Recenzja.

Central Park, Guillaume Musso, thriller, wyd. Albatros 2015, str. 352.

8 rano. Alice i Gabriel budzą się na ławce w Central Parku skuci ze sobą kajdankami. Nie znają się i nie pamiętają, żeby kiedykolwiek się spotkali. Poprzedniej nocy Alice bawiła się z przyjaciółkami na Polach Elizejskich, a Gabriel grał na pianinie w dublińskim klubie. Niemożliwe? A jednak...
Jak wplątali się w tę niebezpieczną historię? Plamy czyjej krwi znajdują się na koszulce Alice? Dlaczego w jej broni brakuje jednego pocisku?
Fabuła jest dosyć zawiła, pojawiają sie liczne zwroty akcji, sam początek jest dobry, ale zakończenie słabe i wszystko psuje. Były momenty zbyt drastyczne jak dla mnie, co sprawiało, że miałam chęć odłożyć książkę i już nigdy do niej nie wrócić. Jakoś się przemogłam. Mam mieszane uczucia, co do tej książki. Momentami gubiłam sie w chaosie informacji, którymi byłam bombardowana z każdej strony. I sama historia Alice i Gabriela - jak dla mnie było to uszczęśliwianie na siłę głównej bohaterki. Najpierw autor odebrał jej wszystko, co miała, a później kazał żyć z poczuciem winy. Nie podobało mi sie to. Książki nie polecam.




Komentarze