Recenzja książki.

Sanatorium pod Zegarem, Liliana Fabisińska, literatura polska/powieść obyczajowa, Seria: Jak pies z kotem, tom 1, wyd. Filia 2016, str. 440.

"Zawsze będzie coś, czego nie zrobiliśmy, jakaś zła decyzja, przegapiona chwila. Nie cofniesz czasu. Ale masz do dyspozycji cały ten czas, który jest teraz. Tę chwilę, ten dzień. Jeśli spędzisz go na myśleniu o tym, czego nie zrobiłeś wczoraj, też go stracisz. A przecież masz nad nim władzę. Jest cały twój."


Nina i Natalia nie znoszą się od pierwszego wejrzenia. Gdyby mogły, nie spotkałyby się nigdy więcej. Ale nie mają wyjścia… Los (oraz siostra przełożona, z którą się nie dyskutuje) sprawia bowiem, że trafiają do tego samego ciasnego pokoiku w sanatorium w Ciechocinku. Najbardziej niedopasowana para, jaką można sobie wyobrazić, skazana na siebie przez cztery długie tygodnie.

Gorzej być nie może, prawda?

Ależ może! Ukochany Niny wyjeżdża samotnie w podróż, która miała być ich poślubną, po czym dziwnym trafem przestaje odbierać telefon i odpisywać na maile, a firma pod jej nieobecność zaczyna dryfować ku przepaści. Z kolei Natalia musi w tajemnicy przed siostrą przełożoną zniknąć z Ciechocinka na 36 godzin, by wykonać najważniejsze zdjęcie w swoim życiu.
W dodatku w sanatoryjnym basenie pływa nieboszczyk, którego nazwiska nie zna nawet wszystkowiedząca siostra przełożona.
Wszystko wskazuje na to, że zabić go mogły tylko Nina i Natalia. Czy przełamią niechęć i odeprą zarzuty, wspólnie rozwiązując tę zagadkę?
Ta powieść zadaje kłam stereotypom i przełamuje niejedno tabu. Ani pogodna staruszka, ani zimna bizneswoman nie są takie, jak się wszystkim wydaje. 
A ich relacja zmienia się jak w kalejdoskopie.


Sanatorium pod Zegarem to znakomita powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Główne bohaterki, Natalia i Nina to kobiety różne jak ogień i woda, które przez pewien czas są na siebie skazane. Ich zabawne perypetie i przygody, które spotykają je w trakcie pobytu w Ciechocinku dostarczyły mi nie lada rozrywki. Polubiłam zwłaszcza Natalię za jej podejście do życia, osobowość, miłość do zwierząt, tolerancję, otwarty umysł. Dosłownie za wszystko. Natomiast Nina strasznie mnie irytowała i nie było mi jej żal. Sympatię moją wzbudził też policjant o rybim nazwisku ;) Dodał tej historii smaczku. Jak dla mnie jedna z lepszych powieści autorki. Czyta się lekko i przyjemnie. Idealna lektura na wieczór. Polecam.



Komentarze