Recenzja książki.

Florystka, Katarzyna Bonda, Kryminał/thriller/sensacja, Cykl: Hubert Meyer, tom 3, wyd. Muza 2015, str. 576.

"Gdy brakuje fantazji, porządek dobrze się sprawdza."

Hubert Meyer popełnił błąd w profilu i porzucił pracę w policji. Stary przyjaciel prosi go o pomoc w przesłuchaniu młodej kobiety, w związku z zaginięciem jej 9-letniej córki. Policjanci próbują łączyć tę sprawę z bestialskim zabójstwem 11-letniego Amadeusza, którego matka jest szanowaną w mieście florystką. Okazuje się, że była ona ostatnią osobą, która widziała Zosię żywą.
Florystka początkowo pomaga w poszukiwaniach, ale gdy ciało dziecka odnajduje się na tym samym cmentarzu, gdzie pochowano Amadeusza, staje się główną podejrzaną.

To najgorszy kryminał jaki w tym roku przeczytałam. Nic mi się tutaj nie podobało, ani fabuła, ani intryga, ani prowadzone śledztwo, styl pisania odpychający, toporny, nużący, prawdę mówiąc wymęczyłam ten kryminał. 
Powieść jest za długa, czyta się i czyta, a końca nie widać. Zwroty akcji w śledztwie jeśli się trafiają to są stanowczo za rzadko. Większa część książki to opisy, nuda, nuda, nuda. Dawno nic mnie tak nie zirytowało jak lektura "Florystki". Styl autorki jest dla mnie męczący i sprawia, że ciężko mi się czyta. Za dużo opisów, za mało akcji. Samo rozwiązanie sprawy nie usatysfakcjonowało mnie. Nie wiem, czy znalazłam choć jeden element, który by mi się spodobał w tej książce. Nikt z bohaterów nie wzbudził mojej sympatii, nikomu też nie współczułam. Zabrakło mi też emocji. Tym samym kończę przygodę z twórczością pani Bondy, szkoda mi czasu i energii na jej książki. Nie polecam.







Komentarze