Nierozważna, ale romantyczna - ciąg dalszy.
***
-
Wiedziałeś, że ona tutaj pracuje? Co jeszcze przede mną ukrywasz?- nie
potrafiłam ukryć gniewu i zazdrości, a jednocześnie chciałam, żeby Piotrek
wyjaśnił mi o co w tym wszystkim chodzi.
-
Kinga uspokój się, wszystko ci wytłumaczę – zaczął, starając się mnie uspokoić.
- Na początku, gdy zacząłem pracę tutaj nie wiedziałem, że Oliwia też jest tu
zatrudniona. Jakieś dwa tygodnie temu zobaczyłem ją wychodzącą z gabinetu
szefa. Na szczęście ona mnie nie widziała. Dzisiaj wpadliśmy na siebie po raz
pierwszy. Przecież widziałeś jakie było jej zaskoczenie, gdy mnie zobaczyła.
Nie okłamałbym cię. Niczego przed tobą nie ukrywam i chcę żebyś wiedziała, że
nic mnie z nią nie łączy. Rozstaliśmy się ponad pół roku temu i od tamtej pory
jej nie widziałem – dokończył patrząc mi uważnie w oczy. Jego spojrzenie nie
kłamało. Było szczere i pełnie ciepła.
Teraz
ja musiałam mu coś wyznać. Szczerość za szczerość.
-
Wiedziała, że tu pracujesz. Rozmawiałyśmy o tobie – przyznałam się. - Wiesz
czemu była zaskoczona? Bo nie spodziewała się zastać cię w moich ramionach. To
ją tak wkurzyło. Mogę iść o zakład, że teraz mi dopiecze – powiedziałam
jednocześnie myśląc o tym, że Oliwia nie pogodziła się z ich rozstaniem.
Zważywszy na jej dzisiejszą reakcję na nasz widok. A zwłaszcza na widok
Piotrka. Teraz rozumiałam jej zainteresowanie nim i jego ojcem. A ja naiwna
myślałam, że nic się za tym nie kryje podejrzanego, a tu proszę wyszło szydło z
worka. Może Oliwia nadal jest w Piotrku zakochana? Jeśli tak to mam przerąbane.
Doskonale znałam jej charakter i wiedziałam, że jest zawzięta i w żadnym razie
mi nie odpuści. Coś czuję, że od dzisiaj jestem wrogiem numer jeden na jej
liście. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym i zrobiło mi się nieprzyjemnie. Nie
wiem czemu, ale bałam się Oliwii. Przecież to wariatka.
-
Nie rozumiem, jak mogłeś z nią być? - wyraziłam swoje myśli na głos. - Przecież
Oliwia to manipulantka i materialistka. W dodatku jest pozbawiona jakichkolwiek
skrupułów i zasad moralnych.
-
Na początku o tym nie wiedziałem – przyznał szczerze – ale niedługo po naszej
pierwszej rocznicy przekonałem się na
własnej skórze jaka jest naprawdę. Gdy ją przejrzałem nawet się nie
zawstydziła. Oszukiwała mnie praktycznie od początku. Może zależało jej na
mnie, ale jednego byłem pewien bardziej niż mnie kochała pieniądze mojego ojca.
Rozstałem się z nią, gdy dowiedziałem się, że nie jestem jedynym mężczyzną w
jej życiu – w słowach Piotrka było wiele goryczy.
Ta
modliszka wykorzystała go, a teraz będzie uprzykrzała moje życie. Gorzej już
chyba być nie mogło.
-
A co będzie jeśli ona przyjdzie na ślub twojego ojca?
-
Oby twoje obawy się nie potwierdziły – westchnął Piotrek – wszystko mamy
opracowane w najmniejszym szczególe. Musi się udać.
-
Wiem, ale nie braliśmy pod uwagę faktu, że twoja była może się tam pojawić i
wszystko szlag trafi – coraz trudniej było mi ukryć zdenerwowanie. Piotrek
widząc to podszedł do mnie objął i przytulił. Odwzajemniłam uścisk. Tego mi
było potrzeba. Jego silne ramiona dawały mi oparcie i dodawały otuchy.
-
Nie martw się – starał się mnie pocieszyć – uda nam się, zobaczysz. Po czym
pocałował mnie krótko w policzek. - Ja się wszystkim zajmę. Niczym się nie
przejmuj. - Zobaczymy się po południu. I wyszedł z pokoju.
A
ja miałam wrażenie, że nad moją głową zbierają się czarne chmury, tym bardziej,
że czekało mnie jeszcze starcie z Oliwią. Muszę zachować zimną krew i nie dać
się wyprowadzić z równowagi, pomyślałam, gdy drzwi się otworzyły i do pokoju
wszedł nie kto inny tylko Oliwia. Jej spojrzenie aż mnie zmroziło. Wzdrygnęłam
się, a po plecach przebiegł mi nieprzyjemny dreszcz. Ona widząc moją reakcję
zmrużyła oczy posyłając mi pełne złośliwej satysfakcji spojrzenie, po czym
rzuciła nieuprzejmym, aroganckim tonem:
-
No to teraz sobie porozmawiamy, ty fałszywa flądro.
***
Ręce
mi drżały, było mi na przemian to zimno to znów gorąco. Nie mogę zdradzić przed
Oliwią, że się jej panicznie boję, bo ona to wykorzysta przeciwko mnie,
pomyślałam. Najlepszą obroną jest atak, jak mawiał mój ojciec. Pokrzepioną tą
myślą wzięłam głęboki oddech, spojrzałam jej hardo w oczy.
-
Nie wiem, czemu cię interesuje to z kim się spotykam. To moja prywatna sprawa i
nic ci do tego. Piotrek jest wolnym człowiekiem i może robić, co tylko zechce i
z kim zechce. Nie masz do niego żadnych praw – wypaliłam.
Moje słowa były niczym płachta na byka dla
wybuchowego temperamentu Oliwii.
-
Radzę ci po dobroci odczep się od Piotrka. On znów będzie mój rozumiesz? -
wysyczała i zrobiła krok w moją stronę. Z jej spojrzenia wyzierała
determinacja. Nie zamierzała się łatwo poddać. - Myślisz, że jesteś taka cwana
i dorwiesz się do jego kasy? Zaśmiała się. - Żyjesz złudzeniami. Piotrek się
tobą tylko bawi. Spójrz na siebie. Przecież ty do niego nie pasujesz. Brak ci
klasy i ogłady. Wyglądasz jak nudna, szara mysz i nawet gdybyś ubrała się w
wytworne stroje nie ukryjesz tego, że jesteś zwykłą prowincjuszką.
Tego
to już było za wiele. Nie pozwolę się obrażać.
-
I kto to mówi? Kobieta, która spała z połową miasta? – wbiłam jej szpilę widząc
jak blednie. Gdyby jej spojrzenie mogło zabijać padłabym trupem na miejscu.
Mimo tego niezrażona ciągnęłam dalej. - Masz narzeczonego, ale tobie to nie
wystarcza, tobie ciągle mało. Nie dość, że uwodzisz szefa to jeszcze chcesz
położyć swoją szponiastą łapę na Piotrku. Pogódź się z tym, że on nigdy nie
będzie twój. Miałaś swoją szansę, ale ją zaprzepaściłaś i możesz mieć pretensje
tylko do siebie – dokończyłam widząc, że trafiłam w sedno i w jej czuły punkt.
Oliwia
czerwieniała i bledła na przemian słysząc moje słowa. Rzuciła mi pełne
wściekłości spojrzenie. Cała aż się trzęsła z oburzenia.
-
Ty... Ty... Ty purchawko – syknęła. -
Marek nic dla mnie nie znaczy. Jest mi potrzebny tylko po to by wzbudzić
zazdrość w Piotrku. A szef? Ten stary piernik miał mi załatwić awans. Chyba nie
myślałaś, że będę całe życie wypełniała druki w dziale kadr – prychnęła – mam
większe ambicje, w przeciwieństwie do ciebie – spojrzała na mnie z pogardą – a
co do Piotrka to radzę ci zapomnij o nim, bo wkrótce on do mnie wróci –
dokończyła z pewnością w głosie.
