Pocałunek, który zmienił wszystko.

Rozdział IX

,, Diagnoza ''

Przez całą noc Michał nie zmrużył oka czkając na wieści o stanie żony. Był wyczerpany, zmęczony i obolały. Wreszcie wczesnym rankiem wyszedł do niego lekarz, który zajmował się Luizą.
- Doktor Karol Pawłowski. Jestem ordynatorem na tym oddziale - przedstawił się lekarz wyciągając w stronę Michała rękę. – Pan Michał Korzyński?
-  Tak, to ja – mówiąc to uścisnął dłoń lekarza i zapytał:
-  Co z moją żoną, panie doktorze?
- Proszę ze mną do gabinetu. Tam wszystkiego się pan dowie – odrzekł ze spokojem doktor.
- Czy moja żona odzyskała już przytomność? – chciał wiedzieć Michał jak tylko znaleźli się w gabinecie doktora Pawłowskiego.
- Tak, za chwilę będzie mógł pan zobaczyć się z żoną.
Michał odetchnął z ulgą.
 - Dziękuję. Czyli wszystko jest w porządku z Luizą?
W odpowiedzi lekarz zrobił strapioną, poważną minę. Poprawił okulary i wziął do ręki wyniki badań Luizy. Przeglądał je chwilę po czym spojrzawszy na Michała powiedział:
- Jako, że pana żona długo nie odzyskiwała przytomności a później skarżyła się na bardzo silny ból głowy zrobiliśmy wszystkie niezbędne badania, w tym rezonans magnetyczny. To co wykazało badanie bardzo nas zmartwiło. 
 - To coś poważnego? Proszę niczego przede mną nie ukrywać doktorze.
- Badanie rezonansem wykazało, że pana żona ma nowotwór mózgu. Guz wciąż rośnie i uciska naczynia krwionośne, stąd to omdlenie, powoduje też obrzęk mózgu, a co gorsze usytuowanie guza wyklucza wycięcie go, czyli operację. Zostaje leczenie cytostatykami, podajemy też leki zmniejszające obrzęk mózgu. W tej chwili czekamy. Jeśli leki zadziałają guz przestanie rosnąć.
Michał był w szoku po tym, co usłyszał z ust lekarza. Ze ściśniętym gardłem zapytał:
- Ale czy to pewne? Nic więcej nie da się zrobić?
- Przykro mi - lekarz rozłożył ręce. - Robimy co w naszej mocy, by pomóc pana żonie.
- Ale Luiza ma dopiero trzydzieści trzy lata! To nie jest wiek w którym się umiera.
 Był załamany. I zrozpaczony. Siedział zgarbiony jakby zmagał się z ciężarem, który przygniata go do ziemi.
- Wiem, że to dla pana trudne. Czy żona nie skarżyła się ostatnio na silne bóle głowy? Albo nie zachowywała się inaczej?
Michał zastanowił się starając sobie przypomnieć ostatnie miesiące. Faktycznie Luiza zachowywała się zupełnie inaczej niż kiedykolwiek wcześniej. Dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę.
- Tak, przyznał. - Ale byłem pewien, że to z powodu naszych kłótni i rozwodu.
- Musi pan teraz być przy żonie - poradził lekarz. - Zapewnić jej dużo czułości, troski. Wsparcie bliskich jest bardzo ważne. Żona musi mieć siłę do walki z chorobą.
- Ale to nowotwór! Przecież z góry wiadomo, że to walka skazana na porażkę! -wzburzony podniósł się z krzesła. - Ile czasu zostało mojej żonie? Proszę mi powiedzieć!
- Niech pan się uspokoi panie Michale, nerwy tutaj nic nie pomogą! Przy takim stadium rozwoju guza jakieś pół roku, ale proszę wierzyć. Jest szansa na wyleczenie, niewielka, ale pana żona jest silna i może powalczyć chorobą.
- A co jeśli chemioterapia nie zadziała?
-  Wtedy zostaje już tylko leczenie paliatywne - odrzekł doktor Pawłowski.
Michał zamyślił się i zapatrzył nieruchomym wzrokiem w okno. Po dłuższej chwili nagle zapytał:
- Czy mogę iść teraz do żony? Ona już wie? - zawiesił głos.
- Nie wie, jeszcze niczego nie mówiliśmy pacjentce. Czekamy aż jej stan się unormuje, wiemy, że to będzie dla niej wstrząs.
- Luiza się załamie.
 - Dlatego musi pan być przy żonie i wspierać ją.

