Anioł stróż.
Rozdział
IX
tydzień
później
Po ostatnich
przeżyciach Zuzanna była kłębkiem nerwów. Ukojenia szukała w
pracy. Pochłonięta katalogowaniem rzeczy znajdujących się w
magazynie chociaż na kilka godzin dziennie mogła zająć się czymś,
żeby nie myśleć o Mateuszu i nie zwariować do reszty. Co więcej,
nie widziała też Rafaela, od dobrych kilku dni. Przez ten czas nie
wydarzyło się nic, co mogłoby zagrażać jej bezpieczeństwu, więc
jej anioł stróż nie miał powodu by się pojawiać. Zuzanna często
myślała o tym, w jak beznadziejnej sytuacji się znajduje. Jak by
tego było mało, że zakochała się w kimś kto praktycznie nie
istnieje, to jeszcze na dodatek jest on niewidzialny dla innych.
Istny chichot losu. Ale Zuzannie jakoś nie było do śmiechu.
Ciekawe czy gdybym wyznała cioci, że widuję swojego anioła stróża
czy by mi uwierzyła? Wątpię. Gdyby mi ktoś coś takiego zdradził
to popukałabym się palcem w czoło i pomyślała, że jest
kompletnie szalony. Nie, nie mogę powiedzieć cioci o Rafaelu.
Lepiej zachować to dla siebie, postanowiła.
Wychodząc z pracy
Zuzanna myślała o tym, co powiedział jej Rafael podczas ich
ostatniego spotkania. Może on ma rację? Zamyślona nie zauważyła,
że pogoda nagle zaczęła się zmieniać. W kilka chwil niebo
zakryły czarne, burzowe chmury i zerwał się silny wiatr. Kilka
kropel deszczu spadło na ziemię. Dopiero wtedy Zuzanna ocknęła
się z zamyślenia i spoglądając z niepokojem w niebo ruszyła
szybkim krokiem w stronę domu. Deszcz rozpadał się na dobre, a
wiatr wiał zawodząc i utrudniając widoczność. Zuzanna naciągnęła
kaptur kurtki na głowę, który praktycznie zasłonił jej oczy.
Musiała go przytrzymywać jedną ręką, bo każdy silniejszy
podmuch chciał jej go zwiać z głowy, nie zauważyła więc jak
jedna z dachówek starej kamienicy, którą właśnie mija, odrywa
się i szybuje na ziemię, prosto w jej stronę...
Następne, co
pamiętała to to, że leży na ziemi, a nad nią pochyla się
zatroskana twarz Rafaela nim ogarnęła ją ciemność.
- Zuzanno ocknij
się.. Zuzanno... - z oddali, jakby przez mur usłyszała stanowczy,
ale pełen troski męski głos, lecz nie była w stanie podnieść
powiek, które nie wiadomo czemu zrobiły się ciężkie, jak z
ołowiu. Czuła wirowanie w głowie, a w ustach potworną suchość.
Z trudem otworzyła oczy. Na początku obraz był niewyraźny,
pojawiły się tylko zarysy sylwetki pochylającej się nad nią,
powoli jednak obraz wyostrzył się i Zuzanna ujrzała swojego anioła
stróża.
- Rafael... to ty...
- Jak się czujesz
Zuzanno? Niepokój w bursztynowych oczach Rafaela był aż nadto
widoczny. Martwił się o nią, a to oznacza, że nie jestem mu
obojętna, pomyślała z nadzieją.
- Co mi się stało?
- Uderzyłaś się w
głowę. Znalazłem cię leżącą bez tchu na ziemi. Myślałem, że
umarłaś. Byłaś taka blada i zimna. Z trudem udało mi się cię
ocucić. Już myślałem, że cię straciłem. W głosie anioła
stróża dało się wyczuć strach i ból. Lęk o Zuzannę i
świadomość, że mógł ją stracić była dla Rafaela znakiem, że
dziewczyna nie jest mu obojętna. Zależy mi na niej. Muszę ją
chronić. Dzisiaj o mały włos jej nie straciłem.
- Zaniosę cię do
domu – oznajmił widząc, że Zuzanna chce zaprotestować, gdy
pomógł jej usiąść. Była jeszcze słaba i wciąż nie doszła do
siebie po omdleniu. Rafael nie wiedział, jak długo była
nieprzytomna. - Nie pozwolę żeby znów coś ci się stało. Nie
zniósłbym tego. I nie czekając na odpowiedź Zuzanny wziął ją
na ręce i wzniósł się nad ziemię. Gdy Zuzanna usłyszała
trzepot skrzydeł Rafaela natychmiast ogarnęła ją błogość, a
miłe ciepło rozlało się po całym jej ciele, poczuła się
bezpiecznie i zasnęła.
Gdy Zuzanna ponownie
otworzyła oczy znajdowała się w swoim pokoju. Leżała na łóżku.
Stwierdziła, musiała przespać całe popołudnie, bo za oknem było
już ciemno. Okno było uchylone, więc wpadało przez nie świeże,
wieczorne powietrze. Zuzanna próbowała sobie przypomnieć, co
wydarzyło się po tym, jak Rafael ją tutaj przyniósł, ale poczuła
tylko silny ból z tyłu głowy. Jęknęła, potarła dłonią bolące
miejsce. Guz, który sobie nabiła był wielkości śliwki. Mimo
obrażeń doznanych podczas gwałtownej wichury Zuza czuła się
świetnie. Mogła zobaczyć Rafaela, a to łagodziło każdy, nawet
bardzo dotkliwy ból. Gdyby on mógł teraz ze mną być, otulić
mnie swoimi skrzydłami i ukołysać do snu, marzyła. Muszę coś
wreszcie zrobić,żeby sama też stać się aniołem stróżem, bo
tylko wtedy będę mogła widywać Rafaela i zwyczajnie z nim być.
Póki co jest to niemożliwe, bo on jest niewidzialny, tylko ja go
widzę, nikt inny. Z jednej strony to cudownie, ale z drugiej to
katastrofa. On jest istotą pozaziemską, ja człowiekiem. I jest
tylko jeden sposób, by to zmienić. Już wiem, co zrobię. Muszę
tylko dobrze to rozegrać, a wtedy zdobędę Rafaela i jego miłość.
Gdy mi się to uda pozostanie mi tylko przemiana w anioła stróża.
Co jest najtrudniejszym zadaniem. Muszę porozmawiać z Rafaelem i
dowiedzieć się wszystkiego na temat przemiany. Musi mi się udać.
To dzięki niemu znów mam chęć do życia. I skoro nie potrafię
pokochać zwyczajnego mężczyzny i być z nim szczęśliwa to
pozostaje mi tylko zmienić się w anielicę i związać z istotą
pozaziemską. Poświęcę swoje ziemskie życie by zyskać
niebiańskie. Oby mi się to udało, bo nie chcę wiedzieć, co się
stanie, gdy mój plan się nie powiedzie. Tęsknota za Rafaelem
powoli mnie zabije i po pewnym czasie zmarnieję, zwiędnę jak róża
bez słońca. Tak właśnie się czuję, gdy nie ma go obok. To musi
być miłość. Jedyna, prawdziwa miłość. A o taką będę walczyć
z całych sił, bo wiem, że warto. Przekonam Rafaela, że nasze
uczucie ma sens, a wtedy on pozbędzie się wątpliwości. Wiem, że
stara się zwalczyć to uczucie, ale gdy jest przy mnie blisko czuję,
jak reaguje jego ciało. Wiem, że on też mnie pragnie. I skoro
Rafael nie ma odwagi mi tego wyznać ja zrobię wszystko, żeby
udowodnić mu, że idealnie do siebie pasujemy.
Komentarze
Prześlij komentarz