-
Na twoim miejscu nie byłabym tego taka pewna – powiedziałam spokojnym głosem –
Piotrek wie doskonale jaka jesteś i nie wydaje mi się, że chciałby mieć z tobą
cokolwiek wspólnego. Ale skoro wolisz żyć złudzeniami, proszę bardzo –
rozłożyłam ręce - zapamiętaj sobie tylko
moje słowa, że im wyżej mierzysz tym później niżej spadasz. A upadek ten jest
bardzo bolesny.
-
Nie poddam się, rozumiesz? Kocham go i robię wszystko żeby go odzyskać. On
będzie mój. Tylko mój! - wykrzyczała. - A ty mi w tym nie przeszkodzisz. Nie
ciesz się za długo rolą jego narzeczonej, bo wkrótce zajmę twoje miejsce.
Możesz być tego pewna. I nie waż mi się w tym przeszkadzać, bo nie wiesz do
czego jestem zdolna.
W
jej głosie kryła się groźba i było tyle zapalczywej determinacji, że się
wzdrygnęłam. Po raz kolejny zdałam sobie sprawę, że Oliwia jest szalona. To
niebezpieczna wariatka. Muszę o wszystkim zawiadomić Piotrka. On musi się o tym
dowiedzieć, bo to może pokrzyżować nasze plany. Zwłaszcza, że już niedługo ślub
jego ojca. Na samą myśl serce mi zaczęło szybciej bić, a dłonie zwilgotniały.
Denerwowałam się. A groźby Oliwi jeszcze ten stres potęgowały. Rozbolał mnie
żołądek.
Oliwia
chyba musiała dojrzeć jakiś grymas na mojej twarzy, bo rzuciła ze złośliwą
satysfakcją:
-
Czyżbyś zdała sobie sprawę ze swojej porażki? Nareszcie do ciebie dotarło, że
nie masz ze mną szans? Spójrz na siebie, jesteś żałosna. Ta ja Oliwia
Albertyńska będę żoną syna jednego z najbogatszych ludzi w tym mieście, a ty
możesz się zadowolić co najwyżej rolą jego służącej – wybuchnęła śmiechem.
Obróciła
się na pięcie i wyszła.
A
ja poczułam jak rośnie we mnie chęć mordu.
-
Uspokój się Kinga– nakazał mi mój wewnętrzny głos – oddychaj, tak, a teraz
policz do dziesięciu. Doskonale – pochwalił, gdy już się opanowałam. - Nie
przejmuj się tą blond zołzą. Ona do pięt ci nie dorasta. Tylko bądź sobą, a
wszystko się uda. To wystarczy, zobaczysz.
Pokrzepiona
jego słowami wyjęłam z torby telefon i zadzwoniłam do Piotrka.
***
-
Rozmawiałem z ojcem. Myślę, że najwyższa pora na kolejny krok w naszym planie –
oznajmił mi Piotrek, gdy do niego zadzwoniłam z nowinami o Oliwii. -
Przekonałem go, że uroczysta kolacja na chwilę przed jego ślubem to odpowiedni moment
na poznanie mojej narzeczonej. Zgadzasz się?
Piotrek
zaskoczył mnie tą propozycją. W słuchawce zapadła cisza. On wstrzymał oddech
czekając na moją decyzję, a ja miałam wrażenie, że serce chce mi wyskoczyć z
piersi tak mocno mi biło.
-
Tak – odpowiedziałam wreszcie. - O której ta kolacja?
-
Jutro o osiemnastej. Przyjadę po ciebie.
-
Dobrze. Będę gotowa punktualnie. Do zobaczenia.
Zakończyłam
rozmowę i usiadłam na krześle. Ręce mi drżały. Nie potrafiłam ukryć
zdenerwowania na myśl o jutrzejszym wieczorze.
Poradzisz
sobie Kinga – dodał mi otuchy wewnętrzny
głos. Pamiętaj o mojej radzie – bądź sobą, a wszystko pójdzie jak z płatka.
Obyś
miał rację – pomyślałam - obyś miał
rację.
Ciekawe co Oliwia uknuje...
OdpowiedzUsuńi tak prędzej czy później wydałoby się...
Oliwia tak łatwo sie nie podda, a co zrobi Kinga w tej sytuacji okaże sie w kolejnych odcinkach :)
OdpowiedzUsuńdziękuje za komentarz :)