Recenzja.
Cześć, co słychać?, Magdalena Witkiewicz, literatura polska/powieść obyczajowa, wyd. Filia 2016, str. 350.
Nowa powieść bestsellerowej autorki!
Dziś wiem i widzę już nieco więcej. Nauczyłam się patrzeć, ale umiem też przymykać oczy. Ze strachu, że popełnię błąd.
Jestem taka jak inne, to wiem na pewno. Matki, żony i kochanki. Kobiety w połowie życia. Mądrzejsze niż 20 lat temu, ale za to z bagażem doświadczeń.
Pełne głęboko skrywanych tajemnic, o które nikt nas nie podejrzewa.
Czasem tęsknię za czymś, czego nie potrafię nazwać, uśmiecham się do ludzi, chociaż w sercu mam bałagan. Może coś tracę, zyskując spokój.
Bardzo dbam, by nie padły słowa, których nie można wymazać.
Nigdy jednak nie przyszło mi do głowy, jak niebezpieczne może być: „Cześć, co słychać”…
Powieść Magdaleny Witkiewicz napisana lekkim, przystępnym stylem opowiada o kobiecie przed 40-tką, która wiedzie stabilne, uporządkowane życie. Jest matką i żoną. Po 20 latach spotyka swoją pierwszą miłość. Pragnąc motyli w brzuchu i odrobiny szaleństwa kładzie na szali swoje małżeństwo i rodzinę. Czy w porę się opamięta? I co ją do tego popchnęło? Jakie wnioski wyciągnie? Czy uda jej się zapomnieć o stracie, jaką przeżyła w młodości i wybaczy sobie, to co wtedy zrobiła?
Warto przeczytać, choćby ku przestrodze, bo czasem to, co mamy doceniamy, gdy to stracimy. Oby nie było za późno na takie wnioski. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz