Recenzja książki.

Księżniczka z lodu, Camilla Lackberg, kryminał, Cykl: Saga o Fjallbace, Tom 1, wyd. Czarna Owca 2012, str. 424.

W niewielkiej miejscowości na zachodnim wybrzeżu Szwecji, wśród małej, zamkniętej społeczności, gdzie wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą – w jednym z domów odkryto zwłoki młodej kobiety. Początkowo wszystko wskazuje na samobójstwo, okazuje się jednak, że Alex została zamordowana. Prywatne śledztwo rozpoczyna Erika Falck – pisarka i przyjaciółka Alex z dzieciństwa, do której dołącza miejscowy policjant Patrik Hedström. Księżniczka z lodu to doskonałe studium psychologii zbrodni. Jednak książka nie ogranicza się jedynie do intrygi kryminalnej. Jest to także powieść obyczajowa z ciekawie nakreślonymi postaciami i interesującym obrazem szwedzkiej prowincji.
To chyba najlepsza część sagi. Pierwszy tom przeczytałam dopiero teraz, na końcu. Zaczynałam bowiem od Syrenki. I wydaje mi się, że była to dobra decyzja. W tym tomie mamy początki znajomości Eriki i Partika oraz rozwijające się między nimi uczucie. Główny wątek historii dotyczy koleżanki z dzieciństwa Eriki - Alex. Kobieta została zamordowana, a zbrodnię upozorowano na samobójstwo. Jakiś czas później ginie kolejna osoba związana z Alex. Czy to również morderstwo? W trakcie śledztwa wychodzą na jaw nowe fakty.  A tajemnica kryje się w przeszłości, gdzie doszło do tragicznych w skutkach wydarzeń. Dobry kryminał, który trzyma w napięciu do końca. Zdecydowanie polecam.



Komentarze