Recenzja książki.
Teoria bezwzględności, czyli jak uniknąć końca świata, Beata Pawlikowska, literatura popularnonaukowa/poradniki, wyd. G+J 2012, str. 300.
"Prawdziwym zwycięzcą wcale nie staje się ten, kto jest silniejszy, ale ten, kto w swojej mądrości podąża za siłą większą od siebie i poddaje się jej bez walki."
Podczas swoich podróży autorka przebyła nie tylko setki tysięcy kilometrów w przestrzeni na kilku kontynentach, ale także przewędrowała własnymi stopami przez całą historię ludzkości. Mieszkała w dżungli w osadzie Indian uważanych za ostatnich ludzi z epoki kamienia łupanego. Poznała tajemnice amazońskich szamanów, spotkała Buszmenów, Aborygenów, potomków starożytnych cywilizacji Majów i Inków. Spotkała ludzi na każdym możliwym szczeblu rozwoju cywilizacyjnego - od Indian w szałasach z liści palmowych przez lepianki Masajów aż po kamienne domy w Tybecie, pałace gwiazd z Hollywood i drapacze chmur w największych metropoliach świata. Wszędzie szukała Prawdy. Uniwersalnej prawdy o nas, ludziach. Ta prawda to właśnie teoria bezwzględności.
Słynna polska podróżniczka wyrusza w podróż przez historię ludzkości. To książka z pogranicza fizyki kwantowej, filozofii i psychologii oraz ponad dwudziestoletniego doświadczenia z podróżowania i poznawania świata.
Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o tę książkę. Z początku mnie zaciekawiła, czytałam ją z przyjemnością, ale gdzieś od połowy, może dalej coraz bardziej mnie nudziła. Najgorsze w moim odczuciu były ostatnie rozdziały. Momentami masło maślane, powtórzenia bądź przypomnienia tego, co już było w książce. Teorie pani Beaty są ciekawie sformułowane, myślenie logiczne, trochę fizyki kwantowej, dużo filozofii, którą lubię. Trochę z psychologii, którą lubię nieco mniej. Może być, ale w zachwyt nie wpadłam. Czegoś mi tutaj zabrakło. Plus za piękne fotografie z podróży. Można przeczytać choćby po to by wyrobić sobie opinię.
Komentarze
Prześlij komentarz