Recenzja.
Wesoła rozwódka, Iwona Czarkowska, powieść obyczajowa, wyd. Replika 2017, str. 352.
"Mężczyźni, piekło was stworzyło, że nie ma miejsca, gdzie by was nie było!"
Życie może rozsypać się w mgnieniu oka. Jednego dnia jesteś szczęśliwą mężatką i urządzasz nowy dom, a następnego do twoich drzwi puka obca kobieta i oznajmia, że ukochany mąż od dawna cię zdradza. To właśnie przytrafiło się Alicji. Wyprowadza się, składa pozew o rozwód i zaczyna nowe życie w kawalerce, której użycza jej przyjaciółka. Na przekór wszystkim postanawia udowodnić, że rozwódka nie musi być kobietą smutną i przegraną. Może być wesoła i cieszyć się nowym życiem! To nowe życie najlepiej rozpocząć z rozmachem i przytupem. A jak konkretnie? Alicja już wie i postanawia pomóc innym kobietom, które spotkało to, co ją, i pokazać im, że życiem można się cieszyć nawet po rozwodzie. A może przede wszystkim po rozwodzie? Będzie wesoło i będzie się działo!
Rewelacja. W tej książce wszystko mi się podobało. Autorka potrafiła stworzyć postacie nietuzinkowe, a większość sytuacji opisana została w sposób tak komiczny, że płakałam ze śmiechu. Choćby konflikt Alicji z sąsiadami (zwłaszcza panem Karaskiem), pan Wiesio od ocieplania bloku sypiący jak z rękawa kawałami o krasnalach, gipsowy krasnal - jej współlokator, zwariowane przyjaciółki, zwierzaki i tajemniczy lokator starego domu, a także były mąż i jego Tania kochanka. Dawno tak się nie uśmiałam przy żadnej książce. Genialne dialogi i poczucie humoru. To książka idealna dla mnie. Wspaniale się przy niej bawiłam i zrelaksowałam. Chcę więcej. Polecam gorąco! ;)
Moja ocena: 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz