Recenzja książki.

Szkoła żon, Magdalena Witkiewicz, literatura współczesna, Cykl: Szkoła żon, tom 1, Seria: Seria z Tulipanem, wyd. Filia 2013, str. 256.

"W każdych puzzlach może zostać zagubiony jeden element, a obrazek i tak wygląda ładnie, gdy puste miejsce przykryje się ręką."


Julia jest świeżo po rozwodzie. Bardzo świeżo. Dokładnie pięć godzin i dwadzieścia siedem minut.
Właśnie opija w klubie z przyjaciółkami imprezę rozwodową, kiedy w loterii wizytówkowej wygrywa tajemnicze zaproszenie do luksusowego spa o nietuzinkowej nazwie…
Lista rzeczy, które ma ze sobą zabrać do „Szkoły żon” ogranicza się do szczoteczki do zębów i jednej pary bielizny.
Julia, która porzuciła wiarę w miłość i w ogóle we wszystko, nie ma już nic więcej do stracenia, decyduje się jechać.
W niesamowitym luksusowym spa, ona i kilka innych, zwyczajnych kobiet, przeżywają przygodę życia.
Zostają tam przez 3 tygodnie a po powrocie nic nie jest już takie samo…
Już nigdy żaden facet ich nie zostawi.


Czytałam lepsze i gorsze powieści erotyczne. Szkoła żon plasuje się gdzieś pośrodku, ani nie zachwyca, ani nie zniechęca, i jest raczej romansem. Poznajemy tutaj losy kilku kobiet znajdujących się na różnych etapach swojego życia, młode i te już w kwiecie wieku, często samotne, niedoceniane przez mężów, czy partnerów. Myślące o innych a zapominające o sobie. Autorka pokazuje dzięki tej historii, że kobieta może być szczęśliwa, że może myśleć o sobie i własnych przyjemnościach, i być piękną bez względu na to jak wygląda i ile ma lat. I nie powinna bać się własnej seksualności i głośno mówić o tym, czego pragnie. 

Szkoła żon to lekka, przyjemna powieść, z nutką erotyzmu, może nie jakaś porywająca, ale z pewnością dająca do myślenia. Zachęcam do przeczytania.


Komentarze