Recenzja książki.
Dom na południu, Peter Kerr, literatura obyczajowa, wyd. Trzecia Noga 2011, str. 344.
Doogie O'Mara, młody student weterynarii ze Szkocji, zgłasza się do pracy jako rezydent biura podróży w Afryce. Zamiast tego trafia na Majorkę, prosto w chaos miejscowej agencji turystycznej. Jednak prawdziwe kłopoty pojawią się, gdy zostanie oczarowany młodą dziewczyną. Kiedy w końcu przyjdzie pora, by Doogie wrócił do domu, będzie musiał zdecydować, czy w życiu liczy się tylko jego świetlana kariera weterynarza w Szkocji, czy też możliwość życia na ciepłej Majorce, u boku ukochanej i wśród nowych przyjaciół.
Książkę oceniam poniżej przeciętnej. Fabuła opisuje losy młodego studenta weterynarii, który wyjeżdża do pracy w agencji turystycznej na Majorce. Większa część książki to opis wykonywanej przez bohatera pracy, poznawanie nowych ludzi itp. W tle opisy Majorki. Cała historia miała być niebanalna, a okazała się ... niestety banalna. Nie wzbudziła we mnie żadnych emocji, tak jak sam bohater. Może być, ale ta książka to nic specjalnego. Ja się wynudziłam. Raczej nie polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz