Nierozważna, ale romantyczna - ciąg dalszy.
***
-
Pani Kingo, jest mi niezmiernie miło panią poznać – ojciec Piotrka uścisnął
energicznie moją dłoń. - Syn dużo dobrego mi o pani opowiadał – wyznał mi
ściszonym głosem i puścił oko.
Natychmiast
zdobył moją sympatię poczuciem humoru i dystansem do siebie. Dzisiejszego
wieczora nie wyglądał na człowieka, który choruje na cokolwiek a już na pewno
nie na serce, ale może miłość czyni cuda, jak to mówią. W każdym bądź razie
senior Listkowski prezentował się w nienagannej formie. Ubrany był w dobrze
skrojony ciemny garnitur, kamizelkę i koszulę. Ciemne włosy miał na skroni przyprószone
siwizną, co dodawało mu dostojności i czyniło go jeszcze bardziej męskim.
Emanowała od niego ta sama pewność siebie i siła, jaką wyczuwałam u Piotrka.
Syn odziedziczył po ojcu nie tylko dobre geny, ale również to coś, co
sprawiało, że kobiety nie mogły przejść obok żadnego z nich obojętnie, nie
ważne czy miały lat dwadzieścia czy osiemdziesiąt. Piotrek miał te same rysy
twarzy, co ojciec z tą różnicą, że syn miał szare oczy a ojciec niebieskie. Już
wiedziałam, jak Piotrek będzie wyglądał w wieku pięćdziesięciu lat.
-
Pozwoli pani, że przedstawię swoją przyszłą żonę– Rozalię – rzekł z dumą senior
Listkowski ujmując pod łokieć prześliczną blondynkę ubraną w błękitną suknię.
Dziewczyna
mogła mieć na oko dwadzieścia kilka lat. Wyglądała jak krucha porcelanowa
laleczka. Wielkie niebieskie szalenie inteligentne oczy były tym, co przykuwało
uwagę. Uśmiechała się do mnie szczerze i z wyraźną sympatią. Uścisnęłam jej
dłoń. Uścisk miała pewny i ciepły, a nie wiotki i delikatny jak się tego
spodziewałam. Polubiłam ją od pierwszej chwili. Sprawiała na mnie wrażenie
miłej, pełnej ciepła i spokoju osoby, i przede wszystkim dobrej, szlachetnej
wręcz. Nie było cienia wątpliwości, że jest idealną kandydatką na żonę seniora
Listkowskiego. W tym jak Rozalia patrzyła na Tadeusza nie dostrzegłam ani krzty
fałszu, czy przebiegłości. Biło od niej szczęście i miłość. Oliwia nie miała
racji mówiąc, że Rozalii zależy tylko na pieniądzach przyszłego męża. Myślę, że
nawet jakby Tadeusz był biedny Rozalia i tak by go kochała. I widać, że on w
pełni odwzajemnia to uczucie. To miłe widzieć dwoje tak zakochanych w sobie
ludzi. Trochę im zazdrościłam. Marzyłam o tym, że ja i Piotrek też się kiedyś
będziemy w sobie tak mocno zakochani.
Ale może za dużo chciałam od losu?
Nim
zasiedliśmy do kolacji Piotrek poprosił o chwilę ciszy chcąc coś ogłosić. Tego
wieczora wyglądał doskonale. Ubrany w
granatowy garnitur i śnieżnobiałą koszulę tryskał dobrym samopoczuciem. Lekki,
seksowny zarost, który tak uwielbiałam, tylko dodawał mu męskości i sprawiał,
że był jeszcze przystojniejszy. Patrząc na niego miałam ochotę rzucić się na
niego i całować do utraty tchu. Nie wiem skąd te myśli. Czy to pożądanie czy
miłość? Za każdym razem, gdy na niego patrzyłam serce mi drżało i czułam
motylki w brzuchu, gdy odwzajemniał mój uśmiech. Czy to właśnie jest miłość?,
zastanawiałam się. Jedno wiedziałam na pewno. W jego obecności inni mężczyźni w
ogóle dla mnie się nie liczyli. Stanowili tylko tło. I to marne tło. W
porównaniu z nim każdy wyglądał blado. Piotrek był mężczyzną idealnym. Idealnym
dla mnie.
Piotrek
ujął moją dłoń i oświadczył:
-
Żeby tradycji stało się zadość chciałbym w obecności mojej najbliższej rodziny
– tu spojrzał na ojca i Rozalię – poprosić Kingę by została moją żoną – i ku
mojemu zdumieniu wyjął z kieszeni małe pudełeczko, otworzył je i ukląkł na
jedno kolano.
-
Kingo, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - szare oczy
patrzyły na mnie wyczekująco i z miłością. Miłością? Prawdziwą czy udawaną?,
myślałam. I były pełne czułości i nadziei.
Serce
waliło mi jak oszalałe, w głowie miałam zamęt. Ale na usta cisnęła mi się jedna
odpowiedź, która płynęła prosto z serca i nawet jeśli te całe oświadczyny i
narzeczeństwo były udawane, reszta wydawała mi się absolutnie prawdziwa.
