Recenzja książki.

Żegnaj Afryko. Dalsze losy Białej Masajki, Corinne Hoffmann, literatura popularnonaukowa, biografia, wyd. Świat Książki 2008, str. 176.

Często zadawano mi pytanie: czy kiedykolwiek żałowałam, że wdałam się w historię miłosną z wojownikiem Samburu. Wtedy za każdym razem odpowiadałam z najgłębszym przekonaniem: Nigdy! Otrzymałam przywilej uczestnictwa w pewnej kulturze, której w tej formie prawdopodobnie już niedługo nie będzie, i dane mi było przeżyć wielką miłość. (...) Nie mogłabym już żyć w Afryce! Co jednak nadal pozostaje żywe, to przywiązanie do mojej byłej rodziny i wielka ciekawość dzisiejszej Kenii. Być może będę mogła pewnego dnia zaspokoić tę ciekawość, kiedy Napirai będzie już dorosła i zechce poznać swoich afrykańckich krewnych. Kto wie?
(fragment powieści)

Szkoda, że tak mało w tej części było opisywanej Afryki. Mimo to książkę przeczytałam w kilka godzin. Były momenty ciekawsze, i nudniejsze, a całość oceniam jako przeciętną. Autorka opowiada o swoim życiu po powrocie z Afryki, trudnych początkach w Szwajcarii, poszukiwaniu pracy, mieszkania, o swoich problemach, ale i sukcesach. W tym o sukcesie wydawniczym swojej powieści "Biała Masajka". Na koniec opisana została wyprawa autorki na Kilimandżaro. 

Ogólnie książka nie była zła, może czegoś mi tutaj zabrakło, ale mimo wszystko zaciekawiły mnie losy Corinne i małej Napirai. W jakiś sposób podziwiam autorkę i jednocześnie cieszę się z osiągniętych przez nią sukcesów, bo ani na chwilę się nie poddała, mimo że momentami nie było jej łatwo. Warto przeczytać.




Komentarze