,,Nierozważna, ale romantyczna." - ciąg dalszy.
***
Jeśli
sądziłam, że Piotrek słysząc moją deklarację ucieknie w popłochu to byłam w
błędzie. Miałam nadzieję, że uzna mnie za wariatkę i poszuka innej dziewczyny,
żeby udawała jego narzeczoną, a tymczasem mój plan całkowicie spalił na
panewce.
-
Jeśli to żart to mało śmieszny – stwierdził wreszcie po długiej chwili
niezręcznego milczenia, która zapadła po moim wyznaniu. Powietrze aż drgało od
napięcia, które się między nami wytworzyło.
-
Kinga ja cię doskonale rozumiem. Denerwujesz się i to normalne, ale nie możesz
się teraz wycofać. Klamka już zapadła. Wszystko jest dopracowane na ostatni
guzik – rzekł tonem nieznoszącym sprzeciwu ujmując mnie za rękę. Ciepło jego
silnej dłoni sprawiło, że większość moich obaw i wątpliwości ulotniła się.
Szare oczy patrzyły na mnie proszącym wzrokiem, jakbym była ostatnią deską
ratunku. Nie mogłam go teraz zostawić. Wykonam swoje zadanie, a potem zniknę z
jego życia. Szkoda tylko, że moje romantyczne serce nie chce mnie słuchać. Po
raz kolejny zdałam sobie sprawę z tego, że Piotrek to mężczyzna, który wie
czego chce i zdobywa to co chce, bo wystarczył kwadrans by przekonał mnie żebym
nie rezygnowała z roli jego narzeczonej używając w tym celu wszystkich swoich
uwodzicielskich sztuczek, przy których ja byłam bezbronna. Tak łatwo było się w
nim zakochać. Te szare oczy z pewnością złamały już niejedno kobiece serce.
Może jego pocałunki też były udawane? Może w ten sposób chciał zdobyć moje
zaufanie? Sama już nie wiedziałam co mam myśleć. Może popadam w paranoję? To
wszystko wina Oliwii. A ja nie wiedzieć czemu drżałam na samą myśl o tym, że w
sobotę dowie się prawdy. I że w pracy zrobi mi piekło z tego powodu.
Wiedziałam, że jest pamiętliwa i na każdym kroku będzie mi wypominała zdradę.
Chociaż tak naprawdę zobaczy tylko to, co Piotrek chce żeby wszyscy zobaczyli.
Będziemy udawali zakochanych i szczęśliwych, a po ślubie jego ojca rozstaniemy
się, wpierw urządzając efektowną kłótnię. Piotrek wszystko już zaplanował w
każdym szczególe. Ja tylko miałam odegrać swoją rolę, a później zniknąć z jego
życia. Gdybym przypuszczała, że stracę dla niego głowę nie zgodziłabym się, ale
było za późno, a mleko już się rozlało. Nie ma co rozpaczać trzeba się wziąć w
garść. I zrobić dla Piotrka to o co mnie poprosił. Nawet jeśli później przyjdzie
mi gorzko tego żałować wspomnienia chwil, które razem spędzimy będą mi osładzać
ponury powrót do rzeczywistości. Oczywiście tak jak Piotrek wcześniej
zaplanował po spotkaniu w kawiarni zabrał mnie na zakupy. Po dwóch godzinach
wychodziliśmy z centrum handlowego potwornie zmęczeni, ale zadowoleni. Nie
tylko znalazłam sukienkę, ale również udało mi się dobrać odpowiednie buty i
torebkę, nie wyłączając biżuterii. Piotrek za wszystko płacił swoją platynową
kartą nawet nie patrząc na ceny, a sama suknia kosztowała połowę mojej pensji.
Oliwia miała rację mówiąc, że jest obrzydliwie bogaty. Tylko co z tego skoro ja
przy nim czułam się jak kopciuszek. Biedaczka i bogacz. I wielka miłość w tle.
Myślałby ktoś. Już widzę te plotkarskie języki, które powtarzają sobie z ust do
ust, że oto cwana podrywaczka uwiodła spadkobiercę fortuny robiąc to dla
pieniędzy. I nikogo nie będzie interesowało, że jest inaczej. Każdy uzna to za
oczywistość. Ludzie od zawsze pragnęli tylko pieniędzy i władzy. I każdy sądzi
według siebie. Co z tego, że ja myślałam inaczej skoro i tak zostanę
zaszufladkowana i przypną mi etykietkę karierowiczki. Uch, gdybym wiedziała w
co się pakuję nigdy bym się na to nie zgodziła. Ale nie, ja musiałam być
roztargniona i lekkomyślna. Jak zawsze zresztą. No i teraz przyjdzie mi za to
zapłacić. Nie wiedziałam tylko, że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem, a
cała ta mistyfikacja wymknie się spod kontroli. Niebawem miałam się o tym
przekonać na własnej skórze.
***
Chwilę
przed dwudziestą sprzątając po kolacji usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie
spodziewałam się nikogo. Jakie było moje zaskoczenie, gdy na progu ujrzałam
Piotrka.
-
Cześć, nie przeszkadzam? - rzekł na powitanie posyłając zabójczy uśmiech, od
którego zmiękły mi kolana. Miał na sobie jeansy i czarny sweter. Seksowny to
stwierdzenie, które nawet w połowie nie odzwierciedlało tego jaki Piotrek
roztaczał wokół siebie urok. I był tak niewiarygodnie przystojny. Wyglądał jak
deser, na który miałam ochotę się skusić. Musiałam użyć całej swojej silnej woli,
żeby nie paść mu w ramiona.
- Cześć, nie spodziewałam się ciebie. Coś
się stało? - zapytałam starając się opanować drżenie, gdy wprowadziłam Piotrka
do salonu. W myślach próbowałam przypomnieć sobie jaką mam dzisiaj na sobie
bieliznę i czy rano ogoliłam nogi, gdyby okazało się, że tego wieczora Piotrek
zaplanował mnie uwieść. Na samą myśl o tym poczułam, jak oblewam się rumieńcem.
Serce zaczęło mi szybciej bić, ale głos rozsądku zakazał mi zbaczać na
niebezpieczne tory. Jeśli nie chciałam skończyć ze złamanym sercem musiałam
zachować dystans. Tylko jak długo uda mi się grać niedostępną?
-
Nie, ale pomyślałem, że powinniśmy lepiej się poznać nim odegramy nasze
przedstawienie w weekend. Spędzić ze sobą trochę czasu. Powiedziałem już ojcu,
że mam narzeczoną – oznajmił siadając na sofie.
- I jaka była jego reakcja?
-
A jak myślisz? Ojciec bardzo się ucieszył. Nie może się doczekać żeby cię
poznać.
Roześmiałam się słysząc jego słowa, ale
raptem spoważniałam.
- Gdybym wcześniej wiedziała kim jest twój
ojciec nie wiem czy zdecydowałabym się na to całe udawane narzeczeństwo. Nie
mówiłeś mi, że jesteś synem milionera.
-
Nie chwalę się tym – zaczął - prawdę powiedziawszy staram się to ukrywać jak
tylko mogę. Uczę się na błędach – wzruszył ramionami, w szarych oczach czaił
się smutek - kobiety, które do tej pory poznawałem spotykały się ze mną jedynie
po to by dorwać się do pieniędzy mojego ojca.
- Nie wszystkie kobiety to materialistki –
stwierdziłam. - Znam wiele takich, dla których liczą się zupełnie inne wartości
niż pieniądze.
-
Tak? A jakie? - zapytał uważnie mi się przyglądając i nachylając w moją stronę.
Owionął mnie jego zapach. Poczułam jak motyle budzą się w moim brzuchu. Ten
mężczyzna zbyt silnie na mnie działał. Musiałam się mieć na baczności.
Wystarczyłaby chwila nieuwagi bym znalazła się w jego ramionach.
- Miłość, przyjaźń, rodzina... – zaczęłam
wyliczać. - Tego nie kupisz za
pieniądze. Bogacze myślą, że jak mają gruby portfel to mogą wszystko i świat
rzuci im się do stóp. Nawet nie zdają sobie sprawy z tego jak się mylą.
