Anioł ciemności. Rozdz. 11.
ROZDZIAŁ XI
Eliza wróciła do piwnicy niosąc ze sobą paczkę z ampułkami i rulon papieru.
Położyła wszystko na stole, po czym wyszła raz jeszcze. Tym razem przyniosła ze
sobą dzbanek z wodą, który również postawiła na stole. W dużej, stojącej pod
ścianą komodzie, znalazła rękawice ochronne ze smoczej skóry i buteleczkę na
eliksir. Obie te rzeczy należały kiedyś do jej babci, Emilii. Dziewczyna za pomocą
prostego zaklęcia, które znalazła w pamiętniku, rozpaliła ogień w palenisku. Zadowolona z tego, że wszystko tak gładko
idzie, nalała wody do kociołka i założyła rękawiczki ze smoczej skóry.
- Do dzieła Elizo -
dodała sobie otuchy - czas się przekonać czy jesteś godną następczynią swoich
przodkiń – pradawnych białych czarownic.
Z tą myślą wyjęła z pudełka wszystkie ampułki i uważnie sprawdziła ich
etykietki, nie chcąc się pomylić. Wiedziała, że tylko od niej zależy życie
mamy. Musi uwarzyć doskonały eliksir jeśli nie chce zostać sama na świecie. Raz
jeszcze Eliza zerknęła do przepisu, który i tak znała już na pamięć, po czym
wzięła ampułkę z krwią żaby i otworzywszy ją wlała jej zawartość do kociołka.
Zamieszała drewnianą łyżką i spojrzała na zegarek.
- Teraz trzeba zaczekać pół godziny nim dodam kolejny składnik – Eliza
uważne obserwowała zawartość parującego kociołka. Ze zdenerwowania ręce
jej drżały, a na czoło wystąpiły krople potu. Gdy jednak eliksir zaczął zmieniać barwę
na jasnopomarańczową Eliza odetchnęła z ulgą. Czuła się tak jakby upłynęło
tysiąc lat, a nie pół godziny. Dodała do
kociołka korzeń Asfodelusa i kręgosłup skorpeny i zamieszała ponownie, tym
razem robiąc to staranniej i ostrożniej.
- Teraz należy gotować eliksir przez pięć minut aż wywar zmieni kolor na
ciemnopomarańczowy - upewniła się dziewczyna zerkając do przepisu.
W napięciu obserwowała gotującą się miksturę, co i raz zerkając na zegarek.
Cierpliwość nie należała do najmocniejszych cech Elizy. Po kilku minutach ujrzała
jednak, jak eliksir zmienia barwę, odwróciła się więc do stołu i sięgnęła po
ostatnią ampułkę zawierającą sproszkowany róg dwurożca i dodała go do kociołka, i wszystko dokładnie wymieszała.
Teraz musiała odczekać kolejne pół
godziny aż eliksir zmieni kolor na ciemnoczerwony. Wtedy będzie wiadomo, czy się udało. To najgorsze pół godziny w moim życiu - pomyślała dziewczyna
siadając na stołku i uważnie obserwując unoszącą się nad kociołkiem parę.
Przypomniała sobie swoje dzieciństwo. Szczęśliwe dzieciństwo z mamą i babcią, i
poczuła dławienie w gardle.
Babcia nie żyła od dziesięciu lat.
Mamę porwano.
Eliza czuła się jeszcze bardziej samotna i nieszczęśliwa, gdy uświadomiła
sobie, że nie ma nikogo bliskiego na świecie. Wtedy ujrzała twarz pięknego,
ciemnowłosego anioła i przypomniała sobie o Eryku. Skrzywiła się na tę myśl. To przez tego chłopaka moje życie diametralnie się zmieniło, to on w nim
namieszał pojawiając się znikąd i burząc mój dotychczasowy, poukładany świat.
Eliza nienawidziła Eryka i jednocześnie czuła ciepło blisko serca, gdy go
widziała. Oba te uczucia walczyły ze sobą. W jej sercu panował zamęt.
Dziewczyna nie chciała jednak słuchać podszeptów zdradzieckiego serca. Gdy
chodziło o Eryka nie ufała samej sobie.
