Recenzja książki.
Ballada o ciotce Matyldzie, Magdalena Witkiewicz, literatura obyczajowa, wyd. Filia 2016, str. 320.
Wszystko zaczęło się od tego, że ciotka Matylda postanowiła umrzeć. Joance trudno się pogodzić z tą stratą. Do tego los postawił przed nią jednocześnie tyle wyzwań: macierzyństwo, kłopoty małżeńskie i tajemniczą firmę
w spadku. Na szczęście Joanka nie jest sama, ma Olusia i Przemcia, dwóch osiłków o gołębich sercach, i ukochaną ciotkę, która śledzi z nieba poczynania siostrzenicy.
Ciepła i pełna humoru książka o sile kobiet, które potrafią walczyć o swoje szczęście. Opowieść o tym, że marzenia się spełniają (nawet jeśli trzeba przez nie wozić się dużym czarnym samochodem z przyciemnianymi szybami) i o tym, że dobro wraca jak bumerang... a zimno zostaje na Spitzbergenie.
Bardzo fajna książka, którą pochłania się w kilka godzin. Ciepła, pełna humoru. Magdalena Witkiewicz potrafi tak pięknie opowiadać o życiu, codziennych sprawach,o przyjaźni, miłości, o rozterkach życiowych. Powieść dodająca otuchy i pełna optymizmu. Ja jestem wprost zachwycona i Balladę o ciotce Matyldzie zaliczam do jednej z ulubionych książek. Polecam gorąco!
...metoda "po trupach do celu" nie popłaca.Bo w końcu możesz sama zostać z tymi trupami,po których deptałaś. A to niezbyt przyjemne...
Komentarze
Prześlij komentarz