,,Nierozważna, ale romantyczna" - ciąg dalszy.
***
Przez
kolejne dwa dni nie widziałam się z Piotrkiem, ale myślałam o nim nieustannie.
W pracy byłam dziwnie poddenerwowana i niespokojna. Nie wiedziałam czemu mam to
przypisać. Może faktycznie się zakochałam? Rozmyślałam, nie mogąc skupić się na
raporcie. Jakby tego było mało Oliwia raczyła mnie, czy tego chciałam czy nie,
najnowszymi biurowymi plotkami. Na początku wcale jej nie słuchałam, ale w
pewnym momencie, gdy po raz kolejny usłyszałam imię Piotrka kryjąc
zaciekawienie podniosłam wzrok znad komputera i spojrzałam w jej stronę.
Dzisiaj miała na sobie mikroskopijną sukienkę z dekoltem do pępka, jej biust
wylewał się na biurko, a platynowe włosy były roztrzepane, jakby dopiero co
wstała z łóżka. Pewnie myśli, że to seksowne. Dla mnie było to co najmniej
wulgarne. Nie mówiąc już o tym, że nieprzyzwoite do granic możliwości. Brr, okropność.
Jak można się tak ubierać? Bez gustu i wyzywająco, co ten szef widzi w takim
pustaku? Zastanawiałam się, podczas gdy do moich uszu zaczęły dobiegać słowa
wyrzucane przez Oliwię z prędkością karabinu maszynowego. Ciężko było rozmówcy
wydobyć z tego chaosu cokolwiek, ale ja pracując z nią w jednym pokoju, od
prawie dwóch lat, potrafiłam z tej jej paplaniny zrozumieć każde zdanie.
-
… i podobno pokazał się wreszcie z tą swoją narzeczoną, którą tak skrzętnie
ukrywał. Uwierzysz? Ciekawa jestem, jak ona wygląda... - westchnęła - musi być zjawiskowo piękna, skoro udało jej
się zdobyć serce takiego przystojniaka, przecież to, jak wygrana na loterii. W
dodatku jest obłędnie bogaty i pochodzi z dobrej rodziny. Zazdroszczę jej –
paplała przejęta, aż na policzki wystąpiły jej rumieńce ekscytacji.
-
O kim ty mówisz? - wtrąciłam, czując, jak pocą mi się ręce ze zdenerwowania.
-
O Piotrku, naszym prawniku. Nie słyszałaś, że najlepsza partia w firmie nie
jest już do wzięcia? - mówiąc to popatrzyła na mnie, jak na kosmitkę. - Czy ty
w ogóle zauważasz, co się dzieje wokół ciebie? Ostatnio jesteś jakaś inna,
chodzisz zamyślona i …
-
Mam problemy natury osobistej – wtrąciłam po raz kolejny, tłumiąc irytację. -
Nic o czym musiałabyś wiedzieć.
Ale
jej przygadałaś – pochwalił mnie mój wewnętrzny głos. Nie ma to jak cięta
riposta Kingi. Choć stać cię na lepszą...
- Jak
zwykle w łyżce modu znalazła się i łyżka dziegciu.
-
Jasne, nie chcesz to nie mów – rzuciła niedbale Oliwia. Ale wiedziałam, że
czuje się urażona moją odpowiedzią. - A wracając do Piotrka, może ty coś więcej
wiesz? Nie słyszałaś niczego w pokoju socjalnym? - zainteresowała się. W jej
głosie dało się wyczuć podejrzliwość. I może mi się tylko wydawało, ale również
i zazdrość. Czyżby Oliwia widziała mnie z Piotrkiem? A jeśli nawet to czemu ją
interesuje to z kim się spotykam? Nie wiedziałam co o tym myśleć.
-
Nie – ucięłam – wiesz, że plotki mnie nie interesują. W tym przypadku kłamałam.
Interesowały mnie aż nadto. Zwłaszcza, że dotyczyły Piotrka. - Wspomniałaś coś
o tym, że jest obłędnie bogaty i z
dobrej rodziny. A wiesz coś o jego ojcu?
- Kinga chcesz mi powiedzieć, że nie wiesz kto
jest ojcem naszego biurowego ciacha? Przecież wszyscy to wiedzą.
-
A powinnam?
Oliwia popatrzyła na
mnie, jak na osobę o niskim ilorazie inteligencji i przewróciła oczami.
