Recenzja.
Miłosne tajemnice, Julia Quinn, romans historyczny, wyd. Amber 2016, str. 352.
Penelope Featherington od zawsze kocha się w przyjacielu swego brata. Lecz czy szara myszka może zwrócić na siebie uwagę rozchwytywanego kawalera? Obserwuje więc Colina Bridgertona z daleka i jest pewna, że wie o nim wszystko. Dopóki nie odkryje jego sekretu...
Colin Bridgerton ma dość reputacji lekkoducha i uwodziciela. Ma dość ekscytacji salonów „Kronikami Towarzyskimi” tajemniczej lady Whistledown, która nie przepuści żadnej okazji, by opisać go w swej plotkarskiej gazecie.
Colin powraca z zagranicy, odkrywa, że mała Penelope bardzo się zmieniła. I że plotki o nim krążą jak dawniej. Czy otoczony aurą skandalu dżentelmen i nieśmiała dziewczyna zdołają zdemaskować anonimową dziennikarkę, której ostre pióro z jakiegoś zagadkowego powodu wymierzone jest przeciwko nim dwojgu?
Rewelacja. Przeczytałam jednym tchem. To chyba najlepsza powieść tej autorki jaką dotychczas miałam okazję czytać. Lekki, przyjemny styl pisania. Bohaterowie z poczuciem humoru, błyskotliwi i pełni namiętności. Czego chcieć więcej? Polecam! ;)
Komentarze
Prześlij komentarz