Anioł stróż.
Rozdział
VII
Następnego
ranka Zuzanna obudziła się w świetnym humorze. Już nie mogła się
doczekać, kiedy zrealizuje swój pomysł. Miała nadzieję, że
Rafael zjawi się na czas i ją uratuje, tak jak poprzednio. Ubrała
się i zeszła na dół do kuchni, gdzie czekała na nią ciotka
Adela. W powietrzu unosił się zapach świeżo parzonej kawy
pomieszany z zapachem jajecznicy na szynce. Zuzanna przywitała się
z ciocią, podeszła do stołu i z dzbanka z kawą nalała odrobinę
pobudzającego napoju do swojej filiżanki. Usiadła przy stole i
przysunąwszy do siebie talerz z parująca jajecznicą zaczęła
niespiesznie jeść. Dla Zuzanny smaczne jedzenie było jedną z
niewielu przyjemności jakie ceniła w życiu. Nigdy nie stosowała
żadnych diet i mogła poszczycić się bardzo dobrą przemianą
materii. Czego zawsze zazdrościły jej wszystkie koleżanki. Adela
uważnie ją obserwowała nad czymś się zastanawiając. Wzięła
głęboki wdech i wydech i zapytała:
-
Czy wszystko u ciebie w porządku Zuzanno?
-
Tak, czemu pytasz ciociu? Wszystko jest w idealnym porządku -
zapewniła skupiając się na jajecznicy i nie patrząc ciotce w
oczy.
Adela
wyczuła, że nie mówi jej całej prawdy, ale nie chciała naciskać.
-
Ale gdybyś miała jakiś problem powiedziałabyś mi o tym?
W
odpowiedzi Zuzanna tylko skinęła głową. Ciotka nie była
usatysfakcjonowana jej odpowiedzią więc kontynuowała swoje
,,przesłuchanie”.
-
A jak w pracy?
-
Dobrze - ożywiła się Zuzanna. - Skatalogowałam już jedną
trzecią zbiorów znajdujących się w magazynie. Kustosz jest bardzo
zadowolony z mojej pracy. Mówiąc to spojrzała przelotnie na zegar
wiszący na ścianie i poderwała się z krzesła.
-
Na mnie już czas. I rzuciwszy lakoniczne pożegnanie ciotce wybiegła
z kuchni. Po chwili słychać było trzask zamykanych drzwi i stukot
jej obcasów na chodniku.
Po
wyjściu Zuzanny Adela zamyśliła się. Czuła, że dziewczyna coś
przed nią ukrywa. Ufała swojej intuicji, która mówiła jej, że
dzieje się coś niepokojącego...
***
Będąc
w pracy Zuzanna starała się skupić na swoich obowiązkach, ale jej
myśli co i raz krążyły wokół Rafaela. Zastanawiała się, czy
jej nieziemsko przystojny anioł stróż tym razem też będzie na
nią zły, gdy dowie się, że specjalnie naraziła się na
niebezpieczeństwo. I że robi to tylko dlatego, że chce go
zobaczyć...
Z
tą niewesołą myślą otworzyła notes, włączyła komputer i
zabrała się do pracy.
Dwie
godziny później Zuzanna szła już w stronę parku. Była tam kilka
razy na spacerze i zauważyła, że mostek nad strumykiem
przepływającym przez park jest bardzo stary i spróchniały w kilku
miejscach. Pomyślała, że mogłaby spróbować przejść po nim...
Gdy weszła do parku mocniej zabiło jej serce. A dreszcze ekscytacji
przebiegały po plecach. Ręce jej drżały ze strachu, ale
postanowiła, że nie wycofa się. Zrobi to, co zaplanowała. Ruszyła
więc alejką wzdłuż parku i rozejrzała się. Dwie panie w średnim
wieku spacerowały z psami. Na ławce siedzieli starsi panowie i
czytali gazety. Troje dzieci w wieku szkolnym karmiło kaczki w
stawie. Nikt nie zwracał na nią uwagi.
-
Los mi sprzyja - ucieszyła się Zuzanna. Park o tej porze roku cały
tonął w zieleni. Na klombach rozkwitały pierwsze wiosenne kwiaty.
