Opowiadanie - Emma.
Za oknem deszcz padał rzęsiście, od samego rana było
pochmurno, mokro i mgliście. Był koniec września i jesień
zbliżała się nieubłaganie wielkimi krokami. Pogoda nie nastrajała
optymistycznie, melancholijny nastrój towarzyszył Emmie już od
kilku dni. Jedyne na co dziewczyna miała teraz ochotę to usiąść
w fotelu, zawinąć się w ciepły pled i zasnąć. Przespać całą
jesień, zimę i obudzić się dopiero na wiosnę. Ale to było
niemożliwe. Emma westchnęła i podniosła się z fotela, robiąc to
niechętnie. Musiała jeszcze przygotować się do podwieczorku, bo
matka zaprosiła na kolację lady Katarinę, swoją serdeczną
przyjaciółkę, która wróciła z kilku miesięcznego pobytu w
uzdrowisku w Bath. Emma lekko skrzywiła się na samo wspomnienie
lady Katariny, która od zawsze traktowała ją z góry i strofowała
przy byle okazji, co jak mawiała robi tylko i wyłącznie dla dobra
kochanej Emmy, by ta wyrosła na kulturalną, pełną wdzięku i
ogłady młodą damę. Matka Emmy podzielała zdanie przyjaciółki,
z równym zaangażowaniem posyłając Emmę na lekcje literatury,
rysunku, szydełkowania, tańca oraz savoir-vivre. Obie postawiły
sobie za cel wydanie Emmy jak najkorzystniej za mąż. Z zamyślenia
wyrwał ją odgłos szurania za drzwiami i po chwili do pokoju weszła
lady Angelika - matka dziewczyny niosąc w ręku jasnoniebieską
suknię. Omiotła uważnym spojrzeniem sylwetkę córki i z
niezadowoleniem pokręciła głową. Rzadko kiedy była z niej
zadowolona. Tak było i tym razem.
- Czemu jesteś jeszcze nie gotowa Emmo? - zapytała
swoim wysokim, lecz surowym głosem, który za każdym razem
sprawiał, że Emma kuliła się i pąsowiała. Dziewczyna
nienawidziła tego jak matka strofowała ją tym swoim
protekcjonalnym tonem. I robiła to wyłącznie wtedy, gdy były
same. W towarzystwie lady Angelika była usposobieniem łagodności i
odnosiła się do córki jak dobra i kochająca matka. Czasem Emma
zastanawiała się czy matka nie wolałaby mieć syna, skąd bowiem
ta niechęć do córki? Te myśli towarzyszyły dziewczynie każdego
dnia. Lady Angelika rzadko kiedy bowiem była rada z postępów jakie
robi jej córka. Tym bardziej teraz, gdy nadarzyła się doskonała
okazja na to by wydać Emmę za mąż. Dziewczyna skończyła już
osiemnaście lat i najwyższa pora, żeby pozbyć się jej z domu –
myślała lady Angelika omiatając wzrokiem stojącą przed nią
skuloną postać. Emma była drobnej budowy, wiotka i wysoka. Długie
włosy w kolorze złocistego blondu okalały jasną twarzyczkę w
kształcie serca, kontrastując z ciemnym oczami w kolorze dojrzałej
brandy.
Znowu się garbi – pomyślała lady Angelika
obserwując Emmę – tej dziewczynie brak pewności siebie, jest
nieśmiała i nieporadna z tymi swoimi długimi, patykowatymi
kończynami, ale odpowiedni strój zamaskuje te braki, uwydatniając
jej walory. Przynajmniej cerę i włosy ma dobre, myślała, a na
głos powiedziała.
- Chyba nie zapomniałaś, że za pół godziny
przychodzi na kolację moja oddana przyjaciółka lady Katarina?
Przebierz się szybko, a ja poproszę Daisy żeby cię uczesała.
Masz być gotowa za pięć minut – oznajmiła tonem nieznoszącym
sprzeciwu i przewiesiwszy suknię przez poręcz krzesła wyszła z
pokoju.
Emma
odwróciła się w stronę toaletki i spojrzała w lustro. Ujrzała w
nim młodą kobietę o przeraźliwie smutnym spojrzeniu, zgaszonym i
zrezygnowanym. To właśnie ja - beznadziejna córka nie potrafiąca
sprostać ciągnącym się w nieskończoność, coraz to nowszym,
wciąż większym i większym wymaganiom matki. Kilka łez spłynęło
po policzku Emmy, która nie chcąc się na dobre rozkleić szybko
zamrugała powiekami i otarła przegubem dłoni mokre ślady na
policzkach. Zrobiła to w samą porę, bo chwilę później do pokoju
weszła Daisy, pokojówka, która pomogła Emmie założyć suknię,
zawiązać na plecach gorset i uczesać piękne włosy Emmy w
elegancką, wieczorową fryzurę. Odrobina różu na policzkach
pomogła ukryć bladość cery.
-
Dziękuję Daisy, możesz odejść – odprawiła służącą.
Oby ten koszmarny wieczór minął jak najszybciej -
pomodliła się w duchu nim wyszła z pokoju.
Komentarze
Prześlij komentarz