Recenzja.
,,Dworek pod lipami" Anna J. Szepielak , powieść obyczajowa, wyd. Nasza Księgarnia 2012, str. 432
Gabriela jest autorką bestsellerów, ma dość łzawych czytadeł. chce
napisać wreszcie coś ambitnego. Niestety, wydawca nie podziela jej
entuzjazmu. Na dodatek kobieta niezbyt dobrze czuje się w domu niedawno
poślubionego męża. Wszystko ma tam stałe miejsce i tylko dla niej nie ma
przewidziano go zbyt wiele. Kiedy więc nadarza się okazja wyjazdu na
wieś, Gabriela ochoczo z niej korzysta. Zajmując się zwierzętami i domem
przyjaciółki, ma wiele czasu na myślenie.
Na oczach czytelnika powstaje opowieść, dzięki której Gabriela zrozumie, czego tak naprawdę pragnie.
Książka bardzo fajna, szybko się ją czyta. Opowiada o problemach życia codziennego o pracy zajmującej czas człowiekowi, o spowodowanym tym braku sposobności do rozmowy. Głównymi bohaterami są trzydziestopięcioletnia Gabriela pisarka i jej mąż czterdziestosześcioletni Marek właściciel stadniny koni. Były wdowiec ojciec dwójki dzieci: Jacka i Marysi. Zaraz po śmierci pierwszej żony Marka Zosi dom prowadziła dochodząca pomoc pani Lidia, teściowa oraz matka Marka. Po ślubie z drugą żoną czyli Gabrielą w tym układzie nic się nie zmienia. Nadal dom prowadzi pani Lidia, a Gabriela jak sama uważa nie ma nic do gadania a swój czas może spożytkować na pisanie powieści. Przez taki układ panujący w domy Gabriela czuje się odrzucona na boczny tor oraz pominięta w podejmowaniu wszelakich decyzji domowych. Z czasem takie coś zaczyna jej coraz bardziej doskwierać, przeszkadzać. Dobrą sposobnością do odseperowania się od tego co ją otacza jest propozycja koleżanki - Maryli, by na czas jej nieobecności, popilnowała domu i zaopiekowała się zwierzętami. Czy taki czas z dala od domu przyniesie jakieś nowe pomysły na rozwiązanie patowej sytuacji, czy pomoże Gabrieli spojrzeć na swoje życie z nieco innej perspektywy? Czy skrywane tajemnice mają wpływ na nasze związki z innymi? Na te pytania odpowiada fabuła książki. Jakby nie było bardzo życiowa fabuła.
Na oczach czytelnika powstaje opowieść, dzięki której Gabriela zrozumie, czego tak naprawdę pragnie.
Książka bardzo fajna, szybko się ją czyta. Opowiada o problemach życia codziennego o pracy zajmującej czas człowiekowi, o spowodowanym tym braku sposobności do rozmowy. Głównymi bohaterami są trzydziestopięcioletnia Gabriela pisarka i jej mąż czterdziestosześcioletni Marek właściciel stadniny koni. Były wdowiec ojciec dwójki dzieci: Jacka i Marysi. Zaraz po śmierci pierwszej żony Marka Zosi dom prowadziła dochodząca pomoc pani Lidia, teściowa oraz matka Marka. Po ślubie z drugą żoną czyli Gabrielą w tym układzie nic się nie zmienia. Nadal dom prowadzi pani Lidia, a Gabriela jak sama uważa nie ma nic do gadania a swój czas może spożytkować na pisanie powieści. Przez taki układ panujący w domy Gabriela czuje się odrzucona na boczny tor oraz pominięta w podejmowaniu wszelakich decyzji domowych. Z czasem takie coś zaczyna jej coraz bardziej doskwierać, przeszkadzać. Dobrą sposobnością do odseperowania się od tego co ją otacza jest propozycja koleżanki - Maryli, by na czas jej nieobecności, popilnowała domu i zaopiekowała się zwierzętami. Czy taki czas z dala od domu przyniesie jakieś nowe pomysły na rozwiązanie patowej sytuacji, czy pomoże Gabrieli spojrzeć na swoje życie z nieco innej perspektywy? Czy skrywane tajemnice mają wpływ na nasze związki z innymi? Na te pytania odpowiada fabuła książki. Jakby nie było bardzo życiowa fabuła.
Książka pani Szepielak jest mi bardzo bliska, zwłaszcza że pokazuje od podszewki pracę pisarza, bohaterka książki w podobny sposób jak ja tworzy swoje dzieła. Walczy z brakiem natchnienia i chwilami zwątpienia. Popada w euforię, gdy przyśni się jej nowy pomysł na powieść i pochłania ją pisanie. Czytając historię Gabrieli miałam wrażenie, że czytam swoją historię. Mimo wielu negatywnych opinii o tej książce mi ona się podobała. Polecam i zachęcam do jej przeczytania, zwłaszcza wszystkich tych, którzy wiedzą jak ciężka jest praca pisarza ;)
Komentarze
Prześlij komentarz