Słońce przyjemnie grzało w twarz i Zuzannę ogarnął nagle wesoły
nastrój. To idealny dzień na spotkanie z Rafaelem, rozmarzyła się
zbliżając do drewnianego mostka nad strumykiem. Wzięła głęboki
oddech po czym zrobiła krok do przodu i weszła na drewniany,
omszały schodek. Ten lekko zadrżał pod ciężarem Zuzanny, ale
wytrzymał. Ostrożnie stawiając kroki niezrażona niczym szła po
spróchniałych deskach kładki. Gdy była w połowie drogi nagle
jedna deska zatrzeszczała złowieszczo pod jej ciężarem i Zuzanna
zachwiała się a obcas pantofla zaczepił o szczelinę w desce i
straciwszy równowagę dziewczyna wypadła przez metalową, zdobioną
w motywy roślinne barierkę. Poczuła strach przed upadkiem do
strumienia, którego dno pokryte było kamieniami. W następnej
sekundzie coś z ogromną siłą porwało ją w ramiona i uniosło w
powietrze w chwili, gdy już miała wpaść do wody. Sekundę później
leżała na trawie w ramionach Rafaela. Oboje ciężko oddychali.
Zuzanna odezwała się pierwsza, gdy już jako tako zdołali dojść
do siebie:
-
Dziękuję Rafaelu, uratowałeś mi życie - i uśmiechnęła się
promiennie.
Anioł
stróż nie odwzajemnił jej uśmiechu, lecz spojrzał na nią
poważnymi oczami i cień irytacji przebiegł przez jego piękną
twarz.
-
Wiem, że zrobiłaś to specjalnie Zuzanno - rzekł z naganą. - Nie
wiem czemu narażasz się na takie niebezpieczeństwo? A gdybym
zjawił się choć sekundę później? Pomyślałaś co wtedy? Mogłaś
sobie skręcić kark – grzmiał Rafael.
Jednak
Zuzanna nie była ani odrobinę skruszona tym, co zrobiła. Co więcej
nie żałowała tego. Czuła się bezpiecznie w jego ramionach,
podczas gdy on wciąż nie wypuszczał jej z objęć. Zamknęła oczy
i rozkoszowała się uczuciem bliskości i spokojem, jaki dawały
mocne ramiona jej wybawcy. Jego zapach zniewalał.
-
Chciałam cię znowu zobaczyć Rafaelu...
-
Mogłaś zginąć – jego głos był niczym pieszczota, czuły i
delikatny, aksamitnie gładki, pełen troski.
-
Mam tego świadomość. A mimo to warto było zaryzykować -
uśmiechnęła się - powiesz mi jak stałeś się aniołem stróżem
– poprosiła.
-
Może innym razem. Chcę ci uświadomić, że nie powinnaś była się
we mnie zakochiwać. To nie przyniesie niczego dobrego ani tobie ani
mnie. Nie chcę żebyś cierpiała.
-
Ale chyba jest jakiś sposób żebyśmy mogli być razem?
-
Zuzanno bądź rozsądna. Pomyśl o tym, co powiedzą twoi znajomi,
rodzina, gdy przyjdziesz z narzeczonym, którego nikt nie zobaczy.
Wszyscy pomyślą, że zwariowałaś i wymyśliłaś sobie chłopaka,
który nie istnieje. A wtedy zwiążą cię w kaftan i wywiozą do
wariatkowa. Tego chcesz?
Wtedy
Zuzanna uświadomiła sobie, że Rafael ma rację. Wszyscy pomyślą,
że zwariowałam. Momentalnie posmutniała. Jednak nadzieja jej nie
opuściła.
-
Musi być jakiś inny sposób – upierała się.
-
Nawet o tym nie myśl Zuzanno - ostrzegł ją anioł, gdy wyczytał z
jej spojrzenia to, co nagle przyszło jej na myśl. - Proszę nie rób
tego - wyszeptał.
Ale
ona go nie zamierzała słuchać. Za bardzo jej na nim zależało, by
zrezygnować. Nie chciała się teraz poddać.
-
Żeby stać się aniołem tak jak ty muszę zginąć gwałtowną
śmiercią Rafaelu.
-
Ale z ciebie uparciuch Zuzanno - westchnął i uśmiechnął się. -
Pamiętaj, że to nie takie proste, bo ja zawsze cię uratuję -
przypomniał. Po czym zniknął.
Zuzanna
została sama z mętlikiem w głowie. Słowa Rafaela zapadły jej w
pamięć. Wiedziała, że anioł ma rację, ale teraz nie mogła się
już wycofać. Co więcej nie chciała tego zrobić....
-
Muszę zginąć gwałtowną śmiercią a wtedy stanę się aniołem
stróżem tak, jak Rafael. Nie wiedziała jednak, że to nie
wystarczy. Jej wybawca nie powiedział jej bowiem, że aby zostać
aniołem trzeba zginąć ratując komuś życie.
Komentarze
Prześlij komentarz