Recenzja powieści urban fantasy.

Królestwo Czarnego Łabędzia, Lee Carroll, Tom I, powieść urban fantasy, wyd. Prószyński i Sk-a, 2010, str. 370.


Zaczyna się od starej srebrnej szkatułki zamkniętej na amen. Garet ma ją otworzyć na prośbę właściciela sklepu z antykami. Któż by nie odmówił pomocy? Jednak zaraz potem, ni stąd, ni zowąd, wszystko się zmienia. Miasto, w którym się wychowała, zaczyna ukazywać długo skrywane oblicze – mroczne i niebezpieczne: równoległy świat chaosu, dymu i krwi. Puszka Pandory została otwarta, a to, co z niej wyszło, wcale nie zamierza wracać z powrotem…
Powieść z gatunku urban fantasy. Czytelnik znajdzie tutaj wiele ciekawych postaci - wróżki, wampiry, smoki i inne magiczne istoty. Garet jest Strażnicą mającą za zadanie chronić przejścia między dwoma światami - ludzkim i Letnią Krainą. Otwierając puszkę Pandory Garet nieświadomie wypuszcza na świat zło. Zło w najczystszej postaci demonów destrukcji. Jej życie oraz życie jej przyjaciół jest zagrożone. Musi odnaleźć szkatułkę i ją zamknąć w przeciągu 7 dni, inaczej zło zawładnie światem. Dużą rolę w życiu Garet odegra też pewien zabójczo przystojny wampir - Will. 
Książkę oceniam jako dobrą. Plus dla autorki za ciekawą fabułę. Styl pisania też nie jest zły. Czyta się dosyć szybko. Wadą mogą być niekiedy dłuższe i nużące opisy. Duży plus za piękną okładkę, która skłania do sięgnięcia po tę powieść. Jestem ciekawa ciągu dalszego i pewnie sięgnę za jakiś czas po kolejny tom serii. Polecam wielbicielom powieści urban fantasy, pozostałym powieść może się nie spodobać.


Komentarze