Fragment najnowszej powieści "Zapiski zwariowanej narzeczonej"
Fragment najnowszej powieści!
Główna bohaterka "Zapisków zwariowanej narzeczonej" Iga Nowicka to postać, którą z pewnością pokochacie Za co? Za to, że nie jest idealna i za to, że daleko jej do normalności...
PERFEKCYJNĄ PANIĄ DOMU TO JA NIE BĘDĘ
Musiałam mieć chyba zaćmienie umysłowe w chwili, gdy się zdecydowałam robić te porządki. Do perfekcyjnych pań domu nie należę, ale brudu nie lubię. Natomiast artystyczny nieład, jak najbardziej. Sobotnie sprzątanie zaczęło się całkiem niewinnie i zgoła normalnie. Wygoniłam Daniela do sklepu po niezbędne wiktuały na obiad, sama natomiast postanowiłam zrobić pranie. Było to zajęcie z tych standardowych należących do obowiązków każdej pani domu. Ja sroce spod ogona nie wypadłam, nie chciałam być gorsza.
Niech Daniel wie, że będzie miał świetną żonę, która sprosta wszystkim domowym obowiązkom, myślałam.
Jak nic amok mnie jakiś musiał w tamtym momencie ogarnąć… Innego wytłumaczenia nie znam.
Ale do rzeczy.
Daniel wyszedł, ja zaczęłam zbierać rzeczy do prania. A to skarpetki, a to jakaś koszulka, a to ręczniki. I wtedy mój wzrok padł na firanki w salonie. Przyjrzałam im się spod oka i dostrzegłam, że są jakieś takie… szarawe. Fakt, nie pamiętałam, kiedy ostatnio je zmieniałam. Musiały tak wisieć dobre pół roku. Gdzieś z zakamarków pamięci, jak przez mgłę, przypomniałam sobie, że zakupiłam je we wrześniu, po czym od razu zawiesiłam. Teraz była końcówka lutego…
Najlepsze jest to, że wtedy to Daniel je wieszał, bo karnisz jest dosyć wysoko, a ja ze swoim wzrostem siedzącego psa, musiałabym wspiąć się chyba po drabinie, żebym mogła je dosięgnąć.
Jednak nie chciałam wyjść na ofermę, która nie radzi sobie z prostymi domowymi zajęciami, więc postanowiłam, że sama zdejmę te firanki.
Zrobię to, choćbym miała pęknąć.
- Dobra, Iga. Dasz radę – starałam się dodać sobie otuchy.
Poszłam po stołek, najwyższy, jaki był w domu, po czym postawiłam go pod oknem. Wzięłam głęboki wdech, po czym wtarabaniłam się na stołek i wyciągnęłam ręce, aby dosięgnąć karnisza.
- Kurza stopa gęsią kopana! – Wydarło mi się z głębi trzewi.
Czerwona z wysiłku, wyciągnęłam się jeszcze bardziej, chcąc odczepić te głupie firanki i w tym samym momencie poczułam, jak coś łaskocze mnie w nos, a konkretnie kurz opadający z moich pięknych, ale wyjątkowo zabrudzonych firanek. Nie udało mi się powstrzymać kichnięcia. Kichnęłam jak stary parowóz, po czym jak długa runęłam na podłogę, pociągając za sobą firanki, które trzymałam w rękach, a razem z nimi karnisz, który wyrwał się ze ściany.
Leżałam bez tchu przysypana firankami, gdy wszedł Daniel. Na mój widok krzyknął i podbiegł, rzucając torby z zakupami na podłogę.
- Iga! Nic ci nie jest? Ocknij się! – Mówiąc to, pochylił się nade mną.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jest wyraźnie wystraszony. Biedak naprawdę się zmartwił. Patrzyłam w jego cudne oczy, miał takie długie rzęsy, widziałam usta, które poruszały się, ale nie słyszałam, co mówią, tak zaabsorbowało mnie to, co widzę. Nie myśląc nic przyciągnęłam jego twarz do swojej i pocałowałam go, wpijając się w jego usta.
Całowaliście się kiedyś pod zakurzonymi firankami? Jeśli nie to, powiem wam, że żałujcie. Nawet nie wiecie, jakie to cudowne zajęcie.
Oczywiście prania już nie dokończyłam, bo Daniel zaabsorbował całą moją uwagę. I powiem wam tak: całowanie jest dużo lepszym zajęciem niż zdejmowanie firanek. I dużo bardziej zajmującym…
"Zapiski zwariowanej narzeczonej" - fragment powieści.
Komentarze
Prześlij komentarz