Zafon ,,Światła września" - recenzja.
,,Światła
września” Carlos Ruiz Zafon, powieść dla młodzieży, wyd. Muza
2011, str. 256
Okrutna
tajemnica wspaniałej nadmorskiej rezydencji pełnej wielu ponurych
wspomnień tajemniczy i groźny stwór zamieszkujący normandzki las
Cavenmore tę powieść mógłby napisać młody Julian Carax,
bohater Cienia wiatru.
Jest
rok 1936, Simone Sauvelle po śmierci męża zostaje praktycznie bez
środków do życia. Dzięki pomocy sąsiada udaje jej się dostać
pracę jako ochmistrzyni normandzkiej rezydencji Lazarusa Janna,
wynalazcy i właściciela fabryki zabawek. Pani Sauvelle wraz z
dziećmi: 14-letnią Irene i młodszym Dorianem wyjeżdża do
Normandii. Podczas pierwszej wizyty u gospodarza rodzina Sauvelle
zostaje oprowadzone po części domu pełnego przedziwnych
mechanicznych zabawek. Dowiaduje się również o dziwnej chorobie
żony Lazarusa. Po pewnym czasie Irene zaprzyjaźnia się z Hannah,
kucharką wynalazcy, dzięki której poznaje Ismaela.
Kiedy
Hannah zostaje odnaleziona martwa, Irene i Ismael postanawiają
zgłębić tajemnicę jej śmierci. Aby tego dokonać, będą musieli
rozwiązać szereg zagadek związanych z Lazarusem i jego żoną.
Światła
września
to lektura, nie tylko o złych duchach, zabawkach które ożywają i
przyprawiają o dreszcze ale przede wszystkim o miłości, przyjaźni,
wierności. Książka jest kierowana głównie do młodzieży, jednak
nawet dorosłych czytelników może przyprawić o chwile grozy.
Jak
każda książka Zafona również i ta jest otoczona aurą tajemnicy,
prowadzi powoli czytelnika, ale z ogromnym napięciem do wyjaśnienia
ciekawej zagadki i jak zawsze pozostawia niedosyt.
Książka wywarła na mnie duże wrażenie. Bardzo sobie cenię
twórczość tego pisarza, a jego talent podziwiam. Nikt tak jak on
nie umie opowiadać, tak barwnie, tak ciekawie. Zafon jest moim
ulubionym pisarzem. Światła września to opowieść, która zabiera
nas w krainę wyobraźni, grozy, tajemnic i … cieni. I
mechanicznych zabawek, które przyprawiają o dreszcze. Czytając
przeniosłam się w inny świat, wszystko wokół mnie zniknęło,
jakby wyblakło. Książkę chłonęłam całą sobą, podążałam
krok w krok za akcją powieści. Nie sposób było się oderwać od
lektury. Gdy dotarłam do końca historii poczułam niedosyt. To już?
Pomyślałam zdziwiona, czemu towarzyszyło ukucie żalu i nostalgia.
Książki Zafona za szybko się kończą, to ich jedyna wada.
Polecam
Światła września wszystkim tym, którzy pragną przenieść
się w krainę baśni pełnej cieni. Baśni, w której zło czai się
za rogiem. Myślę, że nikt kto raz choć przeczytał jakąkolwiek
powieść Zafona nie potrafił przejść obojętnie od kolejnej jego
książki. Tak jest i ze mną. To moja czwarta powieść tego autora.
W swojej biblioteczce mam również ,,Cień wiatru”, ,,Grę anioła”
i „Księcia mgły”. Jeszcze nie raz zamierzam wrócić do tych
powieści, można je bowiem czytać bez końca.
Komentarze
Prześlij komentarz