Recenzja.
Irena
Wójtowicz ,,Obcy trup”, kryminał, wyd. Prószyński i Sk-a, 2003,
str. 184.
Jedna
szykowna blondynka i jej nie mniej szykowna przyjaciółka Lalka to
główne persony „Obcego trupa”, nowej powieści Ireny Wójtowicz.
Wracające
z Niemiec panie całkiem przypadkowo znajdują w przydrożnym lasku
po naszej już stronie granicy trupa dziewczyny. Oczywiście
zgłaszają znalezisko policji - obie są wszak prawniczkami, a w
dodatku Lalce zdarzyło się trupa niechcący obmacać - i spokojnie
jadą do Łodzi, gdzie mieszkają. Tu spokój się kończy -
natychmiast i, jeśli można tak rzec, na całym froncie, gdyż
dzieje się tak za sprawą zarówno kilku osobników całkiem
aspołecznych (żadna zbrodnia nie jest im wstrętna), jak i jednego
absolutnie prospołecznego policjanta, w dodatku przystojnego. A co
najmniej bliskiego ideału mężczyzny wypieszczonego w wyobraźni
szykownej blondynki…
Książka
pani Wójtowicz nie podobała mi się. Dlaczego? Hmm… Moim zdaniem autorka za bardzo próbowała w swojej powieści upodobnić się stylem do innej bardzo znanej pisarki kryminałów – Joanny Chmielewskiej,
zresztą mojej ulubionej. Mało oryginalna historia zawiera w sobie
wiele wątków zaczerpniętych z powieści pani Joanny, m.in. szajka
przemytników, dwie przyjaciółki blondynki wplątują się w aferę
znajdując zwłoki w lesie, no i pojawia się interesujący policjant
– też blondyn! Długo by jeszcze wymieniać. Czy to nie przypadek? Jak dla mnie powieść ta
niczym szczególnym nie zaskakuje, nic nowego nie wnosi, z trudem udało mi się przez nią przebrnąć,pojawiało się dość często uczucie deja vu... że gdzieś to już czytałam...
Nie
polecam ,,Obcego trupa” mimo szczerych chęci.
Komentarze
Prześlij komentarz