Pocałunek, który zmienił wszystko.

Rozdział I
,, Pocałunek ”

 Pokój, w którym się znalazła był nowocześnie urządzony. Meble sadząc po wyglądzie kosztowne i najwyższej jakości. W powietrzu unosił się zapach skóry, drogich perfum i cytrusowego płynu do czyszczenia mebli. Duże dębowe biurko stało pod ogromnym oknem, z którego rozpościerał się zapierający dech w piersiach widok na panoramę miasta.
 - Witam!
Usłyszała niski, zmysłowy męski głos, od którego zmiękły jej kolana. Zaskoczona odwróciła się w stronę skąd dobiegło ją powitanie, po czym zamarła niezdolna wydobyć głosu.
Stojący przed nią mężczyzna mógł być marzeniem każdej kobiety. Pociągajacy to pierwsze, co przyszło na myśl Adriannie. Mężczyzna miał gęste, ciemne włosy. Do tego był wysoki i szczupły, a pod świetnie skrojonym szarym garniturem kryły się idealnie wyrzeźbione mięśnie świadczące o tym, że ich posiadacz spędza dużo czasu na siłowni. Twarz z jednodniowym zarostem, który Adrianna tak uwielbiała u płci przeciwnej. I usta, których niesposób zapomnieć, gdy się je raz widziało - zmysłowe, pięknie wykrojone, kuszące obietnicą namiętnych pocałunków. I oczy o głębokim morskim odcieniu zieleni, ocienione gęstymi ciemnymi rzęsami.
Mężczyzna nie może być aż tak idealny, pomyślała.
- Witam panią! - ponowił powitanie wyciągając w stronę Adrianny opaloną dłoń. Uścisk miał mocny i pewny.
- Witam! - odpowiedziała lekko drżącym głosem starając się dojść do siebie.
- Michał Korzyński. Prezes ,,Michael Impresa'' - przedstawił się. - Miło mi.
- Adrianna Listkowska. Mi również - odrzekła uśmiechając się niepewnie onieśmielona, ale starała się za wszelką cenę, aby jej głos brzmiał profesjonalnie. Nie była pewna, czy jej się to udało. Od dawna żaden mężczyzna samym swoim wyglądem aż tak nie wprawił ją w konsternację. A myśli uleciały z jej głowy, gdy poczuła przesakującą pomiędzy nimi iskrę.
- Proszę usiąść – polecił wskazując jej wyściełane, eleganckie, czerwone krzesło stojące obok biurka.
- Dziękuję - odrzekła siadając z gracją na krześle i krzyżując nogi. Ciekawe, czy on też coś poczuł, zastanawiała się. Muszę się mieć na baczności, postanowiła, seksowni, pewni siebie mężczyźni są bardzo niebezpieczni.
- A zatem przejdźmy do umowy pani Adrianno – Korzyński nie tracił czasu i od razu przeszedł do rzeczy, czyli do celu ich spotkania. Widać, że lubił konkrety. - Rozumiem, że ma pani wszystkie niezbędne dokumenty?
- Tak, oczywiście - skinęła głową, po czym podała prezesowi teczkę z dokumentami i umowę.
On odbierając je nieświadomie musnął palcami dłoń Adrianny, a ją przeszył nagły i niespodziewany dreszcz, który poczuła aż w palcach stóp. Nagle zrobiło jej niesamowicie gorąco a serce zaczęło szybciej bić. Patrzyła na niego zafascynowana, podczas gdy on czytał umowę i uważnie przeglądał dokumenty. Jego usta przyciągały jej spojrzenie jak magnes. Kusiły. Ciekawe jak smakują jego pocałunki - przebiegło jej przez myśl. Zarumieniła się i natychmiast zganiła w duchu za te grzeszne myśli.
Mężczyzna chyba wyczuł na sobie jej spojrzenie, bo niespodziewanie podniósł wzrok i spojrzał Adriannie prosto w oczy.
Uśmiechnął się.
A ona nie była w stanie oddychać porażona mocą tego uśmiechu. Serce zaczęło jej walić jak oszalałe, dłonie zwilgotniały, zaschło w ustach. Poczuła, że z wrażenia traci oddech.  
- Wszystko w idealnym porządku – zapewnił prezes Korzyński wyrywając ją z oszołomienia. - Dawno nie czytałem tak klarownej i świetnie przygotowanej umowy. Jestem pod ogromnym wrażeniem - pochwalił  a jego spojrzenie rozbłysło na moment.
Adrianna widząc to nerwowo uśmiechnęła się. Była bardzo z siebie zadowolona i mile połechtana komplementem mężczyzny, pod którego spojrzeniem czuła się zagubiona i niepewna. A rzadko jej się to zdarzało, o ile w ogóle. Nie należała do kobiet, które dają się nabierać na czułe słówka i komplementy, które najczęściej przyjmowała z nieufnością, i z rezerwą. Nauczona doświadczeniem nie ufała mężczyznom. Zbyt wiele razy się zawiodła na nich. Nie chciała kolejny raz popełniać tego samego błędu. Z doświadczenia wiedziała też, że mężczyzna, gdy chce czegoś od kobiety jest niezwykle miły i zasypuje ją tysiącem komplementów, by dostać to czego chce. Zastanawiała się czy w przypadku Michała Korzyńskiego jest tak samo.
- Dziękuję - odrzekła skromnie. - To moja praca, robię tylko to, co do mnie należy. Staram się, aby każdy klient naszej firmy był zadowolony.
- Ja jestem bardzo zadowolony pani Adrianno - mówiąc to Michał uśmiechnął jeszcze szerzej.  A ona poczuła jak niechciany rumieniec wypływa jej na policzki. Znowu nie mogła wydobyć z siebie głosu.
Prezes  wyjął pióro i podpisał umowę, po czym schował dokumenty do teczki i zapytał:
- Czy możemy teraz uczcić podpisanie naszej umowy?
 Wskazał przy tym stolik po lewej stronie od biurka, na którym Adrianna ze zdziwieniem ujrzała butelkę chłodzącego się szampana i dwa kieliszki.
Zaskoczona i onieśmielona jednocześnie jego propozycją odruchowo przytaknęła, by po chwili przypomnieć sobie o swojej zasadzie.
Jednak było już za późno, bo Michał właśnie otwierał szampana robiąc to umiejętnie i z wprawą. Rozlał do kieliszków chłodny, jasnobursztynowy płyn i podał jej jeden z kieliszków. Znowu musnął jej dłoń palcami.
Ciekawe czy on to robi swiadomie, przemknęło jej przez myśl, gdy i tym razem poczuła przeszywający całe ciało dreszcz, pod wpływem tego dotyku. Krew szumiała jej w uszach i ogarnęło ją gorąco, ale starała się niczego po sobie nie dać poznać.
Muszę zachować dystans - pomyślała, obawiając się reakcji własnego, zdradzieckiego ciała. 
- Za udaną współpracę.
Michał wzniósł toast nie odrywając wzroku od jej oczu.
Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami. W powietrzu czuło się narastające napięcie.  Adrianna szybko upiła łyk szampana i chcąc ukryć swoje zdenerwowanie zamknęła oczy. Szampan przyjemnie chłodził jej rozpalone zmysły, delektowała się więc jego smakiem na języku.
Dawno nie piłam tak wybornego – pomyślała i otworzyła oczy.
Napotkała zaintrygowane spojrzenie zielonych oczu Michała Korzyńskiego. Mężczyzna przyglądał jej się z zachwytem i nawet nie starał się tego ukrywać. Serce zaczęło jej szybciej bić. Jego oczy kusiły, zniewalały. Była pewna, że przez chwilę dostrzegła w nich błysk pożądania. Zarumieniła się i spuściła wzrok. I odruchowo spojrzała na rękę, w której mężczyzna trzymał kieliszek. Na palcu Michała błyszczała złota obrączka.
– Kretynko! - zganiła się w duchu. - On jest żonaty!
Jej rozczarowanie było tak wielkie, że Adrianna myślała, że za chwilę się rozpłacze.
On musiał coś dojrzeć w wyrazie jej twarzy, bo z troską w głosie zapytał:
- Dobrze się pani czuje Adrianno?
Jego głos był pieszczotą dla jej ucha. Nikt nigdy w tak zmysłowy sposób nie wypowiadał jej imienia.
- Tak - odparła nie patrząc mu w oczy. - Dawno nie piłam szampana, to wszystko - zapewniła go. Po czym dodała rzucając mu chłodne spojrzenie:
- I nigdy nie piłam w pracy. To moja zasada.
W odpowiedzi Korzyński uśmiechnął się.
- Czyżby? W takim razie właśnie złamała pani swoją zasadę Adrianno. Przecież szampan to nic takiego - wzruszył ramionami. - Grzechem byłoby coś zupełnie innego -  dokończył już nieco niższym głosem.
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, chcąc odgadnąć myśli jedno drugiego. Adrianna zmrużyła oczy po czym cicho zapytała:
- Co według pana byłoby tym grzechem?
W odpowiedzi podszedł do niej. Stanął tak blisko, że poczuła zachwycający zapach jego perfum - korzenny, piżmowy z nutką drzewa sandałowego. Przymknęła na moment powieki. Drżała na całym ciele ogarnięta nagłym pożądaniem o mało, co nie upuszczając kieliszka. Michał widząc to wyjął go delikatnie z jej dłoni i odstawił kieliszek na biurko, to samo robiąc ze swoim, po czym przyciągnął Adriannę do siebie jednym, zdecydowanym ruchem. Zaskoczona gwałtownie otworzyła oczy uważnie się w niego wpatrując, podczas gdy on wyszeptał jej zmysłowym głosem wprost do ucha:
- Pocałunek. Pocałunek byłby grzechem Adrianno...
Poczuła jak nogi robią się jej miękkie jak z waty. Spojrzała odruchowo na jego usta, które wcześniej tak ją kusiły.
- Chcę poczuć ich smak - pomyślała.
