Opowiadanie - Pełnia księżyca.
PEŁNIA
KSIĘŻYCA
-
Czas zapolować, Yovita poczuła nagły, niespodziewany głód. - Nie
pożywiałam się od dobrych trzech dni, przypomniała sobie a jej
długie, czerwone włosy poruszone nagłym podmuchem wiatru rozbłysły
w blasku księżyca. Czarne, skórzane body ciasno opinało idealną
sylwetkę wampirzycy. Jej blada cera stanowiła kontrast dla pełnych,
jeżynowych warg. Kły wysunęły się, gdy tylko jej ponadprzeciętny
węch wywęszył zapach świeżej krwi. Yovita ruszyła w tamtym
kierunku, i po sekundzie znalazła się na polanie otoczonej długimi,
smukłymi sosnami i jodłami. Księżyc w pełni oświetlał śpiącą
na środku polany sylwetkę. Wampirzyca przysunęła się bliżej i
poczuła cudowny aromat. Jedyny w swoim rodzaju zapach krwi, która
hipnotyzująco szemrała pod skórą nieznajomego. Biła od niego
również aura mocy, której ignorować nie należało. Intuicja
ostrzegała Yovitę.
-
Nie rób tego! Krzyczał ostrzegawczy głos w jej głowie. Ale
wampirzyca zignorowała go. - W końcu jestem nieśmiertelna, co mi
się może stać? I pochyliwszy się nad śpiącym mężczyzną
zamierzała wbić kły w jego szyję. W tym samym momencie nieznajomy
otworzył oczy i spojrzał na nią mrożącym krew w żyłach
spojrzeniem. Tęczówki oczu miał żółte, dzikie i szalone.
-
Wilkołak! - Doznała olśnienia Yovita. - Chciałam ukąsić
wilkołaka! I już miała odwrócić się na pięcie i zniknąć w
mroku, gdy poczuła jak włochata dłoń zakończona ostrymi pazurami
trzyma ją za nadgarstek z siłą, która miażdży kruche kości i
uściskiem mocnym jak w imadle. Dreszcz strachu przebiegł jej po
plecach, ale nie zamierzała dać po sobie poznać najmniejszych
oznak lęku. Jej twarz była jak wykuta z kamienia maska. Bez śladu
jakichkolwiek uczuć. Wilkołak warknął i rzucił jej się do
gardła. W ostatniej chwili udało jej się osłonić szyję. Pchnęła
go z wielką siłą. Osunął się jak bezwładna szmaciana lalka na
ziemię. Ale chwilę później już stał na nogach i ział chęcią
mordu i nienawiścią. Rzucili się w tym samym momencie do ataku,
zderzyli ze sobą z siłą która normalnego człowieka pozbawiłaby
tchu, upadli na ziemię, bijąc i wymierzając razy przeciwnikowi. W
powietrzu unosił się metaliczny zapach krwi, potu i mocy, która
wyzwoliła się z obu mrocznych istot. Walka wydawała się być
wyrównana, gdy wtem księżyc schował się za chmurę i mrok
ogarnął polanę. Nastała głucha cisza a atramentowe niebo zlało
się z atramentową czernią ziemi. Yovita przerwała walkę z
wilkołakiem, bo poczuła że coś jest nie tak. On też rozejrzał
się niespokojnie dookoła zdezorientowany. Nagle silny, lodowaty
podmuch wiatru poruszył konarami drzew. Coś wielkiego i czarnego
sfrunęło na ziemię. Wampirzyca i wilkołak znieruchomieli pod
obezwładniającą, przytłaczająca i zapierającą dech w piersiach
mocą istoty, która pojawiła się znikąd. Jedynym elementem
widocznym w mroku nocy były czerwone, żarzące się oczy.
-
Pójdziecie ze mną! - rozkazał ostrym tonem nieznajomy. - Jesteście
mi potrzebni. Nie przyjmuję sprzeciwu. Inaczej czeka was śmierć –
głos miał przesiąknięty nienawiścią, złem i mocą, świadczącą
o tym, że mógł mieć najmniej z tysiąc lat. Tak stary mógł być
tylko najniebezpieczniejszy na świecie demon - Mroczny Wampirołak,
pół wampir pół wilkołak obdarzony ogromną mocą, o którym
krążą mrożące krew w żyłach historie. Podobno ten bezlitosny,
pozbawiony jakichkolwiek uczuć demon jest przesiąknięty złem do
szpiku kości. Dla niego pozbawić kogoś życia to tyle, co splunąć.
Był najpotężniejszą istotą jaka istniała na ziemi, i zarówno
wampiry jak i wilkołaki musiały mu służyć. Tych którzy
buntowali się przeciwko temu poddaniu spotykał straszliwy los.
Ginęli w męczarniach – ich ciała palono w ogniu piekielnym, a
popiół rozsypywano na poświęconej ziemi. Czasem było słychać
przeraźliwe krzyki ich potępionych, cierpiących straszliwe męki
nieśmiertelnych dusz. Zarówno wampirzyca jak i wilkołak byli na
tyle rozsądni, że nie sprzeciwiali się Mrocznemu Wampirołakowi
obawiając się jego gniewu, gotowi wypełniać każde jego
polecenie. Wierność była nagradzana tak jak zdrada karana. Proste
reguły, które znał każdy. Ale do tej pory tylko nieliczni mieli
okazję spotkać mrocznego wampirołaka, dlatego Yovita była
zaskoczona jego pojawieniem się. Ciekawe czego on może od nas
chcieć, przemknęło jej przez myśl.
-
Musicie dla mnie kogoś zabić - oznajmił jakby czytając jej w
myślach demon. Spojrzała na niego niemile zaskoczona, nie lubiła
gdy odczytywano jej myśli, czuła się wtedy naga i bezbronna.
-
Pójdziecie ze mną - rozkazał demon i wszyscy troje zostali w tym
samym momencie wciągnięci przez wir, unieśli się w powietrzu i
rozpłynęli we mgle, która nagle się pojawiła i spowiła całą
ziemię.
Komentarze
Prześlij komentarz