, jasnoszarych kamyczków spomiędzy których wypływało niewielkie źródełko tworząc fontannę. Woda w źródełku przybrała barwę czystego, intensywnego lazuru połączonego z odcieniem przejrzystej zieleni.  Mieniła się,  choć nie było słońca...
 - Chciałam żeby zamilkła i rzeczywiście zamilkła - pomyślała Eliza zdziwiona tym, że posiada  taką moc. Że w ogóle posiada w sobie jakąś moc. - Przecież takie rzeczy dzieją się tylko w bajkach. Kim ja jestem? - zastanawiała się spoglądając w niebo jakby tam miała znajdować się odpowiedź.
Jednak odpowiedziała jej cisza.

- To wszystko jest coraz dziwniejsze. Teraz już nie mam wyboru. Muszę przeczytać dziennik babci. I zrobię to jeszcze dzisiaj, gdy tylko mama zaśnie - postanowiła i zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę bramy.


Komentarze