Recenzja książki.

Uległa i posłuszna, Shirlee Busbee, romans historyczny, wyd. Bellona 2012, str. 376.


Akcja toczy się na początku XIX w. w środowisku posiadaczy ziemskich w Anglii, łącząc elementy romansowe i sensacyjne. Książka ta stanowi znakomitą lekturę odprężającą. Akcja obfituje w zaskakujące zwroty, a prócz tego mamy doskonałe opisy przyrody, eleganckich wnętrz i przyjęć, w które czytelnik chętnie się zanurza.

Autorka umiejętnie buduje atmosferę beztroskiego, spokojnego luksusu, w którym przebywają ludzie dobrzy i pogodni. Zwłaszcza opisy dworów i dworskiego życia przenoszą czytelnika w inny świat. Jest to również książka pełna humoru, znajdziemy w niej wiele błyskotliwych dialogów i dowcipnych ripost, lecz dobrotliwy humor przejawia się też w stosunku autorki do swych bohaterów, ich mniej istotnych problemów, a także ogólnie do świata i życia. 


Zachęcające opisy z tyłu książki i pochlebne opinie czytelników oraz samego wydawcy sprawiły, że książkę wypożyczyłam. Miałam chęć na przeżycie wzruszeń i przeróżnych emocji, jednak podczas lektury towarzyszyła mi nuda i irytacja. Mimo szczerych chęci mi ten romans historyczny nie przypadł do gustu. Przeczytałam wiele książek tego typu i muszę przyznać, z bólem, że ,,Uległa i posłuszna" jest jednym z gorszych, jakie przyszło mi czytać. Ładna okładka i tyle. Naciągana fabuła, powielony schemat, słabe dialogi, i sama historia miłosna - niby romantyczna, ale czegoś mi w niej zabrakło. Może uczucia? Jeśli chodzi o styl pisania autorki też niestety mam kilka zastrzeżeń. Przede wszystkim masa powtórzeń. Raziły mnie też zdrobnienia, którym stanowczo mówię nie!, a nazewnictwo w niektórych scenach miłosnych wzbudzało we mnie ... śmiech. Mimo szczerych chęci książki nie polecam. Strata czasu.


Komentarze