Potwór. - krótkie opowiadanie grozy

Judyta obudziła się z potwornym bólem w skroni. Leżała na podłodze w nienaturalnej pozycji. W dodatku nic nie pamiętała z tego, co wydarzyło się nim straciła przytomność. Niespokojnie rozejrzała się w okół siebie zupełnie nie poznając miejsca, w którym się znajduje. Stary, nadgryziony zębem czasu pokój, wiekowe meble z licznymi śladami korników i pokryte kurzem, pajęczyny na ścianach i na suficie. Popękane szyby w oknach. Jednak nie to było najgorsze. Judyta zobaczyła, że na nogach i na rękach ma kajdanki, które krępowały jej ruchy. W dodatku na dłoniach i na ubraniu zauważyła czerwone, zaschnięte plamy.
- Czy to krew? A jeśli tak to skąd? I co tutaj się stało? Czemu nic nie pamiętam? Zmarszczyła brwi próbując sobie coś przypomnieć jednak na próżno. Zrezygnowana postanowiła wstać i wyjść stąd jak najszybciej, bowiem intuicja podpowiadała jej tylko jedno słowo: uciekaj! Odczucie to było tak silne, że Judyta bez wahania podźwignęła się na kolana, lecz gdy chciała wstać poczuła ból tak potworny, że zrobiło się jej czarno przed oczami. Z trudem zaczerpnęła powietrza i już miała się podnieść, gdy niespodziewanie jakiś dziwny, podejrzany odgłos zmroził jej krew w żyłach. Poczuła jak panika chwyta ją za gardło. 
Coś skradało się za jej plecami. 
Skrobało w podłogę. 
Judytę zmroził strach. Znieruchomiała nasłuchując i czując jak robi jej się gorąco, nie mogła złapać tchu. Poczuła jak ze strachu jeżą jej się włoski na karku a zimne, niemal lodowate powietrze ogarnia całą przestrzeń wokół niej. W pokoju zrobiło się nagle tak ciemno jak piwnicy. Judyta poczuła woń stęchlizny, rozkładu i zbutwiałych liści. Złowrogi pomruk który dobiegł zza jej pleców był tak przerażający jak z najgorszego koszmaru. Nie mogąc wstać, bo ciało miała zdrętwiałe ze strachu Judyta użyła całej swojej silnej woli do tego, by poruszyć dłonią i po omacku poszukała jakiegoś przedmiotu do obrony. Skostniałe z zimna palce wolno przesuwały się po podłodze, gdy wtem natrafiły na jakiś metalowy przedmiot. Judyta zacisnęła na nim dłoń tak mocno, że chłodny metal przeciął jej skórę. Krótki, gwałtowny ból przebiegł przez jej dłoń i coś ciepłego popłynęło między palcami, ale ona tego nie zauważała. Skupiła się na odgłosie dobiegającym zza jej pleców, który przybliżał się do niej z każdą sekundą. Podłoga skrzypiała złowieszczo, szyby zaczęły dzwonić w oknach jakby za chwilę miały się rozprysnąć, piski, zgrzyty i jęki otoczyły Judytę ze wszystkich stron, gdy nagle lodowata, koścista dłoń szarpnęła za ramię Judyty, a do jej nozdrzy dobiegł zapach rozkładu. To okazało się być dla niej zbyt wiele. Zaczęła się szarpać i wyrywać, ale na próżno. Stalowa dłoń trzymała mocno coraz głębiej wpijając pazury w ciało Judyty. Ból był potworny, że nieludzki, niemal zwierzęcy krzyk wydarł się z jej gardła. Serce trzepotało się w jej piersi jak ptak próbujący wydostać się na wolność z klatki, lecz gdy poczuła jak druga szponiasta dłoń zaciska się na jej gardle straciła resztki nadziei na ocalenie. Metalowy przedmiot, który trzymała w dłoni wypadł jej z dłoni i z brzękiem spadł na ziemię.
- To koniec. Taka była jej ostatnia myśl, nim kość w jej szyi chrupnęła. Potwór skręcił jej kark jednym ruchem, tak szybko, że ona tego nawet nie poczuła. Osunęła się bezwładnie na ziemię, jak szmaciana lalka, a ciemna, złowroga postać nachyliła się nad jej ciałem i wyciągnąwszy szponiaste dłonie zaczęła rozszarpywać jeszcze ciepłe zwłoki i pożywiać się. W ciemnościach słychać było tylko mlaskanie. Po chwili wszystko ucichło. Podłoga lekko zaskrzypiała, gdy mroczna postać obróciła się i powoli oddaliła. Księżyc wyjrzał zza chmur i oświetlił sylwetkę leżącą na podłodze. Twarz ofiary kryła się w cieniu, ale pośrodku ciała ziała ogromna rana. Potwór wyszarpał wnętrzności i po prostu je pożarł zostawiając zwłoki w kałuży krwi i niestrawionych przez niego resztek.



Komentarze