Recenzja.
Prawie siostry, Maria Ulatowska, literatura polska/powieść obyczajowa, wyd. Prószyński i Sk-a 2014, str. 360.
Po ukończeniu liceum Leksi, Teo i Luśka, czyli Aleksandra, Teodora i Jolanta, trzy przyjaciółki z tej samej klasy, postanowiły, że bez względu na to, jak potoczą się ich losy, będą się spotykać co pięć lat w umówionym miejscu, zawsze tego samego dnia. Każda opowie wtedy, co się wydarzyło przez ten czas w ich życiu. A dzieje się wiele, jak to w życiu bywa. Pojawia się pewien mężczyzna, jest więc miłość, odrzucenie, tęsknota, ból po stracie najbliższej osoby, zdrada, wybaczenie... Ale czyż z tym wszystkim nie poradzi sobie prawdziwa przyjaźń? Ta największa, trwająca przez lata.
Powieść osadzona jest w trzech planach czasowych, opowiada o próbie lojalności, wierności i pamięci, oraz o wartościach, dla których czas jest najtrudniejszym sprawdzianem.
W tle Bydgoszcz, Gdynia oraz pewne schronisko dla zwierząt i kilka futrzastych czworonogów.
,,Prawie siostry" to opowieść o sile kobiecej przyjaźni. Historia trzech przyjaciółek wciągnęła mnie już od pierwszych stron, sprawiając że nie mogłam się od niej oderwać. Przeczytałam ją w jedno popołudnie. Moim zdaniem, jest to dobra powieść obyczajowa, pokazująca, co w życiu jest ważne. Pani Ulatowska dołącza do grona lepszych rodzimych autorek. W planach mam przeczytanie innych powieści autorki. Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz