Recenzja książki.
Barcelona na zawsze, Anna B. Kann, literatura współczesna, powieść obyczajowa, wyd. Pascal 2016, str. 352.
"Życie w pojedynkę też ma sens. I jest możliwe, jak się okazuje. Chociaż wymaga odwagi".
Jak odnaleźć szczęście, szczególnie gdy uważasz, że na nic dobrego nie zasługujesz?
Ewa już raz uciekła. Znalazła ukojenie w rozgrzanej słońcem, miłością i rytmami falmenco Barcelonie. Czy i tym razem ukochana Hiszpania pozwoli jej osiągnąć wewnętrzną równowagę?
Życie Ewy zmienia się w momencie, gdy dowiaduje się, że straciła męża. Choć żyli w separacji, nie wie jak zacząć od nowa. Czy powinna wrócić do Paco – swojej hiszpańskiej miłości, który ją zranił? A może zaangażować się w związek z Januszem – przyjacielem z lat studenckich? Powieść o dojrzałej miłości z Barceloną, flamenco i tangiem w tle.
Jest to emocjonalna opowieść o nieustannym dokonywaniu wyborów, które nie zawsze są oczywiste. O przyjmowaniu konsekwencji podjętych decyzji. A także o tym, że na poprawę błędów nigdy nie jest za późno.
Barcelona na zawsze to książka, która zachwyciła mnie jedynie okładką. Muszę przyznać, że cała historia jak dla mnie była strasznie nużąca i czytało mi się z trudem, mimo że opowiadana była z perspektywy kilku bohaterów. Ani styl narracji, ani język mnie nie przekonały. Nie czułam tego klimatu, nie znalazłam rozgrzanej słońcem Barcelony, choć mam sentyment do Hiszpanii, kultury tego kraju, od zawsze mnie w jakiś sposób fascynowała. Chciałam to znaleźć w tej książce, ale niestety nie udało się. Raczej nie sięgnę już po żadną powieść autorki. Tej niestety też nie polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz