Recenzja.
Gwiazd naszych wina, John Green, literatura młodzieżowa, Seria: Myślnik, wyd. Bukowy Las 2014, str. 320.
Hazel choruje na raka i mimo cudownej terapii dającej perspektywę kilku lat więcej, wydaje się, że ostatni rozdział jej życia został spisany już podczas stawiania diagnozy. Lecz gdy na spotkaniu grupy wsparcia bohaterka powieści poznaje niezwykłego młodzieńca Augustusa Watersa, następuje nagły zwrot akcji i okazuje się, że jej historia być może zostanie napisana całkowicie na nowo. Wnikliwa, odważna, humorystyczna i ostra książka to najambitniejsza i najbardziej wzruszająca powieść Johna Greena, zdobywcy wielu nagród literackich. Autor w błyskotliwy sposób zgłębia ekscytującą, zabawną, a równocześnie tragiczną kwestię życia i miłości.
Pomimo, że jest to powieść dla młodzieży nie jest to książka z gatunku tych płytkich i pozbawiona wartościowej treści. Jest to historia nastoletniej Hazel chorej na raka płuc. Dziewczyna nie ma łatwego życia, a diagnoza jest jednoznaczna. Nie zostało jej wiele czasu. Nie rozstaje się z butlą z tlenem, która pomaga jej ,,normalnie" funkcjonować. Na spotkaniu grupy wsparcia, do której uczęszcza Hazel pojawia się Gus. On też ma raka, w wyniku którego stracił nogę. Para poznaje się coraz bliżej i zakochuje w sobie. Jednak ich szczęście nie trwa długo. Gus ma nawrót choroby, a Hazel ląduje na intensywnej terapii. Czy oboje przeżyją zmagania z ciężką chorobą? Jak potoczą się losy Hazel i Augustusa? Tego dowiemy się z tej właśnie książki. Jest to smutna historia o miłości. Porusza, nie pozostawia czytelnika obojętnym na los głównych bohaterów. Obserwujemy ich walkę z chorobą, z bólem, z depresją. Ale pojawiają się też wesołe momenty. Autor pokazuje nam, że można cieszyć się tymi z pozoru błahymi rzeczami. Żyć tak, jakby jutro miałby być nasz ostatni dzień. Książka, która warto przeczytać. Polecam serdecznie.
Komentarze
Prześlij komentarz