Recenzja książki.
,,Nie
zabijać pająków” Irena Matuszkiewicz, powieść kryminalna, wyd.
W.A.B 2007, str. 280
Dworek pod lasem, obok
kamienica. Towarzystwo mieszane – ponętna sekretarka, matka i syn
alkoholicy, lubieżny przedsiębiorca, dystyngowana nauczycielka,
nieokrzesana młoda dziewczyna z dwoma garbami, wygadany pięciolatek.
Któregoś dnia jeden z mieszkańców kamienicy, Henryk Pająkowski,
emerytowany oficer milicji, zostaje znaleziony w lesie – martwy, z
nożem w plecach i z plastikową zabawką w kształcie diabelskich
rogów na głowie. Komisarz Dyna nie ma łatwego zadania – motyw
mieli wszyscy sąsiedzi ofiary. Pająkowski z żoną, także byłą
milicjantką, bez przerwy pisali donosy i domagali się interwencji.
Przeszkadzało im wszystko – psy bez kagańców, wózek inwalidzki
na klatce schodowej, rzekome tupanie kotów, wieczorne rozmowy, picie
piwa na podwórku... Po co w przeddzień śmierci Pająk odwiedził
dworek? Kto okradł zwłoki i co zabrał? Czy denat miał romans z
którąś z sąsiadek, czy to tylko plotki? Walczący z nadwagą
komisarz ma się z czym zmagać. Co gorsza, żona ofiary zarzuca mu
nieudolność i – a jakże – pisze na niego skargę.
Bardzo przyjemny, lekki
kryminał, trochę w stylu Chmielewskiej. Nie jest to lektura
wysokich lotów, żadna tam ponura, czarna historia, ale kilka godzin
relaksu zapewnione. Język żywy i choć pojawiły się głosy, że
może zbyt codzienny, to jednak odzwierciedla środowisko, w którym
dzieje się akcja. Watro przeczytać, polecam ;)
Komentarze
Prześlij komentarz