Recenzja.

Izabela Sowa ,,Blanka" powieść młodzieżowa, wyd. Akapit Press 2012, str. 339




W deszczowy lipcowy poranek Blanka, babcia Naftalina i jej bliska przyjaciółka Karina wyruszają samochodem - żelazkiem do Transylwanii, a później nad morze. Trzy bardzo różne osoby, o mocnych charakterach, zmuszone ze sobą przebywać 24 godziny na dobę. Nic dziwnego, że podróż obfituje w liczne zgrzyty. Bohaterkom udaje się odkryć niedoceniony urok Transylwanii i odnaleźć utraconą przyjaźń. Blanka zaś poznaje tajemniczego Drakulę, Radu z Constancy, który pozwoli jej zapomnieć o nieudanej miłości.
Tytułowa bohaterka wiedzie, jak jej się wydaje, życie z problemami. Pochodzi z zabieganej, lecz raczej przeciętnej rodziny, do której wlicza się także jej babcia, zwana Naftaliną, kobieta żyjąca przeszłością, która sprawia swej wnuczce nie małe kłopoty. Ponadto dziewczyna dowiedziała się, że wkrótce będzie miała rodzeństwo. W wyniku tego musi zwolnić swój pokój. Obciążona przez ostatnie wydarzenia Blanka czuje się wykończona. Za namową nieco zwariowanego kolegi zaczyna jednak pisać pamiętnik, który adresuje do „Amy”, swej najlepszej przyjaciółki, znajdującej się w Anglii. Pewnego dnia Blanka poznaje Karinę, nowoczesną, przebojową staruszkę, która niegdyś była wielką przyjaciółką jej babci. Spotkanie dwóch kobiet prowadzi do ekscytującej, pełnej nieporozumień i „przygód” wyprawy do Rumunii, w której udział bierze również Blanka. Co przyniesie jej ta podróż?
Typowo wakacyjna powieść, która niczym mnie nie zachwyciła. Po autorce spodziewałam się czegoś więcej,  niestety rozczarowałam się. Spodziewałam się czegoś lekkiego i letniego.
Nie mogę powiedzieć, żebym męczyła się przy czytaniu, jakoś przemknęłam przez nią, ale pozostał jakiś niedosyt. Raczej nie polecam.


Komentarze