-
Tak, chcę być twoja żoną – powiedziałam, a wzruszenie ścisnęło mnie za gardło,
gdy Piotrek ujął moją dłoń i wsunął mi na palec pierścionek. Pocałunek
przypieczętował nasze zaręczyny. Był krótki, ale tak gorący, że rozpalił we
mnie krew. Patrzyłam oszołomionym wzrokiem na Piotrka. Tadeusz i Rozalia
złożyli nam życzenia i po całej serii uścisków i pocałunków zasiedliśmy
wreszcie do stołu. Nawet nie pamiętam, co jadłam. Emocje, które się we mnie
kłębiły były tak wielkie. Wieczór minął mi błyskawicznie, nawet nie wiem, kiedy
zrobiło się późno i czas było wracać do domu. I do szarej rzeczywistości, która
niedługo mnie czekała. Choć był to cudowny wieczór ja nie potrafiłam się nim w
pełni cieszyć, myślałam o tym co będzie jutro. I czarne myśli psuły mój dobry
nastrój.
Po
kolacji Piotrek odwiózł mnie do domu. Chwilę staliśmy na ganku.
-
Dziękuję za cudowny wieczór - powiedziałam. Uśmiechałam się, oczy mi
błyszczały, jednym słowem byłam bardzo szczęśliwa. Piotrek przysunął się do
mnie i owionął mnie jego zapach. Z wrażenia aż zakręciło mi się w głowie.
Patrząc mi w oczy szepnął:
-
To ci ja dziękuję. Byłaś cudowna – i mnie pocałował, a ja aż wstrzymałam
oddech. Pocałunek był pełen żaru. Myślałam iż za chwilę spłonę. Odpowiedziałam
na niego a jakże, robiąc to nie mniej gorąco. Nie wiem jak długo się
całowaliśmy, gdy wreszcie oderwaliśmy się od siebie usta mnie paliły. Czułam
przyjemne mrowienie. Ale to co zobaczyłam w szarych, teraz pociemniałych z
namiętności oczach Piotrka sprawiło, że wpadłam w panikę. Przeraziłam się, bo
odbijało się w nich moje własne
pożądanie. Pożądanie tak ogromne, że wręcz nie do okiełznania. Ja też bardzo go
pragnęłam, ale nie mogłam pozwolić by sprawy zaszły za daleko. Przecież my
tylko udawaliśmy narzeczonych, nie byliśmy nimi naprawdę. I choć on o tym
najwidoczniej zapomniał ja niestety nie. Ktoś musiał myśleć za nas oboje. I
chociaż marzyłam o tym, żeby znaleźć się teraz w jego ramionach nie mogłam tego
zrobić. Wiedziałam, że musimy zachować dystans. Ja muszę, pomyślałam. Nim
zrobimy coś głupiego. Szalonego. Zachwycającego. Chcąc się pozbyć tych myśli z
głowy wzięłam kilka głębokich oddechów. Nie patrząc na Piotrka wyrzuciłam z
siebie jednym tchem:
-
Dobrej nocy – rzuciłam nim odwróciłam się na pięcie i zatrzasnąwszy za sobą
drzwi osunęłam się na podłogę. Twarz ukryłam w dłoniach próbując uspokoić
drżący z emocji oddech. Bolało mnie całe ciało i miałam wrażenie, że się
rozpadam. Zamknęłam oczy i natychmiast ujrzałam twarz Piotrka. Nie wiem czy
zmrużę oczy w nocy po tych gorących pocałunkach...
***
Trzy
ostatnie dni minęły mi jak z bicza strzelił. W tym czasie widziałam się z
Piotrkiem kilka razy, omówiliśmy krok po kroku cały plan, wszystko zostało
przygotowane. Przedstawienie czas zacząć, to była pierwsza myśl, gdy się
obudziłam w dzień ślubu Tadeusza. Zbliżało się południe. Za oknem była piękna,
wiosenna pogoda, a ja czułam się obolała i niewyspana, bo przez pół nocy nie
mogłam zmrużyć oka przewracając się z boku na bok. Denerwowałam się. W dodatku
w moich myślach nieustannie krążył obraz Piotrka i wspomnienie jego pełnych
żaru pocałunków. Zasnęłam dopiero nad ranem. Tłumiąc ziewnięcie przeciągnęłam
się i odruchowo spojrzałam na swoją lewą
dłoń. Błyszczał na niej pierścionek zaręczynowy z brylantem tak wielkim, że
musiał kosztować majątek. Nadal nie przyzwyczaiłam się do tego, że go noszę.
Nie rozumiałam też czemu Piotrek dał mi tak drogi pierścionek skoro całe to
narzeczeństwo i zaręczyny są udawane. Miałam wrażenie, że to tylko piękny sen z
którego zaraz się obudzę. Czułam się jak kopciuszek, który spotkał swojego
księcia lecz wiedziałam, że gdy tylko wybije północ wszystko zniknie, a ja
zostanę sama. Moje romantyczne serce pragnęło miłości prostej,
nieskomplikowanej, a jednocześnie gorącej i tak wielkiej, że wszystko przetrwa.
Ale czy taka miłość istnieje? Wcześniej odpowiedziałabym, że nie, ale od kiedy
poznałam Piotrka już nie byłam tego taka pewna. Czy to co do niego czuję to
jest miłość właśnie? Żeby pozbyć się choć na chwile dręczących mnie myśli
wstałam i poszłam wziąć prysznic. Miałam nadzieję, że może chłodna woda
otrzeźwi mój umysł.
Teraz najważniejsze pytanie...
OdpowiedzUsuńczy Piotrek rzeczywiście zamknął rozdział z Oliwią...
niebawem się okaże ... ;)
OdpowiedzUsuń