On pochylił głowę szukając przyzwolenia w jej oczach i chyba je znalazł, bo po chwili Adrianna poczuła jego usta na swoich. Musnął je najpierw delikatnie, potem mocniej. Ogarnął ją żar. Otoczył ją jego zapach. Zaszumiało jej w głowie. Przywarła do niego całym ciałem. On przesunął językiem po jej wargach zwiększając nacisk. Westchnęła w odpowiedzi i rozchyliła usta. Natychmiast to wykorzystał pogłębiając pocałunek. Poczuła, jak jego język zaczyna badać wnętrze jej ust. Nie była w stanie dłużej się opierać i odpowiedziała równie namiętnym pocałunkiem. Jęknął, po czym mocniej ją objął i jeszcze bardziej wpił się w jej wargi. Adrianna objęła go za szyję wsuwając palce w jego włosy, które okazały się jedwabiście miękkie tak, jak to sobie wyobrażała. Drżała czując jego dłonie na swoim biodrze, plecach. Jego twardość. Jego żar. Pocałunek trwał i trwał robiąc się coraz bardziej namiętny i zbliżając ich do granicy, z której nie ma już odwrotu. Gdy Adrianna poczuła dłoń Michała pieszczącą jej udo i zbliżającą się do złączenia jej ud wiedziała, że musi go powstrzymać.
Co ja najlepszego robię? - przypomniała sobie o jego obrączce.
Odepchnęła go gwałtownie od siebie i ciężko dysząc zrobiła krok w tył. Nabrzmiałe usta piekły ją niemiłosiernie przypominając o jej grzesznym zachowaniu. Wciąż była oszołomiona  pocałunkiem.
- Nie możemy tego robić! - rzuciła rozpalona z trudem łapiąc oddech. I spojrzała przy tym w oczy stojącemu przed nią mężczyźnie. A wtedy dostrzegła jego gorące, rozpalone spojrzenie, w którym lśniło czyste, zwierzęce pożądanie. On też z trudem oddychał.
- Przecież chcesz tego tak samo, jak ja Adrianno -  wyszeptał z trudem łapiąc oddech i robiąc krok w jej stronę. - Spróbujmy doznać tego, czego oboje tak pragniemy - kusił.
W odpowiedzi cofnęła się odruchowo obawiając się, że jego dotyk sprawi,  iż straci nad sobą kontrolę, a tego nie chciała, bo skończyłoby się to jeszcze większymi wyrzutami sumienia. Bała się, że zbyt łatwo mogłaby się zakochać w tym mężczyźnie. Zbyt łatwo mogłaby mu  ulec. Czuła, że gdyby ją ponownie pocałował nie opierałaby się długo i pozwoliła uwieść. A przecież nawet go nie znała. Musi się mu oprzeć. Nie mogę pozwolić sobie na romans z klientem, upomniała samą siebie przypomniawszy sobie kolejną swoją zasadę, że nie umawia się z klientami oraz nie łączy spraw zawodowych z osobistymi. Dzisiejszego wieczoru złamała już trzy z pięciu swoich zasad. A to znaczy, że naprawdę straciła nad sobą kontrolę. Musi odzyskać zimną krew i zdrowy rozsądek. Wiedziała bowiem aż za dobrze jakie są konsekwencje tego typu błędów. Jej siostrę wyrzucono z pracy, gdy romans z szefem wyszedł na jaw, w dodatku mężczyzna był żonaty. Adrianna widząc, jak siostra cierpiała po rozstaniu postanowiła, że sama nigdy nie pozwoli na coś takiego w swoim życiu.
- Nie ważnie czego ja chcę, ani czego pragnę. Przykro mi, ale nie możemy. Ja nie mogę - mówiąc to chwyciła torebkę, i roztrzęsiona wybiegła z gabinetu nie czekając na reakcję mężczyzny. Szybko dopadła drzwi windy i drżącymi dłońmi nacisnęła guzik.
- Adrianno zaczekaj! - dobiegł ją zza pleców głos Michała.
Ale drzwi windy zdążyły się już za nią zamknąć. Adrianna próbowała złapać oddech, wciąż nie mogąc dojść do siebie. Była pewna, że gdyby ją teraz dotknął rzuciłaby się na niego całując namiętnie i nie zważając na konsekwencje. Była rozpalona a jej ciało domagało się spełnienia. Wiedziała jednak, że to czego pragnie nigdy nie będzie należało do niej. Do hotelu dotarła po dziesięciu minutach. Jak najszybciej chciała znaleźć się sama. Rzuciła się na łóżko wtulając twarz w poduszkę, łzy ciurkiem ciekły jej po policzkach. Wciąż nie mogła dojść do siebie po tym pocałunku. Nadal czuła zapach Michała, jego dłonie na swoim ciele, jego żar, smak jego ust. Nikt nigdy nie wzbudził w niej takiego pożądania. Nikogo tak nie pragnęła. Była pewna, że do końca życia nie zapomni tego namiętnego pocałunku. Nie zapomni jego...


Komentarze