***
- W takim razie zaprowadzę pana teraz do żony a później przeniesiemy ją do oddzielnej sali. Każda infekcja może być teraz groźna.
Po chwili Michał wszedł do sali, w której leżała Luiza.
Kobieta była blada, miała cienie pod oczami i wyglądała na kruchą i delikatną. Spojrzała na Michała.
Ten podszedł i wziął ją za rękę.
- Jak się czujesz kochanie? Zapytał starając się by jego głos był pogodny i patrząc na nią z troską.
- Źle. Michał co mi jest? - zapytała cichym głosem.
- Nie wiem. Lekarze dopiero analizują wyniki badań - skłamał. - Na pewno to nic poważnego - dodał.
- Chyba się zdrzemnę, cały czas jestem senna po tych kroplówkach, które mi dają.
- Dobrze, posiedzę przy tobie póki nie zaśniesz...

***
Po wyjściu ze szpitala Michał wsiadł do auta. Siedział nieruchomo z głową opartą na kierownicy. Kłębiły się w nim emocje - żal, niedowierzanie i rozpacz choć wiedział, że musi być teraz silny. Był pewien, że żona jest mu obojętna. Jakże się mylił. Wiadomość o jej nieuleczalnej chorobie wstrząsnęła nim i sprawiła, że serce zacisnęło mu się w ciasną obręcz. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał w gabinecie lekarza. Wiedział jednak, że nie zostawi teraz Luizy. Nie mógłby. Byłby ostatnim draniem gdyby ją teraz opuścił.
Muszę być przy niej i wspierać, z tymi myślami ruszył spod szpitala kierując się w stronę Saskiej Kępy.
Po dziesięciu minutach pukał już do drzwi mieszkania Adrianny.
Otworzyła mu w szlafroku. Sine kręgi pod oczami świadczyły o tym, że ona też niewiele spała ostatniej nocy. Omiotła spojrzeniem zmęczoną twarz Michała.
- Co z Luizą?
Michał milczał nie mogąc wydusić z siebie słowa, po czym cichym głosem wyznał:
- To nowotwór mózgu...
- O mój Boże! - wykrzyknęła Adrianna. Zbladła, po tym co usłyszała. - Tak mi przykro – rzekła ze współczuciem. Nie mogła patrzeć jak ukochany cierpi, bo wtedy i ona cierpiała podwójnie. Dałaby wiele, żeby ukoić jego ból. Wiedziała jednak, że nie będzie to takie proste. Że nic nie będzie już takie samo.
- Lekarze nie dają jej dużych szans - mówił bezbarwnym, zrezygnowanym głosem Michał. - Ale jest niewielka nadzieja, dlatego muszę być przy niej żeby ją wspierać i dodać sił do walki z chorobą. Luiza nie może zostać teraz sama. Musiałem ci o tym powiedzieć.
- Doskonale to rozumiem i nie mam do ciebie żalu. Żona teraz dużo bardziej ciebie potrzebuje. Nie możesz inaczej postąpić. A ja usunę się w cień i zniknę z twojego życia. Bądź spokojny. Od początku wiedziałam, że jesteś żonaty. Te wspólne chwile były dla mnie najcenniejszymi w życiu i nigdy ich nie zapomnę, ale więcej się nie zobaczymy.
- Ale...  - Michał chciał zaprotestować.
Przecież nie muszą zrywać kontaktu.
- Nie, Michał uwierz mi, tak będzie lepiej. Musisz o mnie zapomnieć. Teraz myśl przede wszystkim o żonie. Jesteś jej potrzebny - mówiąc to Ada przytuliła mocno Michała czując pod powiekami piekące łzy.
 Mężczyzna odwzajemnił jej uścisk.
- Idź już proszę - poprosiła. Jej serce pękało na kawałki. Po raz kolejny. Tylko, że tym razem będzie bolało bardziej, bo nigdy nikogo tak nie kochała, jak jego.
- Do widzenia Adrianno - pożegnał się. I wyszedł.
Ada zamknęła za nim drzwi i dopiero teraz pozwoliła łzom płynąć. Serce pękało jej z bólu, ale widziała że nie mogła inaczej postąpić w tej sytuacji. Nie mogłaby ciężko chorej kobiecie odebrać męża. Wolała cierpieć niż to zrobić. Jednocześnie wiedziała, że nigdy go nie zapomni. - Muszę być teraz silna i nie dać po sobie poznać tego jak bardzo cierpię. Nie zniosłabym kolejnych współczujących spojrzeń i słów pocieszenia - postanowiła.






Komentarze