Rozdział Dziesiąty.


Rozdział X

Zuzanna po rekonwalescencji rzuciła się w wir pracy, jednocześnie postanawiając zapomnieć o przykrych wydarzeniach ostatnich tygodni. Praca w muzeum była jej lekiem na całe zło. Pozwalała zająć czymś myśli i odwracała uwagę od wszystkiego, co sprawiało jej przykrość.
Rafael nie pojawił się już od dłuższego czasu, ale też nie było takiej potrzeby, bo nic jej przecież nie groziło. Zuza starała się unikać wszelkich niebezpieczeństw, nim nie przemyśli sobie paru spraw. W tym najważniejszej – czy to, co czuje, to miłość, czy tylko wdzięczność. Mętlik w głowie nie pozwalał jej pozbyć się wątpliwości. Czasem rozum płatał figle i to, co braliśmy za miłość, było objawem zwykłej sympatii. Niczym więcej. Jednak Zuza wiedziała, że kocha Rafaela. Nie miała co do tego wątpliwości. Jej rozmyślania przerwał zegar wskazujący godzinę szesnastą.
Czas zbierać się do domu. Po drodze Zuza planowała wstąpić do banku, żeby wypłacić pieniądze. Chciała w weekend zrobić małe zakupy i poprawić sobie jakoś humor.
Wyłączyła komputer, zgasiła światło i, zamknąwszy drzwi do magazynu, wyszła na korytarz. Nie wiedziała, że robi to po raz ostatni.
Na szczęście nigdzie w pobliżu nie było słychać ani widać kustosza. Ten stał się ostatnio bardziej natrętny i już nie krył się z tym, że ją podrywa. Jego umizgi nie były niemiłe, ale Zuza wiedziała, że nic z tego nie będzie. ‘’To bardzo fajny facet, ale nie w moim typie. Nic nie czuję do niego, oprócz lekkiej sympatii’’, myślała.
To Rafael skradł jej serce i nie było w nim miejsca dla nikogo innego. Z tymi myślami Zuzanna opuściła muzeum i ruszyła chodnikiem w stronę centrum miasta, gdzie znajdował się jedyny w tym mieście bank.
Po kilku minutach znalazła się przed niewielkim budynkiem pomalowanym na blado pomarańczowy kolor. Weszła do środka. Przy dwóch stanowiskach obsługi klienta siedzieli petenci. Kolejka do kasy nie była zbyt duża, więc Zuza stanęła w ogonku. Rozglądając się z ciekawością po wnętrzu, obserwowała ludzi. Jej uwagę zwróciła głównie starsza pani z wnuczką, na oko czteroletnią. Dziewczynka ubrana była w pastelowe kolory, miała blond włoski i niebieskie oczy, wyglądała jak mały aniołek. Bez przerwy się śmiała i pytała o coś staruszkę, która cierpliwie odpowiadała jej na pytania.
Nagle do banku wpadł ubrany na czarno mężczyzna i, wyciągając broń, krzyknął:
– To jest napad! Nie ruszać się, bo zastrzelę! Wszyscy na podłogę!
Wyraźna groźba w głosie mężczyzny i jego błędny wzrok nie pozostawiły złudzeń. Nie zawahałby się użyć pistoletu. Wszyscy, włącznie z pracownikami banku, położyli się na podłodze. Widać było ich strach i zdenerwowanie.
Zuzanna aż wstrzymała oddech, pobladła, a ręce zaczęły jej się trząść.
‘’Uspokój się’’, nakazała sobie w duchu. Nic się nie stanie, jeśli zachowasz spokój.
Mężczyzna w tym czasie podbiegł do kasy i rozkazał kasjerce:
– Dawaj forsę albo rozwalę ci łeb!
Pobladła kobieta trzęsącymi się dłońmi otworzyła kasetkę i zaczęła ją opróżniać, wkładając wszystkie pieniądze do podsuniętej przez napastnika czarnej torby.
Mężczyzna obserwował jednocześnie kasjerkę i zakładników, nic nie uszło jego uwadze.
I może wszystko skończyłoby się szczęśliwie, gdyby nie zauważył, że mała dziewczynka, która przyszła do banku z babcią, podniosła się, by podbiec do staruszki, bo ta nagle zemdlała.
Zuzanna, widząc, co się dzieje, zareagowała odruchowo. Skoczyła w stronę małej w chwili, gdy padał strzał i zasłoniła ją swoim ciałem. Przez chwilę nie widziała, co się dzieje. Poczuła tylko nagły ból i to, jak upada na podłogę. Dotknęła dłonią brzucha i zobaczyła krew. Ludzie zaczęli krzyczeć, zrobiło się zamieszanie, na czym skorzystał napastnik i uciekł. Zuzanna czuła, jak z każdą sekundą słabnie, a krew coraz wolniej krąży jej w żyłach. Wykrwawiała się. Białe światło, które zobaczyła po chwili, było tak kuszące, że nie wahała się, by iść w jego kierunku.
W chwili gdy Rafael pojawił się na miejscu, dusza Zuzanny opuszczała już ciało. Było za późno, by ją uratować. I tylko mała dziewczynka otrzymała drugą szansę, by żyć. Dzięki poświęceniu Zuzanny nic jej się nie stało. Tym sposobem kobieta została aniołem stróżem. Ratując komuś życie, poświęciła własne, dzięki czemu mogła być szczęśliwa z Rafaelem.









Koniec części I.

© Marianna Góralska
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zakaz kopiowania i udostępnianie bez zgody i wiedzy autora.
Tekst jest chroniony prawem autorskim.


Komentarze