Zauważyłeś, że przeważnie ci bardzo bogaci są jednocześnie przeraźliwie
samotni?
Piotrek
spojrzał na mnie nieodgadnionym wzrokiem. W szarych oczach dostrzegłam błysk
zrozumienia.
- Jesteś wyjątkową kobietą Kinga. Wiedziałem
o tym, gdy tylko cię pierwszy raz ujrzałem w biurze – wyznał i wziął mnie za
rękę. Nasze spojrzenia się spotkały od czego zrobiło mi się gorąco. Przeraziłam
się własnych uczuć. Wiedziałam, że Piotrek to nie jest mężczyzna dla mnie, bo
zbyt wiele nas dzieliło, ale moje głupie romantyczne serce mówiło coś zupełnie
innego. Jednak wszelkie logiczne myśli wyparowały mi z głowy, gdy tylko jego
gorące wargi spoczęły na moich, a pocałunek sprawił, że zabrakło mi tchu. W
jednej chwili całowaliśmy się jakby jutra miało nie być, a chwilę później
odepchnęłam Piotrka od siebie i odsunęłam się na sam koniec kanapy. Oddychanie
przychodziło mi z trudem. Piotrek też ciężko oddychał. Szare oczy płonęły
pożądaniem, ale dostrzegłam w nich niezrozumienie.
Za to ani źdźbła skruchy.
-
Nie powinniśmy tego robić – oznajmiłam drżącym głosem. Choć myślałam zupełnie
co innego. - Nie możemy się angażować. Czyżbyś zapomniał, że tylko udajemy
zakochanych? – po czym pewniejszym głosem dodałam - uważam, że najlepiej będzie
jak zachowamy dystans do czasu aż ta cała szopka się skończy. Tak będzie
lepiej...
- Dla kogo? Dla ciebie? - przerwał mi Piotrek.
Głos mu drżał od z trudem tłumionych emocji. - Kinga nie rozumiesz, że pragnę
cię jak szalony? Nie widzisz tego? - przysunął się do mnie, a ja odskoczyłam
jak oparzona. Nie umknęło to jego uwadze, a po jego twarzy przebiegł grymas
zaskoczenia.
- Mówisz to po to żeby mnie uwieść czy po to
żebym nie wypadła z roli twojej narzeczonej w sobotę? - wypaliłam gwałtownie
wstając z kanapy.
On również. Staliśmy
naprzeciwko siebie gotowi rzucić się na siebie, albo sobie do gardeł. W tej
chwili nie wiedziałam, co gorsze.
- Co takiego? Nie wierzysz mi? - Piotrek
podniósł głos. Był wyraźnie wściekły. Urażony. Zraniony.
Nie potrafiłam mu zaufać i przez to go zraniłam. Czułam, że go tracę, choć tak naprawdę wcale go nie miałam. Nie należał do mnie i wątpiłam czy kiedykolwiek będzie. Po raz kolejny zdałam sobie sprawę z tego ile nas dzieli.
-
Myślisz pewnie, że chcę cię wykorzystać by dostać to co chcę a później, gdy ta
cała farsa się skończy zapomnę o tobie. Tak właśnie myślisz?
Odpowiedziało
mu moje milczenie, które było aż nadto wymowne.
- Aż tak nisko mnie cenisz? – podniósł się z kanapy. - Rozumiem. Skoro
tak, to nie mamy o czym rozmawiać. Wychodzę – oznajmił. Szare oczy patrzyły na
mnie chłodno i z wyrzutem. Miał nadzieję, że go zatrzymam, lecz ja tego nie
zrobiłam. Piotrek bez słowa wyminął mnie i wyszedł z salonu z trzaskiem
zamykając drzwi.
Zostałam
sama, a cisza aż dzwoniła mi w uszach. Stałam jak odrętwiała, gdy odezwał się
mój wewnętrzny głos.
Wiesz,
co Kinga teraz to naprawdę przesadziłaś.
A
ja nie wiedząc czemu rozpłakałam się.
No to nieźle narozwalała...
OdpowiedzUsuńOd Miłości do nienawiści cienka linia granicy...
to prawda...
OdpowiedzUsuń