Recenzja.

Francuski piesek, Marta Obuch, literatura polska/powieść obyczajowa, wyd. Filia 2016, str. 460.

Przeprowadzka może zmienić całe życie! 
Misia zostaje właścicielką uroczego domku i dużego ogrodu, ale musi zakasać rękawy i sama zająć się remontem. Niestety nie może liczyć na swojego ukochanego, bo ten ma mnóstwo pracy. Za to do pomocy jest chętny nowy sąsiad – Luk, wyśmienity kucharz, z pochodzenia Francuz.
Misia chciałaby mu wynagrodzić starania, dlatego przygotowuje uroczystą kolację. Poda żaby i ślimaki, ale najpierw musi je złapać… Jakby tego było mało, przygarnia pod swój dach byłą kochankę swojego byłego męża i odtąd na Akacjowej zaczynają się dziać dziwne rzeczy… 
Tymczasem przyjaciółka Misi, Zuza, usiłuje zdobyć prawo jazdy, nie zamierza jednak zdawać kolejnego egzaminu! Schodzi więc na drogę przestępstwa. Nie ona jedna
w tym towarzystwie…
Coq au vin czy trup podany sauté? Kuchnia francuska i przestępcy, a do tego tajemnica starego domu – mieszanka co najmniej pikantna! Komedia kryminalna Marty Obuch to obowiązkowy punkt każdego dobrego menu. 
Mniam!
Francuski piesek to zabawna komedia kryminalna, od której nie sposób się oderwać. Czytając wybuchałam śmiechem, co chwilę. Główne bohaterki, Misia, Zuza i Ryszarda biją na głowę swoimi pomysłami niejednego. Najbardziej podobała mi się metoda konserwacji trupa cynamonem i ... broń biologiczna w ZUS-ie ;) Nie ma to jak gówniana (dosłownie!) zemsta. Do tego dochodzi pewien francuz Luk, który w tej historii odegra niemałą rolę. Polowanie na ślimaki i żaby. Alarm z puszek po piwie. Policjant Marchewka (nie mylić z Pietruszką!) i jego kumpel Igła, którzy muszą rozwiązać zagadkę śmierci egzaminatora WORD-u. Przy lekturze powieści Marty Obuch bawiłam się równie doskonale, jak wcześniej czytając kryminały Joanny Chmielewskiej. Polecam wszystkim. Na poprawę humoru jak znalazł. 



Komentarze