-
Listkowski jest milionerem. Od lat działa w branży farmaceutycznej, a jego
firma jest jedną z najlepszych w kraju. Podobno Piotrek ma przejąć po nim
schedę nie dłużej niż za dwa lata. Senior rodu Listkowskich jest w coraz
gorszej formie i podupada na zdrowiu. Ostatnio leczył się w prywatnej klinice
kardiologicznej, podobno ma słabe serce i przeszedł lekki udar, czy zawał, nie
pamiętam dokładnie i nie może się przemęczać.
-
Nie rozumiem jednego – wtrąciłam zamyślona - skoro Piotrek ma przejąć firmę po
ojcu to czemu pracuje u nas?
-
Byli z ojcem pokłóceni, ale gdy syn dowiedział się o chorobie ojca
pogodzili się. I teraz pewnie Piotrek się zwolni i przejmie obowiązki w
firmie ojca.
-
Dużo wiesz – stwierdziłam z zazdrością, której nie udało mi się ukryć. - Wiesz
też o ślubie? - zapytałam mając nadzieję, że zaprzeczy. Niestety rozczarowałam
się.
-
Ja bym nie wiedziała? To jest dopiero sensacja. Podobno ojciec Piotrka żeni się
ze swoją pielęgniarką. Zakochał się w niej na zabój. A że to młoda i piękna
dziewczyna to trudno mu się dziwić. Od zawsze wiadomo, że gdy mężczyzna
przechodzi kryzys wieku średniego, a tym bardziej podupada na zdrowiu, chcąc
się dowartościować i pokazać otoczeniu i sobie, że mimo wszystko nadal jest
pełnowartościowym mężczyzną znajduje sobie młódkę. Taką najmniej dwadzieścia
lat młodszą i najlepiej głupią, jak but. Myślę, że ta pielęgniareczka musi być
niegłupia skoro tak omotała staruszka. Na pewno tylko po to, żeby dorwać się do
jego kasy.
Nie
mierz innych swoją miarą, pomyślałam o Oliwii, ale słuchałam jej wywodu nadal,
bo muszę przyznać szczerze zaciekawiło mnie to, o czym opowiadała. To było
lepsze niż brazylijska telenowela, bo działo się w rzeczywistości. I dotyczyło
po części mnie.
-
Ponoć chciano mu wyperswadować ten ślub, ale on pozostał nieugięty –
kontynuowała Oliwia - ożeni się i już. A skoro to on trzyma całą kasę reszta
rodziny musi go słuchać. Nie sprzeciwią mu się, choć nie podzielają jego
poglądów. Podobno stary Listkowski ma tylu wrogów, co przyjaciół.
-
A skąd ty tyle o nim wiesz? - moje zdziwienie było aż nadto widoczne. Poczułam
kolejne ukłucie irracjonalnej zazdrości wyobrażając sobie Oliwię, która dorwała
w swoje szpony Piotrka.
Ta
harpia nikomu nie przepuści, pomyślałam, wyobrażając sobie, jak ścieram Oliwię
na proch. Chyba czas się przyznać sama przed sobą, że zależy mi na Piotrku
bardziej niż mi się wydawało, sądząc po tym jakie mam mordercze myśli dotyczące
potencjalnej rywalki, która nią nawet nie jest. No chyba że nie wiem
wszystkiego. Ale już moja w tym głowa, żeby się dowiedzieć...
-
Przyjaciółka mojej siostry jest sekretarką w firmie Listkowskiego. Od niej
wszystkiego się dowiedziałam – pochwaliła się Oliwia wyrywając mnie z
chwilowego zamyślenia. - Ona jest skarbnicą wiedzy o Piotrku i jego ojcu.
Dzięki niej przynajmniej się nie nudzę i zawsze mam świeże plotki. A skoro
zainteresowały one nawet ciebie, naszą anty plotkarę, to muszę od tej pory
zdobywać ich jeszcze więcej. Dowiem się kim jest tajemnicza narzeczona Piotrka.
Słysząc nieugiętość w jej głosie zbladłam,
zabrakło mi tchu. Jednak dość szybko się opanowałam i wzięłam głęboki oddech,
ale wciąż unikałam jej wzroku. Myślałam gorączkowo, co robić. Serce waliło mi
głucho w piersi, chcąc wyskoczyć. Ręce drżały.
Weź
się w garść Kinga – polecił mój wewnętrzny głos.