Te rozmyślania zostały gwałtownie przerwane, bo Eliza ujrzała unoszącą się
znad kociołka srebrzystą parę.
- Eliksir! - wykrzyknęła i poderwała się ze stołka. Jeden rzut okiem na
eliksir i dziewczyna wiedziała już, że się udało. Wywar w kociołku przybrał
ciemnoczerwoną barwę, był gotowy. Czym prędzej zdjęła kociołek z ognia i
postawiła go na stole.
- Poczekam chwilkę aż eliksir ostygnie i wtedy przeleję go do buteleczki -
zdecydowała czując ogarniająca ją radość.
- Doskonale się spisałaś Elizo, byłem pewien, że ci się uda!
Usłyszała tuż obok siebie pochwałę. Głos należał do ciemnowłosego.
W jednej chwili dobry humor opuścił Elizę. Z gniewną miną rzuciła:
W jednej chwili dobry humor opuścił Elizę. Z gniewną miną rzuciła:
- Skąd wiedziałeś, kiedy się pojawić? Niestety znam powód tej wizyty -
stwierdziła cierpko nie zaszczycając Eryka ani jednym spojrzeniem. Patrzyła gdzieś w przestrzeń za jego plecami, jakby znajdowało się tam coś niezwykle interesującego.
- Zawsze wiedziałem, że jesteś wyjątkowa - szepnął w odpowiedzi Eryk.
- Oszczędź sobie tych komplementów - zgasiła go. - Już nie robią one na
mnie wrażenia!
- Elizo wiem, że jesteś na mnie zła i mnie teraz nienawidzisz, ale obiecuję
ci, że zrobię wszystko żeby odzyskać twoje zaufanie.
- Zbyteczny twój trud. Na nic ci się to nie zda! - odparła nadal nie patrząc na Eryka.
- To ty tak uważasz dziewczyno, a mimo to ja zaryzykuję - oznajmił i
uśmiechnął się.
Eliza akurat w tym samym momencie rzuciła na niego podejrzliwe spojrzenie. Nie patrzyła na niego dłużej niż kilka sekund, ale to wystarczyło by poczuła, jak mięknie jej serce.
Ignorując to odczucie zapytała:
- Co z moją mamą? A ból brzucha powrócił. Jednak Eliza nie chciała pokazać
swojej słabości przed aniołem. Nie ufała mu już.
- Niedługo ją zobaczysz dziewczyno. Jak tylko Najwyższy dostanie swój eliksir i
sprawdzi jego działanie.
Eliza przypomniawszy sobie o eliksirze podeszła do stołu i ostrożnie
przelała do do buteleczki, którą szczelnie zatkała korkiem. Sprawdziwszy, czy jest szczelnie zamknięta podała ją aniołowi ciemności.
- Przekaż jak najszybciej ten eliksir Najwyższemu.
- Oczywiście - przyrzekł chowając buteleczkę do kieszeni płaszcza. -
Wiedziałem, że sobie poradzisz. Jestem z ciebie dumny.
- Nie chcę twoich pochlebstw. Nie dbam o to, co o mnie myślisz - odparła -
zależy mi tylko na tym, aby mama wróciła do domu i żeby było jak dawniej -
dokończyła a po policzku spłynęła jej pojedyncza łza.
- Jutro twoja mama wróci do domu, nie smuć się Elizo. Wszystko będzie
dobrze - zapewniał ją.
- Chciałabym w to wierzyć - odrzekła czując ogarniające ją zmęczenie. Zegar wskazywał drugą w nocy. W tej chwili dziewczyna marzyła tylko o tym, żeby położyć się spać.
- Obiecuję, że wrócę i wtedy opowiem ci o twoim przeznaczeniu. Może w ten
sposób choć częściowo uda mi się odzyskać twoje zaufanie. Śpij dobrze Elizo
- powiedział na pożegnanie i zniknął.
Eliza śpiąca i potwornie zmęczona opuściła piwnicę i ostatkiem sił weszła
do swojego pokoju. W ubraniu, tak jak stała padła na łóżko.
Zasnęła nim jej głowa dotknęła poduszki.
Komentarze
Prześlij komentarz