Zgniłe jabłko - opowiadanie.


- CO BY SIĘ STAŁO Z NASZYM MAŁŻEŃSTWEM GDYBYŚ DOWIEDZIAŁ SIĘ, ŻE CIĘ ZDRADZAM? - ZAPYTAŁA ANNA, KTÓREGOŚ RAZU PRZY OBIEDZIE. SIEDZIELI Z WIKTOREM PRZY STOLE W JADALNI I JEDLI SUSHI, ULUBIONE DANIE WIKTORA. SMUKŁA BLONDYNKA JAKĄ BYŁA ANNA DZIESIĘĆ LAT TEMU, GDY SIĘ POZNALI, ZMIENIŁA SIĘ PO ŚLUBIE W PULCHNĄ BLONDYNĘ O RUMIANEJ CERZE I RUBENSOWSKICH KSZTAŁTACH. WIKTOR ZASTANAWIAŁ SIĘ, KTO MOŻE POCZUĆ NAMIĘTNOŚĆ DO JEGO ŻONY, SKORO ON CZUŁ TYLKO NIECHĘĆ, JUŻ OD DŁUŻSZEGO CZASU NIE POTRAFIŁ ZMUSIĆ SIĘ DO ODBYCIA MAŁŻEŃSKICH OBOWIĄZKÓW. ALE ŻEBY OD RAZU ZDRADA? ON – WIKTOR – PRZYSTOJNY, WYSOKI BRUNET MIAŁBY ZOSTAĆ ZDRADZONY? JAK ONA MIAŁA CZELNOŚĆ...
- TO BYŁBY KONIEC Z NAMI, CZEMU PYTASZ? - GŁOS MIAŁ AKSAMITNY ALE TWARDY JAK STAL, LODOWATY WRĘCZ.
- A KOCHASZ MNIE JESZCZE? - SŁODKIM JAK MIÓD GŁOSEM ZAPYTAŁA ANNA.
- A CO TO ZA PYTANIE? ANKA O CO CI CHODZI? - ZAPYTAŁ TŁUMIĄC ROZDRAŻNIENIE. NAWET OBIADU NIE MOŻNA ZJEŚĆ W SPOKOJU, POMYŚLAŁ.
- TAK CHCIAŁAM WIEDZIEĆ...
- ANKA CZY TY MNIE ZDRADZASZ? POWIEDZ MI PRAWDĘ? - DRĄŻYŁ TEMAT WIKTOR. BYŁ BARDZIEJ ZIRYTOWANY NIŻ ZDENERWOWANY PYTANIAMI ŻONY. CHYBA ICH MAŁŻEŃSTWO WESZŁO W FAZĘ ,,A GDY ZNAJDZIEMY SIĘ NA ZAKRĘCIE, CO Z NAMI BĘDZIE”. WIKTOR NIE WIEDZIAŁ, CO CZUJE DO ANNY ALE NIE CHCIAŁ, BY ICH MAŁŻEŃSTWO ROZPADŁO SIĘ. ZA BARDZO PRZYWYKŁ DO TEGO, ŻE MA WYGODNE ŻYCIE U BOKU IDEALNEJ ŻONY – KURY DOMOWEJ, WSZYSTKO PODANE JAK NA TACY, I NIE MUSI SIĘ MARTWIĆ PRZYZIEMNYMI SPRAWAMI TAKIMI JAK PRANIE, SPRZĄTANIE CZY GOTOWANIE. WYSTARCZY, ŻE ZARABIA NA DOM. RESZTA NALEŻY DO ANNY. WIKTOR NIE CHCIAŁ TEGO ZMIENIAĆ. MUSI BYĆ TAK JAK ON CHCE. JUŻ ON JEJ WYBIJE Z GŁOWY GŁUPIE POMYSŁY, NIE WAŻNE KARĄ CZY NAGRODĄ, LICZY SIĘ EFEKT...
- NIE, ALE MIAŁAM CHĘĆ TO ZROBIĆ... PARĘ RAZY. WCIĄŻ JESTEM ATRAKCYJNA MIMO ŻE TY TEGO NIE DOSTRZEGASZ... - WYRWAŁ GO Z ZAMYŚLENIA GŁOS ŻONY.
- A CO CIĘ POWSTRZYMAŁO? - WYCEDZIŁ PRZEZ ZĘBY I POCZERWIENIAŁ ZE ZŁOŚCI.
- WŁASNE SUMIENIE... - WYZNAŁA CICHO UCIEKAJĄC WZROKIEM.
- A NIE MIŁOŚĆ DO MNIE? - ZADRWIŁ.
