Recenzja książki.
Moja pierwsza gwiazda, Susan Elizabeth Philips, literatura obca, romans, Cykl: Chicago Stars, tom 8, wyd. Amber 2016, str. 352.
Piper Dove ma jedno marzenie - być najlepszą prywatną detektyw w Chicago. Pierwsze zlecenie? Obserwować Coopera Grahama, zabójczo przystojnego byłego gwiazdora Chicago Stars. I mężczyznę, który zawsze dostaje to czego pragnie. Problem? Cooper zauważył, że Piper go śledzi i ... zatrudnia ją u siebie. Pani detektyw ma mieć na oku pracowników jego ekskluzywnego klubu. Ale jest przekonana, że powinien wynająć ochroniarza. Zdaje się, że ktoś nastaje na jego życie i Piper postanawia go chronić, czy on sam tego chce, czy nie (oczywiście, że nie!).
Między głównymi bohaterami iskrzy niemal od pierwszego spotkania, mimo że za sobą nie przepadają. On jest byłą gwiazdą futbolu i ma całą rzeszę fanek. Ona z trudem wiąże koniec z końcem prowadząc Agencję Detektywistyczną. Ich losy spotykają się, gdy Piper otrzymuje zlecenie by śledzić Coopera. Dalej wszystko potoczy się jak lawina, którą nie sposób będzie zatrzymać...
Przeczytałam w jeden wieczór. Połączenie romansu i sensacji sprawia, że książka nie jest ani trochę nudna, i że czyta się ją z wypiekami na twarzy, nie wiedząc, co za chwilę się wydarzy, a napięcie towarzyszy nam do samego końca, który jak na romans przystało jest słodko-romantyczny. Plus duża dawka humoru. To wszystko sprawia, że od powieści ciężko się oderwać.
Zabawna, pełna ciepła, lekka, przyjemna powieść z dużą dawką pikanterii i napięcia. Na chwilę relaksu i odprężenia jak znalazł. Polecam wszystkim romantycznym duszom.
Komentarze
Prześlij komentarz