Recenzja książki.
Mariola, moje krople..., Małgorzata Gutowska-Adamczyk, literatura współczesna/powieść obyczajowa, wyd. Świat Książki 2011, str. 288.
"Nikt nie jest bez winy, czasem tylko dowody przestępstwa są zbyt dobrze ukryte."
„Mariola, moje krople...!” – wykrzykuje raz po raz do swej sekretarki niejaki Zbytek, dyrektor prowincjonalnego teatru gdzieś na Dolnym Śląsku, który marzy o spokojnej emeryturze, gdy tymczasem nagle wszystko wymyka mu się z rąk...
Jest listopad 1981. W teatrze Zbytka jak w całej Polsce: działa i „Solidarność” i stary związek zawodowy. Bufetowa na zapleczu pędzi bimber, a zespół ma mieć mięso ze świni, hodowanej za sceną. Krawiec wspomina wciąż powstanie warszawskie, a pewna aktorka spóźnia się na próby, bo stoi w kilometrowych kolejkach po... cokolwiek.
Podstarzała amantka, oczywiście żona dyrektora, gra Julię i pała uczuciem do młodego reżysera z Warszawy, który odbywa właśnie próby do „Horsztyńskiego”. Zostają jednak przerwane, bo 12 grudnia w teatrze ma gościć delegacja radziecka i sztuka się nie nadaje. Martel, pierwszy sekretarz komitetu powiatowego PZPR wymyśla, że dla radzieckich gości wystawi się „Streap-tease”, nie mając pojęcia, że w poważnej sztuce Mrożka nikt się nie rozbiera. Równolegle aktorzy mają przygotować „Pastorałkę” – obsesję miejscowego proboszcza - w koszmarnej, uwspółcześnionej wersji dramaturga-amatora.
Jakby tego było mało, w teatrze pojawia się Magda, córka bufetowej, działaczka NZS, by ukryć u matki powielacz i sprzedawać ksiązki z drugiego obiegu. Wszystko wskazuje, że powielacz, opakowany w karton po koniaku, został omyłkowo wysłany do komitetu PZPR zamiast łapówki w postaci kilku butelek bimbru, doprawionego „kukułkami” i udającego prawdziwego „Napoleona”...
Powieść Gutowskiej-Adamczyk, niemal nie wychodząca z teatru, jest zwariowaną komedią omyłek.
Książka godna polecenia i przeczytania. Absurdalne sytuacje, prześmieszni bohaterowie, realia PRL-u, teatr w prowincjonalnym miasteczku, do tego znakomite dialogi. Wydarzenia toczące się po sobie z prędkością lawiny. Przeczytałam jednym tchem z czystą przyjemnością. Znakomita na poprawę humoru. Ja momentami śmiałam się do łez. Serdecznie polecam nie tylko miłośnikom PRL-u, ale i wielbicielom humorystycznych powieści takich z ,,jajem".
Książka godna polecenia i przeczytania. Absurdalne sytuacje, prześmieszni bohaterowie, realia PRL-u, teatr w prowincjonalnym miasteczku, do tego znakomite dialogi. Wydarzenia toczące się po sobie z prędkością lawiny. Przeczytałam jednym tchem z czystą przyjemnością. Znakomita na poprawę humoru. Ja momentami śmiałam się do łez. Serdecznie polecam nie tylko miłośnikom PRL-u, ale i wielbicielom humorystycznych powieści takich z ,,jajem".
Komentarze
Prześlij komentarz