Nierozważna, ale romantyczna.

***

         Niedzielę spędziłam w domu. Nigdzie nie wychodziłam, praktycznie przespałam cały dzień. Tragiczne wydarzenia, które miały miejsce na ślubie Tadeusza zburzyły cały mój poukładany dotąd świat. Byłam w totalnej rozsypce. Piotrek dzwonił zapytać jak się czuję, chciał mnie nawet wyciągnąć na spacer, ale nie miałam ochoty. Musiałam dojść do ładu sama ze sobą. A mając niewiele czasu czułam się jak pod presją. Ustaliliśmy wspólnie z Piotrkiem, że od poniedziałku zaczniemy swoje śledztwo. Czas działał na naszą niekorzyść, więc nie powinniśmy tracić go na użalanie się nad swoim losem, lecz działać. Łatwo mu mówić, on nie jest głównym podejrzanym w śledztwie, tylko ja. To nade mną krąży widmo spędzenia kilkudziesięciu lat w więzieniu. Na samą myśl o tym robiło mi się słabo. Musiałam wziąć się w garść. Prawdziwy morderca musi zostać ukarany. Nie będę kozłem ofiarnym. Podniesiona na duchu tą myślą wstałam i poszłam do łazienki, wzięłam relaksująca kąpiel, po czym wskoczyłam z powrotem do łóżka. Leżąc w chłodnej pościeli przymknęłam oczy i w myślach analizowałam dotychczasowe wydarzenia. Doszłam do wniosku, że gdyby nie moja zdolność do pakowania się w kłopoty teraz spałabym spokojnie. A z drugiej strony, gdybym nie poznała Piotrka moje życie nadal byłoby nudne i nijakie, a tak przynajmniej coś się w nim dzieje. No i nie zakochałabym się do szaleństwa. Jak to mówią lepiej żałować tego, że się zrobiło coś szalonego niż pluć sobie w brodę, że straciło się szansę, którą podsuwał nam los. Te myśli krążyły w mojej głowie, nim dopadł mnie sen.

***
         W poniedziałek, gdy się obudziłam byłam już pełna zapału i chęci do działania. Nocne rozmyślanie dobrze mi zrobiło. Piotrek ma rację, sami znajdziemy sprawcę, skoro policja jest nieudolna. Nie mogę przecież odpowiadać za coś czego nie zrobiłam. To byłoby niedorzeczne i niesprawiedliwe. Oliwia była osobą, która łatwo ściągała na siebie wrogów. I tak na prawdę każdy mógł ją zabić...
         Kinga weź się w garść i zacznij wreszcie działać - upomniał mnie mój wewnętrzny głos - takie gdybanie nic ci nie pomoże. Tym bardziej, że morderca wciąż jest na wolności.
No tak, mój wewnętrzny głos, westchnęłam, co ja bym bez ciebie zrobiła. Ty zawsze masz rację. Tym razem też cię posłucham, postanowiłam nim wyszłam z sypialni. Po porannej toalecie i typowo męskim śniadaniu, czyli jajecznicy na boczku, przecież muszę zjeść pożywny posiłek by mieć siłę na ściganie mordercy, i aromatycznej herbacie - mój ulubiony earl grey, dostałam takiego powera, że natychmiast wywiało mnie z domu.
Zadzwoniłam do Piotrka i ustaliliśmy, że najpierw pojedziemy na komendę złożyć i podpisać nasze zeznania a później rozpoczniemy zabawę w detektywów. Miałam wielką nadzieję, że te starania na coś się zdadzą i przyniosą jakiś efekt, bo póki co to ja byłam pierwsza podejrzaną.
Ubrałam się w błękitną bluzkę i grafitową spódniczkę przed kolana, na nogi wcisnęłam szpilki. Włosy związałam w kucyk, zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa. Chwyciłam torebkę i zbiegłam na dół. Taksówka już na mnie czekała.
Piętnaście minut później byłam już przed komendą policji. Gdy wysiadłam zobaczyłam, że Piotrek czeka na mnie przed wejściem. Jak zawsze wyglądał zabójczo w tym swoim czarnym garniturze i śnieżnobiałej koszuli. Seksowny zarost tylko dodawał mu męskości, a piękne, szare oczy patrzyły na mnie ciepło. Lecz gdy podeszłam do niego bliżej jego spojrzenie rozbłysło i zabarwiło się nutą pożądania. W jednej chwili poczułam się najbardziej pożądaną kobietą na świecie. W brzuchu czułam wirujące motyle, puls mi przyspieszył, zrobiło mi się gorąco i oblałam się rumieńcem.
Nic nie uszło uwagi Piotrka, bo uśmiechnął się do mnie w taki sposób, w jaki uśmiecha się mężczyzna, który wie, że nie jest obojętny kobiecie, uśmiech pełen męskiej satysfakcji i zadowolenia. Piotrek przywitał mnie gorącym pocałunkiem i weszliśmy do środka.
Natychmiast podszedł do nas jakiś policjant dopytując w jakiej sprawie przyszliśmy. Chyba sprawa Oliwii była tu priorytetem, bo gdy tylko jej nazwisko padło z ust Piotrka policjant niezwłocznie zaprowadził nas do pokoju przesłuchań. Czekała na nas tam nie kto inny jak detektyw Jarzębowska. Wyglądała na bardzo zadowoloną z siebie i jak zawsze patrzyła na mnie wzrokiem jastrzębia polującego na mysz. Nieprzyjemne uczucie powróciło i zaczęłam się denerwować.
Złożyliśmy osobno, najpierw ja a później Piotrek obszerne zeznania, po czym opuściliśmy niegościnny komisariat. Piotrek jednak zachował zimną krew i to on   rozmawiał z Jarzębowską, za co byłam mu wdzięczna. Nie miałam jakoś siły by się znów kłócić z tą przemądrzałą panią detektyw. Przy pożegnaniu nie odezwałam się ani słowem  i chyba odrobinę wkurzyło to Jarzębowską, choć starała się nie dać niczego po sobie poznać, ale widziałam, że była wściekła widząc, że nie może mi jeszcze bardziej dokopać.
- Co teraz? - zapytałam Piotrka, gdy znaleźliśmy się przed komendą.
- Na początek porozmawiamy z siostrą Oliwii i z jej przyjaciółką - oznajmił mój towarzysz spoglądając do skórzanego notesu, który trzymał w dłoni. Musimy się jak najwięcej dowiedzieć o tym, co Oliwia robiła w ostatnim czasie, z kim się spotykała, jakie miała plany. Na deser zostawimy sobie tego jej tajemniczego narzeczonego, Marka oraz naszego szefa. Trzeba się też dowiedzieć, czy narzeczony podejrzewał, że Oliwia go zdradza i czy ktoś jeszcze wiedział o jej romansie z szefem. To dałoby nam motyw.
         Patrzyłam na Piotrka z podziwem. To mężczyzna, przy którym każda kobieta może czuć się bezpiecznie i który znajdzie wyjście z każdej sytuacji. I na którym zawsze można polegać. Nic dziwnego, że się w nim zakochałam. A do tego jest taki przystojny, że w jego obecności serce zaczyna mi szybciej bić i nogi drżą. Bycie romantyczką też mi tego nie ułatwia. Jak również moja zdolność do pakowania się w kłopoty. Pojawienie się Piotrka w moim życiu, było niczym zrządzenie losu. Czasem się zastanawiam czy to nie jest mój anioł stróż, który pojawił się by mnie chronić, bo Piotrek jest zawsze przy mnie wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuję.
Z zamyślenia wyrwał mnie jego głos:

- Chodź, Kinga, jedziemy. Dużo pracy przed nami, i czeka nas ciężki dzień, ale nie pozwolę na to by morderca Oliwii chadzał sobie bezkarnie po ulicy. Dopadniemy go i zrobimy to prędzej niż ta cała Jarzębowska. Chcę widzieć jej minę, gdy damy jej rozwiązanie na tacy. Ktoś musi wreszcie utrzeć jej nosa - uśmiechnął się, on chyba też nie przepadał za naszą panią detektyw, po czym dodał - jedziemy do firmy mojego ojca, gdzie porozmawiamy z koleżanką Oliwii, która jest jednocześnie przyjaciółką jej siostry. Marcelina jest tam sekretarką. Dość dobrze się znamy, więc liczę na to, że poda nam parę faktów z życia Oliwii - powiedział Piotrek, a ja poczułam ukłucie zazdrości. Tak było za każdym razem, gdy wspominał o jakiejś kobiecie. Nie chciałam jednak by ukochany to dostrzegł, wiec tylko kiwnęłam głową na znak zgody, po czym wsiadłam z nim do auta. Miałam nadzieję, że cały ten koszmar jak najszybciej się skończy. Chciałam wreszcie zacząć cieszyć się życiem, a póki nie rozwiąże się ta cała sprawa z morderstwem Oliwii jest to niemożliwe. Miałam nadzieję, że wspólnie z Piotrkiem rozwikłamy tę sprawę. A znając jego upór i nieugiętość byłam pewna, że nam się to uda.


Komentarze