- PRZECIEŻ WIESZ, ŻE W NASZYM ZWIĄZKU MIŁOŚCI JUŻ DAWNO NIE MA. JEST TYLKO PRZYWIĄZANIE, PRZYZWYCZAJENIE I ... PRZYJAŹŃ. CZASEM POJAWIA SIĘ NAMIĘTNOŚĆ, ALE BARDZO RZADKO – PODSUMOWAŁA CHŁODNO.
I WIKTOR DOSKONALE WIEDZIAŁ, O TYM ŻE ŻONA MA RACJĘ. ALEŻ BYŁEM NAIWNY SĄDZĄC, ŻE ONA TEGO NIE DOSTRZEGA I ŻE JEST TO JEJ OBOJĘTNE, MYLIŁEM SIĘ. WESTCHNĄŁ I NAGLE STRACIŁ APETYT NA SUSHI.
- I WIESZ, CO? - CIĄGNĘŁA – NASZE MAŁŻEŃSTWO JEST JAK ZGNIŁE JABŁKO, NA WIERZCHU PIĘKNE, CZERWONE I SOCZYSTE A W ŚRODKU ZEPSUTE I DRĄŻY JE ROBAK. OBOJE SIĘ OSZUKUJEMY I NIE POTRAFIMY DO TEGO PRZYZNAĆ. CHYBA CZAS TO ZMIENIĆ, NIE UWAŻASZ?
- CZY TO ZNACZY, ŻE CHCESZ SIĘ ROZWIEŚĆ? - WIKTOR POCZUŁ JAK USUWA MU SIĘ GRUNT POD NOGAMI, A WSZYSTKO PĘKA JAK BAŃKA MYDLANA. CZUŁ ZŁOŚĆ, WŚCIEKŁOŚĆ I LEKKIE UKŁUCIE ŻALU.
- MOŻE, ALE MUSIMY COŚ ZMIENIĆ W NASZYM ZWIĄZKU, W PRZECIWNYM RAZIE ODEJDĘ I NIGDY WIĘCEJ MNIE NIE ZOBACZYSZ – W ANNIE COŚ PĘKŁO, ZBYT DŁUGO TŁUMIŁA W SOBIE FRUSTRACJĘ, ŻAL I ROZGORYCZENIE NIEUDANYM MAŁŻEŃSTWEM. JUŻ OD DAWNA DOSTRZEGŁA, ŻE WIKTOR NIE STARA SIĘ NIC A NIC, LEDWO JĄ ZAUWAŻA PO POWROCIE Z PRACY, JAKBY BYŁA TYLKO JEDNYM Z WIELU MEBLI W ICH MIESZKANIU. CHCIAŁA SIĘ ZNOWU POCZUĆ KOBIETĄ, KOCHANĄ I GODNĄ POŻĄDANIA A NIE ZANIEDBANĄ I NIJAKĄ KURĄ DOMOWĄ.
- CZY TO GROŹBA? CZEMU TAK NAGLE ZMIENIŁAŚ ZDANIE? PRZECIEŻ ODPOWIADAŁA CI ROLA PANI DOMU.
- TAK,ALE NIE PRZEDMIOTU, KTÓREGO SIĘ NIE ZAUWAŻA I KTÓRY SIĘ LEKCEWAŻY NIE PYTAJĄC GO O ZADNIE, UCZUCIA, PRAGNIENIA I POTRZEBY... - POCZUŁA JAK NIECHCIANE ŁZY NAPŁYWAJĄ JEJ DO OCZU, CHCĄC SIĘ ICH POZBYĆ KILKA RAZY ZAMRUGAŁA POWIEKAMI, NIE CHCIAŁA TEŻ BY MĄŻ DOSTRZEGŁ JEJ SŁABOŚĆ I WYKORZYSTAŁ TO JAKOŚ NA SWOJĄ KORZYŚĆ.
- PRZEPRASZAM, MOŻE FAKTYCZNIE OSTATNIO POŚWIĘCAŁEM CI MNIEJ CZASU, POPRAWIĘ SIĘ – WIKTOR ZMIENIŁ STRATEGIĘ – WYBIERZMY SIĘ WIECZOREM DO KINA I NA KOLACJĘ JAK TO ROBILIŚMY NA POCZĄTKU NASZEGO MAŁŻEŃSTWA - ZAPROPONOWAŁ.
- DOBRZE, MOŻEMY IŚĆ NA TĄ KOLACJĘ ALE NIE LICZ, ŻE BĘDZIE TAK ŁATWO NAPRAWIĆ NASZE RELACJE, JEDEN WIECZÓR TEGO NIE ZMIENI.
- WIEM O TYM, ALE JEŚLI OBOJE SIĘ POSTARAMY MOŻE BYĆ TAK JAK KIEDYŚ... - KUSIŁ – NIE CHCESZ TEGO? - MÓWIĄC TO WZIĄŁ ANNĘ ZA RĘKĘ I SPOJRZAŁ JEJ GŁĘBOKO W OCZY.
ODWZAJEMNIŁA JEGO SPOJRZENIE UWAŻNIE WPATRUJĄ SIĘ W TWARZ MĘŻA. CHCIAŁA MIEĆ PEWNOŚĆ, ŻE WIKTOR JEST Z NIĄ SZCZERY. ALE NIE BYŁA PEWNA CZY MOŻE MU JESZCZE UFAĆ. DAM MU JEDNAK SZANSĘ, NAWET GDYBY TO MIAŁA BYĆ OSTATNIA SZANSA, POMYŚLAŁA I UŚMIECHNĘŁA SIĘ CIEPŁO DO WIKTORA. ON ODWZAJEMNIŁ JEJ UŚMIECH PO CZYM ZŁOŻYŁ DELIKATNY POCAŁUNEK NA JEJ DŁONI. BYŁ TO PIERWSZY KROK DO ODBUDOWANIA ICH WZAJEMNYCH RELACJI, W KOŃCU MAŁŻONKOWIE NIE POWINNI BYĆ WROGAMI DLA SIEBIE LECZ RACZEJ PRZYJACIÓŁMI I PARTNERAMI. CZY NAM SIĘ UDA? POMYŚLAŁA ANNA, CZY NIEPOTRZEBNIE SOBIE TYLKO ROBIĘ NADZIEJĘ. ALE DOBRZE ZROBIŁAM SUGERUJĄC WIKTOROWI, ŻE MOGĘ BYĆ ATRAKCYJNĄ DLA INNYCH MĘŻCZYZN, NIECH NIE MYŚLI, ŻE NIE MOGĘ WZBUDZIĆ PŁOMIENNYCH UCZUĆ W MĘŻCZYŹNIE. I OBY BYŁ NIM MÓJ WŁASNY MĄŻ. MAM NADZIEJĘ, ŻE MOJA STRATEGIA ODNIOSŁA SKUTEK I NASZA MIŁOŚĆ ZNOWU ODŻYJE. A JEŚLI SIĘ TO NIE UDA, ODEJDĘ, NIM STRACIMY DLA SIEBIE RESZTĘ CIEPŁYCH UCZUĆ I SZACUNKU, POSTANOWIŁA. 

 

Komentarze

  1. Przepiękne opowiadanie! :)
    Pokazałaś nam życie (codzienne) małżeństwa, Anna,która próbuje ratować związek iż zapracowany Wiktor, który nie zauważa żony...
    Piękne! ;))
    W wolnej chwili zapraszam do siebie :www.zatrzymanaprzezciebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję, zawsze staram się żeby każde moje opowiadanie miało jakiś przekaz, a na twojego bloga zajrzę na pewno, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle świetnie napisałaś :D Ty to masz dar.
    To smutne, że większość małżeństw wpada w taką rutynę. Gdy ludziom jest dobrze i łatwo, zapominają, że o miłość trzeba ciągle walczyć i dbać o nią, pielęgnować ją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego o miłość trzeba dba codziennie ;) pielęgnować ją, bo to dar zbyt cenny, by go stracić..

      Usuń
  4. Mam pytanie :będzie druga część tego opowiadania? :)
    Prooosze! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. możliwe, że będzie ;) czekam tylko na wenę ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz