Recenzja.

Recenzja książki ,,Porwanie” Joanny Chmielewskiej

Czytałam ,,Porwanie” drugi raz, z myślą, że powieść tym razem mnie zachwyci. Nie zachwyciła. Najzwyczajniej w świecie nudziłam się czytając, co rzadko, ale jednak mi się zdarza. Początek obiecujący, niestety nie przyniósł niczego ciekawego w dalszej części książki.
Główna bohaterka Joanna wraz z przyjaciółmi próbuje rozwikłać zagadkę tajemniczych mniej lub bardziej brutalnych porwań, z których jedne ofiary giną w nagłych wypadkach, a drugie szczęśliwie zostają uwolnione po wypłaceniu przez rodzinę okupu. Większą część książki stanowią opisy ,,narad produkcyjnych” podczas, których wszyscy piją mieszaniny różnych trunków oraz jedzą mniej lub bardziej oryginalne (czasem dziwne!) potrawy i wymieniają się pomysłami i nagle przypomnianymi sobie opowieściami o porwaniach bliższych lub dalszych znajomych. A do tego jeszcze dochodzą przeróżne zawirowania uczuciowe...
Jeśli chodzi o rozwiązanie zagadki i odkrycie, kto stoi za serią porwań, to muszę przyznać, że już w połowie książki wiedziałam, którzy bohaterowie są wplątani w całą aferę. Zakończenie przewidywalne. Jednym słowem nuda, nuda, nuda. W porównaniu z dotychczasowymi powieściami autorki ,,Porwanie” wypada dość blado. Zdarzają się też ,,zapożyczenia” z innych, wcześniejszych kryminałów Chmielewskiej, które nic nie wnoszą do tej powieści.
I jeśli już miałabym dołączyć tę pozycję do swojej domowej biblioteki to tylko dlatego, że wspieram twórczość polskich twórców (pisarzy), kupując ich powieści, a nie dlatego, że książka jest dobra. Może wrócę za jakiś czas do niej z nadzieją, że a nuż mi się spodoba. Póki, co odkładam ją na półkę. Niech poczeka na lepszy czas.
A już teraz zabieram się za czytanie kolejnej powieści, której recenzję zamieszczę za kilka dni. Pozdrawiam wszystkich moich czytelników i dziękuję za ponad 16000 odwiedzin na blogu. ;-)




Komentarze