Ona
nie może się dowiedzieć, że to ja jestem jego narzeczoną. I to tylko taką na
niby.
Poderwałam
się z krzesła tak gwałtownie, że Oliwia popatrzyła na mnie podejrzliwie.
Już
po tobie Kinga – odezwał się mój wewnętrzny głos. - Gdy ona dowie się prawdy
zje cię żywcem, ale najpierw wydrapie ci oczy z
zazdrości, że trafiła ci się lepsza partia.
- Wiesz, co muszę na chwilę wyjść coś załatwić
- i nie czekając na odpowiedź Oliwii
wybiegłam z pokoju.
***
Kiedy
znalazłam się na korytarzu zaczęłam gorączkowo myśleć co zrobić w zaistniałej
sytuacji, gdy z pokoju socjalnego wyszła Marta, wysoka, przystojna blondynka,
niosąc kubek kawy. Zagadnęłam ją czy nie widziała gdzieś Piotrka. Przecząco
pokręciła głową i nie zatrzymując się poszła do sekretariatu. Westchnęłam i
wyciągnęłam z torebki telefon. Szybko wystukałam numer. Po trzech sygnałach
Piotrek odebrał, bo to do niego dzwoniłam.
-
Gdzie jesteś? - wyrzuciłam z siebie pytanie jednym tchem. - Muszę się z tobą
zobaczyć, natychmiast. To bardzo ważne – dodałam z naciskiem na ostatnie
zdanie.
-
Miałem coś do załatwienia na mieście. Kinga, stało się coś? Wydajesz się być
zdenerwowana.
-
Jeszcze nie, ale stanie się jeśli natychmiast się nie spotkamy.
-
Dobrze, czekam zatem na ciebie w kawiarni w centrum handlowym. Najpierw
porozmawiamy, a później poszukamy dla ciebie stroju na ślub – zdecydował. -
Zgadzasz się?
- Tak, będę za pół
godziny. Do zobaczenia - pożegnałam się
szybko i rozłączyłam. Wcisnęłam telefon do torby i odetchnęłam chcąc się nieco
uspokoić, bo wiedziałam, że najgorsze dopiero mnie czeka. Z firmy wybiegłam
jakby mnie goniło stado dzikich psów. Nie zważając na to, że mam na nogach
dziesięciocentymetrowe szpilki i że wychodzę w trakcie godzin pracy. Miałam
nadzieje, że szef się o tym nie dowie. A gdyby się tak stało zdecydowałam, że
wcisnę mu jakąś bajeczkę o sprawie życia i śmierci, którą musiałam załatwić. Do
galerii dojechałam tramwajem. Były to raptem trzy przystanki, ale jak na złość
trafiłam na godziny szczytu, więc zamiast pięciu minut straciłam piętnaście.
Truchtem ruszyłam chodnikiem i odruchowo spojrzałam na zegarek. Modliłam się w
duchu, żeby Piotrek czekał już na mnie w
kawiarni, a z drugiej strony bałam się rozmowy z nim. Wiedziałam, że to co chcę
mu powiedzieć nie zostanie przyjęte zbyt przychylnie, a wybuch gniewu jaki
nastąpi zmiecie mnie z powierzchni ziemi. Ale nie widziałam innego wyjścia.
Wjechałam ruchomymi schodami na samą górę i skręciłam w lewo. Po chwili
znalazłam się w przytulnym wnętrzu kawiarni. Rozejrzałam się i przy jednym ze
stolików dostrzegłam Piotrka. Nie zauważył mnie, bo sprawdzał coś na swoim
laptopie. Miałam chwilę na to żeby przypomnieć sobie jaki jest przystojny, a
serce aż mi się ścisnęło na widok jego ciemnych włosów i szczupłej, silnej
sylwetki. Nawet teraz czułam emanującą od niego pewność siebie, energię i
męskość. Tak seksowny mężczyzna z pewnością był marzeniem niejednej kobiety, a
ja zakochałam się w nim jak nastolatka. Piotrek chyba wyczuł na sobie moje
spojrzenie, bo przerwał swoje zajęcie i podniósł wzrok prosto na mnie.
Zarumieniłam się czując się jak przyłapana na gorącym uczynku. Ruszyłam w jego
stronę, a on podniósł się i ominąwszy stolik wyszedł mi na spotkanie.
-
Cześć, miło znów cię zobaczyć - rzekł na
powitanie i nim zdołałam coś odpowiedzieć przytulił mnie i pocałował.
Był
to krótki pocałunek na powitanie, ale zdołał rozpalić we mnie ogień. Kolejny
raz zdałam sobie sprawę, że przy tym mężczyźnie jestem bezbronna jak dziecko.
Wszystkie moje mechanizmy obronne przestawały działać. Nawet mój wewnętrzny
głos milkł przy Piotrku. Byłam zdana tylko na siebie.
-
Cześć – zdołałam wyjąkać i uśmiechnęłam się nerwowo, czując na sobie jego
badawcze spojrzenie.
Dostrzegłam
w nim zaciekawienie z nutką rozbawienia. Chyba zdawał sobie sprawę z tego jaki
ma wpływ na moje zmysły. Mężczyźni przeważnie wiedzą takie rzeczy. W jego
przypadku nie mogło być inaczej. Był błyskotliwy i inteligentny. A ja byłam
zbyt marną aktorką by ukryć przed nim cokolwiek.
-
Czego się napijesz? - zapytał uśmiechając się do mnie ciepło. Wyraźnie był w
dobrym humorze, a ja za chwilę miałam to zepsuć. Nienawidziłam się za to, ale
musiałam to zrobić.
-
Kawę latte poproszę.
Piotrek skinął na
kelnera i złożył zamówienie. Ja w tym czasie zbierałam siły na to, co miało za
chwilę nastąpić.
-
A zatem powiesz mi co się stało? Przez telefon byłaś bardzo zdenerwowana –
Piotrek od razu przeszedł do rzeczy. Patrzył na mnie z niepokojem. Czyżbym
dojrzała troskę w jego oczach? Martwił się o mnie, a ja miałam za chwilę wbić nóż w jego serce. Poczułam się jak
najgorsza świnia. Jutro z pewnością spojrzę na siebie w lustrze z obrzydzeniem.
-
Kinga? Nad czym się tak zamyśliłaś? Co się dzieje?
-
Wybacz, ale nie mam innego wyjścia. Wiem, że mnie za to znienawidzisz i masz do
tego absolutne prawo...
-
Mów – przerwał mi zdecydowanym tonem i spojrzał na mnie wzrokiem, od którego
ciarki przebiegły mi po plecach.
-
Nie pójdę z tobą na ślub ojca. Zapomnij proszę o naszej umowie – mój głos był
stanowczy. Sama się zdziwiłam, że ani na chwilę mi nie zadrżał. Nie mogło być
wątpliwości, co do mojej decyzji, a w moim głosie wahania.
-
Co proszę? To jakiś żart? Chyba nie mówisz tego poważnie – Piotrek podniósł
głos, był wzburzony i trudno mu się dziwić. - Nie możesz się teraz wycofać
Kinga, rozumiesz? - jego oczy płonęły gniewem.
-
A właśnie, że mogę – wykrzyczałam zaciskając dłoń w pięść. Byłam
zdeterminowana. - Nie pójdę z tobą. Musisz znaleźć kogoś innego. Do ślubu
łącznie z sobotą zostały cztery dni. Masz jeszcze czas na znalezienie innej
partnerki. Z twoim urokiem osobistym nie będzie to trudne.
-
Podaj mi choć jeden sensowny powód dla którego tak nagle zmieniłaś zdanie –
głos Piotrka stał się nagle chłodny i opanowany. Szare oczy spoczęły na mnie i
patrzyły uważnie. Bardzo uważnie. Poczułam jak panika chwyta mnie za gardło. Co
ja mu powiem? Że wystraszyłam się Oliwii? I tego, co zrobi jak się dowie o
mojej mistyfikacji? Przecież Piotrek mnie wyśmieje. Trudno i tak już jestem
stracona w jego oczach. To, że się pogrążę jeszcze bardziej nie ma teraz
znaczenia.
I
nagle oświeciło mnie. Już wiedziałam, co mam zrobić.
-
Dobrze, powiem ci prawdę – zaczęłam - nie chcę udawać twojej narzeczonej. Ja
chcę nią być naprawdę – dokończyłam jednym tchem.
Świetny kawałek :) Bardzo dobrze mi się czyta :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://edzia-photoamator.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz ;) niebawem kolejny fragment ;) zachęcam do lektury, pozdrawiam ;):)
OdpowiedzUsuń